Zadziwiająca sytuacja w "Sprawie dla reportera". Spóźniony ekspert i oskarżenia o "szatańskie" moce
"Sprawa dla reportera" to jedna ze sztandarowych marek Telewizji Polskiej. W najnowszym odcinku autorskiego programu Elżbiety Jaworowicz gościł pan Ireneusz, który skarżył się na trudną sytuację rodzinną. W pewnym momencie doszło do bezprecedensowej w historii formatu sytuacji - na plan wpadł spóźniony mecenas Piotr Kaszewiak, stały gość programu.
"Sprawa dla reportera" słynie z dość niecodziennych sytuacji, do których dochodzi w trakcie programu. Nie inaczej było w najnowszym odcinku. Gościem Ewy Jaworowicz był pan Ireneusz, emerytowany górnik, który zarzucał swojemu byłemu zięciowi... posiadanie iście "szatańskich" zdolności.
"Sprawa dla reportera". W trakcie emisji najnowszego odcinka widzowie nie mogli uwierzyć własnym oczom
Początkowo, co zaskakujące, prowadząca przychylała się do wersji zdarzeń prezentowanych przez pana Ireneusza i jego córkę, ale zmieniła zdanie po wysłuchaniu opinii ekspertów, wśród których znajdował się stały gość programu - mecenas Piotr Kaszewiak.
Tym razem jednak ekspert na planie pojawił się dopiero po rozpoczęciu odcinka. Na komentarz Jaworowicz, że taka sytuacja rzadko się zdarza, mecenas odpowiedział:
- Przepraszam za spóźnienie, to moje pierwsze w historii programu. Myślę, że sprawa jest wyjątkowa i również pierwsza taka w historii programu - przeprosił ekspert programu.
Jak później się okazało, Piotr Kaszewiak dotarł do dokumentów, z których wynika, że pan Ireneusz oczernia byłego zięcia.
- List, który wysłał pan do redakcji, to najbardziej ohydne pomówienie, jakie czytałem w historii programu [...] Twierdzi pan, że sędziowie mszczą się na panu za Jaruzelskiego, że zięć ma plecy. Takich pomówień nie czytałem jeszcze. [...] Pan się na Pana Boga powołuje? Niech pan się tego Boga boi - grzmiał Piotr Kaszewiak, aby po chwili pokazać widzom... przycisk z napisem "bullshit", co przekładając z angielskiego na polski, oznacza - "gó*no prawda".
Mecenas przyznał, że czytając akta, wielokrotnie miał ochotę wciskać gadżet z bulwersującym hasłem.
"Sprawa dla reportera". Konflikt w rodzinie wynikał... z braku ślubu kościelnego
Pan Ireneusz wraz z córką w trakcie programu oskarżali byłego męża córki o pedofilię i niewłaściwe zachowania wobec ich dziecka, co słusznie zdenerwowało mecenasa Kaszewiaka. Ekspert był wyraźnie oburzony zarzutami, jakie kierował gość programu w stronę byłego członka rodziny.
Szczególnie zbulwersował go fakt, że na potwierdzenie historii pana Ireneusza nie było żadnych dowodów, a wnuczka pana Ireneusza mówiła, że czeka na spotkania z ojcem i bardzo go kocha. W pewnym momencie w studiu rozgorzała kłótnia, w której pan Ireneusz zarzucił Kaszewiakowi... że nie jest wierzącym człowiekiem.
Jakby tego było mało, całą sytuację podsumował obecny w studiu ksiądz, który stwierdził, że konflikt w rodzinie pana Ireneusza wziął się z tego, że jego córka i jej były mąż... nie mieli ślubu kościelnego.
Doprawdy trudno było uwierzyć w to, czego świadkami byli widzowie najnowszego odcinka "Sprawy dla reportera".
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
źródło: Onet.pl