Roztrzęsiona Joanna Opozda o incydencie w lesie. "Biegł prosto na nas"
Okazuje się, że zwykły, relaksacyjny spacer może zmienić się diametralnie i stać się nieprzyjemną sytuacją, wypełnioną strachem i niepokojem. Przekonała się o tym Joanna Opozda, która zabrała syna na leśną przechadzkę. Przytrafiło się jej niemiłe zdarzenie, którym podzieliła się ze swoimi obserwatorami.
Joann Opozda udała się na spacer, jednak nie przebiegł on po jej myśli
Joanna Opozda dość często dzieli się z internautami swoimi przemyśleniami dotyczącymi wielu kwestii. Tym razem opowiedziała o na pozór uroczym spacerze po lesie, na który zabrała syna. Niestety w pewnym momencie przechadzka leśnymi ścieżkami stała się nieprzyjemną sytuacją, budzącą u aktorki uczucie niepokoju u strachu.
O całym zajściu Joanna Opozda opowiedziała za pośrednictwem Instagrama. Z jej relacji wynika, że usadziła małego Vincenta w wózku i ruszyli przed siebie. Oglądając uroki przyrody, zapewne nawet nie spodziewali się, że ta sielanka zostanie drastycznie przerwana, a za wszystkim będzie stał pies.
Joanna Opozda przeżyła chwile grozy
Joanna Opozda wyjaśniła powód swojego zbulwersowania. Okazało się, że podczas leśnego spaceru, na który zabrała syna, niespodziewanie na swojej drodze spotkała wolno biegającego psa. Nieoczekiwanie zwierzę zaczęło biec w ich kierunku , a ona, nie znając jego zamiarów, wyraźnie obawiała się o bezpieczeństwo swoje oraz dziecka.
ZOBACZ TAKŻE : Walczący z rakiem Tomasz Jakubiak wydał ważny komunikat. Reakcja fanów mówi sama za siebie
Słuchajcie, spotkałam dzisiaj ludzi w lesie (po raz kolejny) z puszczonym psem. Pies nie był na smyczy. Byłam z synkiem, który siedział w wózku, a pies biegł prosto na nas. Myślałam, że dostanę zawału - wyjaśniła aktorka na InstaStory.
W dalszej części swojego wpisu Joanna Opozda podkreśliła, by szanować siebie nawzajem i pamiętać, że z miejsc, w których można spacerować, może korzystać każdy, a nie wyłącznie psy biegające luzem, bez smyczy. Zwróciła uwagę również na kary finansowe, które można otrzymać ich właściciele za ten czyn. Aktorka wyjaśniła, że opiekunom czworonogów za takie zachowanie może grozić nawet 1000 złotych grzywny.
Joanna Opozda wspomina przykrą sytuację
W dalszej części swojego wpisu Joanna Opozda , chcąc zapewne mocniej wpłynąć na wyobraźnię właścicieli psów, którzy decydują się na puszczanie swoich pupili bez smyczy, opowiedziała historię, która przydarzyła się jej jakiś czas temu. Wytłumaczyła, że niegdyś, podczas spaceru, niespodziewanie na jej psiaka rzucił się inny czworonóg. Aktorka dzielnie broniła swoje zwierzątko, natychmiast biorąc je na ręce. Wyjawiła, że zanim dobiegli do niej właściciele, była już cała podrapana przez psiego napastnika.
Raz miałam taką sytuację, że szłam z Merlinką (całe szczęście przywiązaną do wózka) i rzucił się na nią właśnie taki wielki pies, który chciał ją rozszarpać. Całe szczęście szybko wzięłam ją na ręce… Wtedy pies rzucił się na mnie i zaczął po mnie skakać, zanim dobiegli właściciele, byłam cała podrapana. Mam od tamtej pory traumę i apeluję do Was o rozwagę - napisała Joanna Opozda.