Kobieta zgłosiła rozbój, którego nie było. Chciała zachować pieniądze dla siebie
Kobieta zgłosiła się w niedzielę, 7 marca przed 20:00 do komisariatu w Milanówku (pow. grodziski) i poinformowała funkcjonariuszy o dokonaniu na niej rozboju. Z wyjaśnień poszkodowanej wynikało, że została napadnięta na ulicy przez trzech mężczyzn.
Według zeznań kobietę obezwładniono i okradziono
Mieli ją oni obezwładnić i okraść. Zgłaszająca twierdziła, że straciła około dwóch tysięcy złotych. Pod wskazanych przez nią adres od razu została wskazana drużyna patrolowa, a także przewodnik z psem tropiącym oraz policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej.
Funkcjonariusze po przybyciu na miejsce dość szybko ustalili, że nie jest ono objęte monitoringiem. Pod wskazanym adresem nie było też śladów szarpaniny, czy świadków zdarzenia. W poszukiwanie sprawców rozboju zaangażowani zostali również policjanci z komisariatu w Grodzisku Mazowieckim.
W następnych dniach policjanci dość skrupulatnie wykonywali czynności w tej sprawie, by dojść do tego, co stało się tamtego wieczoru. Mundurowi bardzo dokładnie przeanalizowali wszystkie szczegóły z zeznań pokrzywdzonej kobiety.
Policjanci nie mogli znaleźć dostatecznej ilości dowodów
Okazało się, że policjanci, chcąc za wszelką cenę pomóc kobiecie, zaczęli zastanawiać się, co tak naprawdę nie zgadza się w tej sprawie. Skoro mężczyzn było aż trzech, dlaczego na miejscu nie było żadnych śladów? Wątpliwości pojawiało się coraz więcej.
Kilka elementów wzbudziło wątpliwości i podejrzenia policjantów. Drobiazgowe informacje zaczynały do siebie nie pasować. Funkcjonariusze z oddziału kryminalnego postanowili szybko wyjaśnić nieścisłości z samą zawiadamiającą o zdarzeniu.
Kobieta przyznała się do zmyślenia napadu
Gdy zakończyli rozmowę z 37-letnią kobietą, byli już pewni, że złożyła fałszywe zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Tym razem wizyta kobiety w charakterze poszkodowanej zamieniła się w zatrzymanie podejrzanej o przestępstwo i przedstawienie zarzutów karnych.
Kobieta odpowie teraz za zawiadomienie policji o niepopełnionym przestępstwie. Podczas przesłuchania przyznała się, że zmyśliła historię o rozboju - jak zazwyczaj w takich przypadkach chodziło o uzyskanie korzyści finansowych.
37-latka chciała zatrzymać dla siebie firmowe pieniądze, z których, według zawiadomienia, miała zostać okradziona. Jak ustalili policjanci pracowała ona w firmie udzielającej pożyczek i odbierała od klientów należności ratalne. Teraz grozi jej kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
Artykuły polecane przez redakcję portalu Goniec.pl:
-
Polska żona arabskiego szejka. Kobieta wyjawia szczegóły o życiu w Dubaju
-
Rodzice zainstalowali kamerę w pokoju dziecka. Rano dokonali niepokojącego odkrycia
-
Lech Wałęsa opłakuje przyjaciela. Ogromna żałoba w rodzinie byłego prezydenta