Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Non-fiction > Rozbite [REPORTAŻ GOŃCA]
Paulina Filipiec
Paulina Filipiec 27.12.2023 01:01

Rozbite [REPORTAŻ GOŃCA]

None
fot. Emilia Chromy

Marysię krzywdzi dwóch dorosłych mężczyzn. Gdy w sądzie toczy się walka o sprawiedliwość, obaj sięgają po najlepszych prawników. Chwilę później po wsi roznosi się plotka, że dziewczynka zgodziła się na seks w zamian za kartę do telefonu.  

1.

Jest wiosna 2018 r.

– Muszę państwu pogratulować. Jedyny samorząd w całej Polsce, który się sprzeciwił, ale wiadomo: górale to odważny naród – mówi Beata Szydło, ówczesna wicepremier ds. społecznych. Wyrazy uznania śle w kierunku zakopiańskich radnych. Po chwili to oni sami nagradzają ją gromkimi brawami. 

Grupa polityków towarzysząca byłej premier świętuje, bo Zakopane stało się jedyną gminą w Polsce, która nie wdrożyła ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. A ta zobowiązałaby władze lokalne do podjęcia dodatkowych kroków mających zapobiegać przemocy domowej  - choćby do powołania zespołu psychologów czy stworzenia nowych placówek terapeutycznych.

UWAGA: CHCESZ POMÓC? Trwa zbiórka na rzecz Centrum Pomocy Dzieciom na Podhalu. Kliknij!

Beata Szydło

Józef Figiel, wiceprzewodniczący rady Miasta Zakopane z ramienia PiS, dodaje wyraźnie uniesiony: - Nie możemy do tego dopuścić, żeby państwo decydowało, jak rodzic ma wychować dzieci.

Wyłączam telewizor. Jestem wtedy siedemnastoletnią dziewczyną, która sama została wychowana na Podhalu. 

Bardzo dobrze wiem, czym jest przemoc. Słyszałam historie o dzieciach, które nie chciały ubierać krótkich spodenek na zajęcia WF-u, by nie zobaczono ich siniaków. Rozmawiałam z osobami, które żaliły się, że rodzice biją tak, żeby nikt nie zobaczył. Mówili o paskach ze stalową sprzączką, napadach agresji, kablach, a w najlepszym wypadku - okładaniem ich ciał tym, co akurat jest pod ręką. 

Wtedy, jako młoda dziewczyna, dziwię się dorosłym, którzy przecież powinni być mądrzejsi ode mnie. Jednak skoro oni bez mrugnięcia okiem na to przyzwalają, co ja mogę zrobić?
 

Czas przełomu

2.

Trzy lata później do Centrum Rozwoju i Psychologii w Mszanie Dolnej wchodzi młoda dziewczyna. Porusza się wolno, jakby każdy krok był dla niej wysiłkiem. Jest szatynką, a niebieskie oczy podkreśla mocnym makijażem. Podchodzi do recepcji i kładzie dłonie na blacie. Zerka jeszcze nieśmiało na uśmiechniętą kobietę siedzącą naprzeciw i w końcu mówi półszeptem:

- Moi rodzice biorą narkotyki. Ja też biorę.

Zdezorientowana sekretarka czeka na dalszy ciąg. Dziewczyna nabiera powietrza i patrząc jej prosto w oczy nieśmiało dopytuje:

- Pomożecie mi?

Tego dnia Weronika Potaczek, psycholożka, psychoterapeutka i właścicielka placówki oferuje darmową pomoc dziewczynie z niebieskimi oczami. Wie, że tej nie stać na płatną terapię, więc nie oczekuje niczego w zamian. 

- Patrzyłam na dzieci, którym trzęsą się ręce. Widziałam ich zaszklone oczy. I czułam, że nie mogę przejść obok tego obojętnie - wyznaje po latach.

Weronika i Andżelika, twórczynie ośrodka

To wtedy wpada na pomysł założenia fundacji POWER. Idea jest prosta: zebrać pieniądze na pomoc psychologiczną dla dzieci i młodzieży, a później zapewnić do niej szeroki dostęp. 

UWAGA: CHCESZ POMÓC? Trwa zbiórka na rzecz Centrum Pomocy Dzieciom na Podhalu. Kliknij!

3.

Na Podhalu pije się dużo. Niektórzy twierdzą, że to część tradycji. Z połączenia alkoholizmu z charakterystycznym dla tego regionu Polski katolicyzmem, powstaje moda na przysięgi składane w kościele na Górce. To właśnie do tej zakopiańskiej świątyni zjeżdżają górale, chcący obiecać przed Bogiem wieczną abstynencję. Nie dziwi jednak fakt, że taka terapia często zawodzi.

Marysia pochodzi z ubogiej podhalańskiej rodziny. Jej bliscy mają problemy alkoholowe. Dziewczynka zostaje zgwałcona przez dwóch dorosłych mężczyzn. Choć wiadomo, że dzieci w takiej sytuacji powinny być przesłuchiwane tylko raz, by nie narażać ich na dodatkowy stres, w przypadku Marysi dzieje się to trzykrotnie. Majętni mężczyźni płacą za najlepszych prawników, podczas gdy jej rodzice nie mogą sobie na to pozwolić. Kilka dni później po wsi roznosi się informacja, że dziewczynka zgodziła się na seks za kartę do telefonu o wartości 30 zł. 

Andżelika podczas pracy w ośrodku

- Nie mogłam uwierzyć w tę sytuację - mówi Weronika Potaczek. - W przypływie frustracji zadzwoniłam do Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę i zapytałam, co trzeba zrobić, by otworzyć Centrum Pomocy Dzieciom. Gdy przedstawili mi warunki, byłam pewna, że nie uda mi się ich spełnić - wspomina kobieta.  

CPD to ośrodki, które oferują dzieciom z problemami darmową, interdyscyplinarną i międzyinstytucjonalną pomoc. Zapewniają przede wszystkim wsparcie psychologiczne, ale także prawne i medyczne, jednocześnie współpracując z lokalnymi służbami. W takich miejscach najważniejszy jest komfort dziecka, ale także jego bezpieczeństwo. By otworzyć tego typu placówkę, trzeba spełnić szereg wymagań - pomoc musi być oferowana na najwyższym poziomie.

4.

Centrum Pomocy Dzieciom w Ludźmierzu rozpoczyna swoją działalność jesienią 2022 r. Jeszcze zanim dochodzi do oficjalnego otwarcia, placówka przyjmuje już pierwszych pacjentów. To jedyny ośrodek (z dziesięciu tego typu w Polsce), który otwiera się bez żadnego wsparcia z budżetu państwa czy samorządów. Gmina w Nowym Targu pomaga jedynie w znalezieniu budynku, który następnie zostaje przystosowany do standardów wymaganych przez CPD. 

- Trafiają do nas dzieci bite i gwałcone. Terapia trwa minimum 3-4 lata - mówi Andżelika Suska, osoba pierwszego kontaktu w centrum. 

Do placówki w tym czasie trafia trzyletni Wiktor. Chłopiec jest bity przez swojego ojca. Pomocy szuka jego matka, która sama poddaje się terapii.

Mikołajki w CPM

- Mówienie o przemocy w małych miejscowościach jest trudne. Kobiety, które odchodzą od partnerów, muszą stawić czoła plotkom. Słyszą szepty w sklepie, wiedzą, że są obgadywane. To wymaga odwagi - przyznaje Andżelika.

Pracownice Centrum Pomocy Dzieciom podkreślają, że historii takich jak ta Wiktora jest mnóstwo. 

- Są u nas dzieci, które były przypalane, atakowane ostrymi przedmiotami. Z takimi sytuacjami spotykamy się na co dzień - mówi Weronika Potaczek.  

5.

Wokół szarego budynku znajdującego się kilkaset metrów od Sanktuarium Maryjnego w Ludźmierzu zbiera się grupa ludzi. Dziś następuje oficjalne otwarcie. 

Specjaliści, którzy pracują w CPD, świętują symboliczny początek w akompaniamencie góralskiej muzyki i w towarzystwie gości z całego Podhala. Wszystko wygląda optymistycznie. Mają już dobrą placówkę, wyszkoloną kadrę i granty - a z nich pieniądze na utrzymanie. 

Telefon w ośrodku dzwoni bardzo często. Kiedy pewnego dnia odbiera go jedna z  pracownic, otrzymuje zgłoszenie od 24- letniej dziewczyny, która potrzebuje pomocy dla… 15- letniej córki. 

Jest początek 2023 r. Kasia, młoda dziewczyna z Podhala, decyduje się na adopcję swojej młodszej o 9 lat siostry. Choć sama dopiero zaczyna dorosłe życie, chce być prawnym opiekunem Julii. Dziewczynka jest notorycznie bita przez ojca, Kasia wie, że ktoś musi ją uratować. Pada na nią. Pomoc ze strony placówki przychodzi szybko. Najpierw specjaliści pomagają młodszej siostrze, a później proponują terapię rodzinną. 

Przez najbliższe miesiące CPD ma pomóc w sumie ponad setce dzieci nie tylko z całej Małopolski, ale też Ukrainy. Specjaliści z centrum będą rozmawiać z dziećmi, które doświadczyły przemocy domowej, rówieśniczej, psychicznej i seksualnej. Ośrodek dostanie rekomendację od Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, będą spływały do nich podziękowania wdzięcznych rodziców i opiekunów. 

Weronika Potaczek

6.

Piątek, 1 grudnia. W Zakopanem pada śnieg. W powietrzu czuć zimową atmosferę, a na ulicach widać turystów przyjeżdżających do stolicy Tatr na krótki urlop. W budynku przy ulicy Tadeusza Kościuszki spotykają się radni miasta. Tu atmosfera jest zdecydowanie bardziej napięta.

Podczas posiedzenia wpływają dwa projekty dotyczące nieuchwalonej przez ostatnie 13 lat ustawy antyprzemocowej. Sprawa wywołuje dodatkowe emocje, gdy okazuje się, że jeden z nich składają radne, które do tej pory były przeciwne wprowadzeniu przepisów.

W Urzędzie Miasta dochodzi do kłótni. Politycy opozycji są oburzeni, ponieważ uchwała przygotowana przez prawicę jest omawiana w przyspieszonym tempie, podczas gdy ta pierwotna czeka na stole od 15 listopada. 

Osiemnaście do trzech. Takim wynikiem kończą się obrady rady miasta Zakopane. Po ponad dekadzie przyjęto uchwałę o przemocy w rodzinie. Kilka dni później Andżelika Suska, osoba pierwszego kontaktu w CPD, mówi mi z uśmiechem:

- To wielka rzecz. Wielkie szczęście dla nas, ale przede wszystkim dla dzieci mieszkających w Zakopanem. 

Mateusz Ziółko, piosenkarz, pianista i zwycięzca trzeciej edycji programu The Voice of Poland przyznaje:

- Sam wychowałem się w górach i wiem, jak straszne sceny działy się w domach moich kolegów i koleżanek. Dawniej nie mówiło się o tym głośno, bo przecież dzieci i ryby głosu nie miały. Jakby to wyglądało, że ci wszyscy pobożni ludzie chodzący co niedziela na mszę, robią  tak straszne rzeczy w domach? - pyta retorycznie.

Mateusz Ziółko

- To by popsuło wizerunek rodzin, Kościoła i górali - kontynuuje. - Przez takie chore społeczne tabu nabraliśmy wody w usta i dla świętego spokoju uznaliśmy te skrzywienia za normalność. Nasze pokolenie ma już odwagę nazywać rzeczy po imieniu. Musimy to robić z pełnym przekonaniem. Będzie opór, będą ostre walki, żeby prawda nie wyszła na jaw. Ale jeśli się nie poddamy, to każdy kolejny dzień będzie szansą na uratowanie zdrowia, a może nawet życia kolejnego brutalnie skrzywdzonego dziecka.  

7.

14 grudnia 2023 r. wchodzę do budynku Centrum Pomocy Dzieciom i zauważam młodą dziewczynę rozmawiającą przez telefon. Oprowadza mnie po placówce, z dumą pokazując prace podopiecznych ośrodka: bombki, świąteczne stroiki, prace plastyczne. Wszystko to nadaje życia wnętrzu, które zostało stworzone specjalnie dla nich. Gdy wchodzimy do największej sali, widzę wielki stos prezentów. 

- IKEA zorganizowała dla nas akcję List do św. Mikołaja - tłumaczy dziewczyna. - Zaoferowali naszym dzieciom prezenty do 200 zł. Dla wielu z nich to naprawdę wysoka kwota.

Amelka, jedyna z czwórki rodzeństwa objęta pomocą ośrodka w Ludźmierzu, napisała w liście: “Święty Mikołaju, proszę, przynieś kocyk dla mojej najmłodszej siostry. Kocyk w serduszka”. Wielu pacjentów CPD pochodzi z dysfunkcyjnych rodzin. Często problemy alkoholowe mieszają się tam z biedą i przemocą. W ośrodku oprócz bezpłatnej pomocy, dzieci mają też mnóstwo gier planszowych, wielki telewizor i Play Station. Niektórzy prawdopodobnie nigdy nie mieliby szansy na skorzystanie z tych rzeczy, gdyby nie centrum. 

Stara siedziba CPD

8.

Gdy specjaliści pracujący w CPD pomagają kolejnym dzieciom z problemami, pewnego dnia zaczynają docierać do nich niepokojące informacje.   ⁃ Tracimy to miejsce z dnia na dzień - mówi dziewczyna, oprowadzając mnie po ośrodku. 

- Wszystko szło dobrze, ale w pewnym momencie właścicielka oświadczyła, że nie przedłuży nam umowy najmu. Cały czas walczymy, by tu zostać, ale straciliśmy nadzieję. Musimy się wyprowadzić - oświadcza.  

Gdy jakiś czas temu okazało się, że specjalnie przystosowany do standardów CPD ośrodek trzeba będzie opuścić, nikt nie chciał w to uwierzyć. Pracownicy centrum liczyli, że sprawa się rozwiąże i lokalne władze na to nie pozwolą. 

- Nie dość, że nie zrobili nic, by otworzyć CPD, to nie zrobią nic, by go nie zamknąć. Klepią nas po ramieniu. Mówią, że nas wspierają, a nie robią nic - stwierdza dyrektor ośrodka. 

Pytam pracowników placówki, co dalej.

⁃ Zaproponowano nam zmianę miejsca na budynek Szkoły Podstawowej w Klikuszowej. Istnieje wiele powodów, dla których nie możemy przyjąć tej propozycji. Przede wszystkim nasi pacjenci to też osoby, które są ofiarami przemocy rówieśniczej w szkole. Jak możemy ich leczyć właśnie tam? Poza tym sale są bardzo duże, a przestrzeń, którą chcemy zapewnić naszym pacjentom ma być przytulna i intymna.  

Psycholodzy z CPD stanęli przed trudnym wyborem - mogli przerwać terapię i czekać na wyremontowanie innego lokalu albo szukać pomocy gdzie indziej. Rozmawiali z lokalnymi politykami, Urzędem Gminy i darczyńcami, ale nikt nie przyszedł z pomocą. Gdy już mieli się poddać, zwrócili się jeszcze do kustosza Sanktuarium Maryjnego, a ten piętnaście minut później umówił się z nimi na spotkanie i obiecał udostępnienie salki katechetycznej.  

- Będziecie oferować pomoc psychologiczną tuż obok kościoła? - dopytuję zdziwiona. 

- Nie mamy innego wyboru. Za wszelką cenę nie chcemy przerwać terapii. Wiemy, że jeśli to zrobimy, to wielu rodziców zrezygnuje z pomocy dzieciom w ogóle. Dla wielu z nich przywiezienie do nas syna czy córki  to już duże wyzwanie. Znaleźliśmy inne miejsce w oddalonej o ponad 20 kilometrów miejscowości, ale potrzebujemy czasu i pieniędzy, by je wyremontować - informuje dziewczyna.  

29 lutego kończą się projekty grantowe, z których CPD się utrzymuje. Aktualnie ośrodek zapewnia pomoc psychologiczną, medyczną i prawną 50-ciu dzieciom, które już wiosną mogą pozostać bez opieki.

Katarzyna Kotula, polityczka Lewicy i Ministra do Spraw Równości, mówi Gońcowi:

- Przez ostatnie lata tam, gdzie państwo było nieobecne, gromadziły się obywatelki i obywatele, by wziąć sprawy w swoje ręce. Nowy rząd, ale także ja osobiście, deklarujemy pełne wsparcie dla organizacji, które na swoje barki wzięły pomoc tym najbardziej potrzebującym. Jestem już po rozmowach z nową Rzeczniczką Praw Dziecka na temat współpracy na tym polu. Będę robić wszystko, żeby państwo oferowało pomoc i wsparcie dla każdej osoby, szczególnie młodej, doświadczającej jakiejkolwiek formy przemocy.

Katarzyna Kotula

Weronika Potaczek: - Dla nas to nie jest tylko budynek. Dla nas to jest Marysia, Kasia, Julia i Wiktor. Jak możemy im powiedzieć, że od marca nie dostaną pomocy? 

- Zazwyczaj to my pomagamy, ale ten jeden raz to my potrzebujemy pomocy - dodaje Andżelika Suska.

- Jestem pełna podziwu dla tych kobiet, które w obliczu braku odpowiedniego działania ze strony państwa i braku systemowego wsparcia dla osób doświadczających przemocy, postanowiły się zorganizować i działać; tak, żeby nikogo nie zostawić bez wsparcia i pomocy - mówi Katarzyna Kotula. - Nie tak powinno to wyglądać, ale cieszę się że są ludzie, którym się chce. Zorganizowanie pomocy tam, gdzie wymaga to szczególnej odwagi, zasługuje na ogromny szacunek - dodaje.

Wiadomo: górale to odważny naród. 
 

Powiązane
kawa i ciasto na stole
Tymi potrawami w PRL zajadał się każdy. Wstyd nie znać chociaż pięciu [QUIZ]
TYLKO U NAS! Pierwszy wywiad Rzeczniczki Praw Dziecka. Oto czego żądają młodzi
Monika Horna-Cieślak i młodzież
Koniec ze szkolnymi dzwonkami, dostęp do psychologa dla nastolatków, podstawy programu nauczania - młodzież ma wiele oczekiwań wobec nowej władzy i Rzeczniczki Praw Dziecka Moniki Hornej-Cieślak. Ta ostatnia dodaje być może najważniejszy punkt swojej służby: - Potrzebna jest głęboka zmiana w społeczeństwie. Dziecko to podmiot, a nie przedmiot.Gdy Sejm w głosowaniu wybrał Monikę Horną-Cieślak na Rzeczniczkę Praw Dziecka, w sejmowej galerii rozbrzmiały brawa i okrzyki zwycięstwa. To młodzi ludzie rzucili się w ramiona nowej rzeczniczce. Przyszli razem z nią, by świętować nominację, i już po tym widać było różnicę w porównaniu z poprzednim Rzecznikiem Praw Dziecka. W jego towarzystwie dzieci z własnej woli rzadko się pojawiały. Trudno jednak się temu dziwić, skoro poprzedni rzecznik co prawda niby był przeciwko biciu dzieci, ale jednocześnie widział różnicę między biciem a zwykłym, ot, niewinnym klapsem za karę. Dlatego nie warto nawet wspominać jego nazwiska.Z 34-letnią Horną-Cieślak ma być inaczej. Deklaruje się jako absolutna przeciwniczka bicia dzieci, co zresztą pokazuje, w jak kuriozalnym kraju żyjemy. W kraju, w którym w 2023 r. w ogóle odbywa się dyskusja nad tym, czy można bić dzieci, jakby faktycznie było to kwestią wciąż do rozstrzygnięcia (przez dorosłych oczywiście). Ale to właśnie przemoc wobec najmłodszych skierowała Horną-Cieślak na ścieżkę, która doprowadziła ją dziś do urzędu RPD. I, niestety, badania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę nie pozostawiają złudzeń: aż 41 proc. dzieci doświadcza przemocy od bliskiej osoby dorosłej. Czyli prawie co drugie polskie dziecko jest bite. Czyli jednak żyjemy w kraju, w którym dorosłym ludziom trzeba tłumaczyć, że młodszych ludzi bić nie wolno.Pochodzi z dobrego domu, więc żeby uświadomić się o istnieniu przemocy wobec dzieci, musiała jako 14-latka obejrzeć "Rozmowy w toku" z ofiarami przemocy domowej. Gdy już zrozumiała, że i takie rodziny niestety istnieją, zrodził się w niej bunt i postanowiła, że w przyszłości chciałaby to zmieniać. I jako 19-latka zaczęła studiować prawo i poszła na staż do Komitetu Ochrony Praw Dziecka, a chwilę później do Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Związała się z nią na wiele lat, skończyła studia, założyła własną kancelarię i... pozostała przy sprawach dziecięcych. Choćby kilka miesięcy temu współtworzyła tzw. “ustawę Kamilka”, czyli przepisy wzmacniające ochronę dzieci przed przemocą. Lubi powtarzać, że "nigdy nie reprezentuje dorosłych". - Ten urząd nie będzie mówił poglądami partii politycznych. Będę rzeczniczką osób młodych. Żeby to zrealizować, trzeba najpierw ich usłyszeć - powiedziała w środę, 20. grudnia, zaraz po zaprzysiężeniu. I dała pierwsze dowody na swoje słowa: jej społecznym zastępcą został 17-letni Jan Gawroński, samorzecznik w spektrum autyzmu. To on był jedną z osób, z którymi spotkałem się kilka dni temu na wideo-połączeniu.Bo gdy umawiam się na wywiad z Moniką Horną-Cieślak, ta pyta, czy mogą wziąć w nim udział młodzi ludzie. Na videocallu łączymy się w osiem osób: nowa rzeczniczka, ja i sześcioro młodych. Oprócz Gawrońskiego są też Piotr Bartoszewicz i Maciej Warszawski - we trójkę działają w Fundacji Autism Team. Jest też Filip Małek z Inicjatywy Przyszłość dla Młodych, Angelika Friedrich - założycielka portalu Nastoletni Azyl oraz Oliwia Aziz, twórczyni Fundacji NieZaMłodzi. Rozmawiamy przez dwie godziny tuż przed zaprzysiężeniem nowej Rzeczniczki Praw Dziecka.
Czytaj dalej