"Rolnik szuka żony": Waldemar ujawnił nieznane do tej pory fakty o relacji z Ewą. Zamknie usta hejterom?
Waldemar wciąż nosi w sobie urazę do Ewy, z którą planował wspólną przyszłość po nagraniach do "Rolnik szuka żony". Mężczyzna nie zgadza się z tym, jak przedstawiany jest w mediach, dlatego postanowił ostatecznie zabrać głos i rozliczyć się z przykrymi wydarzeniami. Ujawnił fakty, które dotąd nie ujrzały światła dziennego - m.in. o spotkaniu, do jakiego doszło przed jednym z odcinków. Czy zdoła zamknąć usta hejterom?
"Rolnik szuka żony". Waldemar zawiódł się na Ewie?
Waldemar i Ewa w finałowym odcinku "Rolnik szuka żony" nie pałali do siebie sympatią, jaką można było zauważyć między nimi we wcześniejszych odcinkach. W obecności Marty Manowskiej wręcz skakali sobie do gardeł, przerzucając się wzajemnie winą za porażkę tej dotychczas obiecującej relacji. Rolnik nie ukrywał złości i mocnych sformułowań.
Nie było nic dobrze między nami po nagraniach. Było względnie, spodziewałem się czegoś innego. Ewa się zablokowała - wyznał przed kamerami TVP.
41-latkowi, mimo związania się z Dorotą, najwyraźniej dalej towarzyszą emocje z tamtych wydarzeń. Kilka dni temu zdradził, co z perspektywy kilku miesięcy sądzi o swojej niedoszłej partnerce. Wprost zasugerował, że od początku nie miała szczerych intencji. Co ma jej do zarzucenia?
"Rolnik szuka żony". Waldemar wprost oskarżył Ewę o jedno
Waldemar Gilas z "Rolnik szuka żony" twierdzi, że Ewie nie zależało na romantycznych uniesieniach i od momentu wysłania listu aż do końca kierowała się tylko korzyściami wynikającymi z udziału w jednym z najpopularniejszych randkowych show w Polsce.
Dopiero w telewizji zobaczyłem, że u niej nie było w stosunku do mnie żadnych uczuć. Zobaczyła, że gospodarstwo to są obowiązki i musiałaby zmienić swoje życie. Przez 2 miesiące nie przyjechała do mnie ani razu. Ją to przerosło. Ona koncertuje. Jej chodziło tylko o to, żeby jej kariera nabrała tempa - wyjawił w rozmowie z reporterem Faktu.
Bohater dodał, że podczas jednej z rozmów, jakie przeprowadził z mamą kandydatki, usłyszał, by postarał się "dotrwać z nią do finału", co miało jednoznacznie potwierdzać wolę zdobycia dodatkowej popularności w mediach, a co za tym idzie - zwiększenia zysków wynikających z działalności muzycznej. Jeden z koncertów, o co rzekomo poprosiła go seniorka, miałby nawet spróbować załatwić w swojej gminie.
Gdy kamery zgasły, wyszło szydło z worka i dowiedziałem się, dlaczego Ewa pojawiła się w programie (…) Jeśli dziewczyny piszą zgłoszenie do rolnika, niech sobie zdają sprawę, że to jest gospodarstwo, wieś, tu życie jest całkiem inne. Tu nie przychodzimy się promować. Tu przychodzimy zmieniać swoje życie. Są innego rodzaju programy, które pomagają się wypromować - odparł wzburzony w tabloidzie.
Mimo tych osądów mężczyzna jeszcze, gdy nie wszystko było stracone, podjął się walki o naprawę ich znajomości . W tym celu udał się do lubej, jednak konfrontacja nie przebiegło po jego myśli. Czy informacje, jakie na ten temat pojawiały się w kolorowej prasie, miały coś wspólnego z rzeczywistością? Teraz jest już jasne, że prawda jest inna.
"Rolnik szuka żony". Waldemar ujawnił nowe fakty o feralnym spotkaniu z Ewą
Waldemar jakiś czas temu trafił na nagłówki, ponieważ donoszono o próbie, jakiej podjął się w związku z niezdecydowaniem Ewy . Uczestnik "Rolnik szuka żony" postanowił rozprawić się z nieprawdziwymi informacjami, jakie wówczas pojawiły się na jego temat. Okazuje się, że do feralnego spotkania z aspirującą piosenkarką doszło w zupełnie innym czasie, niż przekonywano.
Jakiś czas temu pisano, że wściekły odjechałem spod domu Ewy, nie żegnając się z jej rodzicami. Jak pisał jeden z portali, nieznany nikomu sąsiad podobno widział mnie, jak wzburzony odjeżdżam z piskiem opon spod domu Ewy. Miało to się odbyć krótko przed finałem, czyli pod koniec października. Hejt wylał się na mnie 29 października, po 6 odcinku - opowiadał.
Tylko że ja byłem u Ewy 28 sierpnia, czyli dwa miesiące wcześniej, po to żeby ratować naszą relację. Przyjechałem z prezentami, z bukietem róż. Zarzucanie mi, że zrobiłem to po to, by ratować swój wizerunek, nie mają sensu, bo ja tam byłem 2 miesiące przed tym wszystkim, co wydarzyło się w mediach - podsumował w Fakcie.
Nie da się ukryć, że mimo upływu czasu dalej trudno mu znieść nie tylko matrymonialną przegraną, ale także krytykę, jaka wciąż na niego spływa. Czy tymi wyjaśnieniami zdoła zmienić punkt widzenia fanów programu? Oby nie było za późno.
Źródło: Fakt, "Rolnik szuka żony" TVP