"Rolnik szuka żony": Ania otworzyła się przed fanami, chodzi o adopcję
Ania była jedną z uczestniczek “Rolnik szuka żony”. Dzięki udziałowi w programie zyskała nie tylko rozpoznawalność, ale również miłość, ponieważ, jak wyznała w finałowym odcinku, małymi krokami buduje swoją przyszłość z Jakubem, który wówczas pojawił się w jej gospodarstwie. Tym razem zaskoczyła swoich obserwatorów, bowiem wspomniała o adopcji.
Ania dzięki udziałowi w "Rolnik szuka żony" znalazła miłość
Ania była jedną z uczestniczek finałowej edycji “Rolnik szuka żony”. Z nadzieją w sercu wzięła udział w programie, licząc, że dzięki niemu spotka miłość swojego życia. Zatem do jej gospodarstwo przybyło trzech mężczyzn, wyraźnie zainteresowanych piękną rolniczką . Przed nimi było trudne zadanie, bowiem kobieta nie ukrywała, że jej poprzednia relacja nieco dała się jej w kość, jednak powoli zaczynała się przed nimi otwierać.
Najwytrwalszym kandydatem okazał się Jakub. Starał się o Annę, zabiegał o jej względy, aż w końcu rolniczka poddała się jego urokowi i również okazała mu swoje zainteresowanie. Podczas finałowego odcinka zdradzili, że cały czas są razem, nieustannie poznają się i pracują nad swoją relacją.
Internauci zaciekawieni byli przeszłością Jakuba
Kuba wywołał niemałe poruszenie, gdy przyznał się do posiadania trójki dzieci. Choć Anny ta informacja nie odstraszyła i mimo jego rodzinnych zobowiązań, postanowiła dać mu szansę, to jednak internauci nie dali za wygraną. Można było znaleźć wiele komentarzy, z których wynikać miało, że Jakub trójkę swoich pociech ma z trzema innymi kobietami . Czy to prawda?
By zaspokoić swoja ciekawość, postanowili zapytać Annę, czy te doniesienia są prawdziwe. W prowadzonej przez rolniczkę sesji Q&A na Instagramie poruszyli ten temat. Uczestniczka “Rolnik szuka żony” w dosadnych słowach odpowiedziała swoim obserwatorom.
Nie wiem, skąd biorą się takie informacje, naprawdę. Kuba ma 3 dzieci z jedną kobietą - wyjaśniła Anna.
Anna z "Rolnik szuka żony" wspomniała nagle o adopcji
Nie da się ukryć, że Anna jest osobą rodzinną, o ogromnym sercu i pełną wrażliwości. Dlatego też zdecydowała się na bardzo ważny krok. Nie mogąc znieść krzywdy i obojętności, jaka dotyka tych, którzy nie są w stanie sami się obronić i o siebie zadbać, postanowiła zaapelować do swoich obserwatorów. Poruszyła temat adopcji.
Rolniczka udostępniła TikToka nagranego przez Fundację Judyta, zajmującą się pomocą i ratowaniem zwierząt. Film został opatrzony przerażającym podpisem, który zapewne niejednej osobie da do myślenia.
Maluch służył za zabawkę dla dzieci, które nosiły go, rozciągały jak lalkę, woziły w wózku. Psy, to nie zabawki - możemy przeczytać.
W następnym okienku ponownie widzimy kadry nagrane przez fundację. Kobieta znajdująca się na nagraniu mówi o zawieszeniu adopcji zwierząt w okresie okołoświątecznym z obawy o przyszłość czworonogów, które mogą być traktowane nie jako przyjaciele ludzi, a wyłącznie prezent. Udostępnienie to przez Annę sugeruje, że jest ona zdania, że adopcja zwierząt powinna być przemyślana.