Robert Makłowicz brał nietypowy ślub. Ceremonia trwała aż pięć godzin
Robert Makłowicz to uwielbiany przez Polaków krytyk kulinarny. Niewiele osób wie o tym, że ślub gwiazdora był naprawdę nietypowy. Swojej ukochanej przysięgał miłość i wierność w wyjątkowym miejscu, a teraz po upływie wielu lat światło dzienne ujrzały nowe fakty dotyczące tej uroczystości.
Makłowicz wraz z ukochaną pobrali się za granicą
Pasja Roberta Makłowicza rozpoczęła się od budowy centrum handlowego w Kingston Upon Thames. To właśnie tam miał okazję różnorodną kuchnię, która go zachwyciła. Podjął wówczas decyzję o tym, że chciałby zostać krytykiem kulinarnym . Jego żona od samego początku dopingowała go w tym, żeby spełniał swoje marzenia. To dzięki niej i jej darze przekonywania mogliśmy poznać Roberta . Para pobrała się w 1991 roku i zdecydowali się na naprawdę wyjątkową ceremonię za granicą .
Makłowicza pokochały miliony Polaków
Robert Makłowicz, goniąc za marzeniem, skontaktował się z Telewizją Polską i przedstawił pomysł na swój program. Po uzyskaniu akceptacji rozpoczął pracę i zachwycił ogromną część publiczności , pokazując rozmaite zakątki świata i opowiadając o regionalnej kuchni. Aktualnie Makłowicz działa także w serwisie YouTube, gdzie publikuje wideo z podróży. Gwiazdor otrzymał kilka imponujących nagród, a w 1998 roku jego program był jedynym, w którym ktoś gotował poza studiem telewizyjnym.
Niezwykły ślub Roberta Makłowicza
Ślub pary odbył się w Armenii , zgodnie z ormiańskimi tradycjami. Robert Makłowicz w rozmowie z “Plejadą” przyznał, że ceremonia zdecydowanie różniła się od tego, co znamy w Polsce - Armenia jest bliska mojemu sercu, stamtąd pochodzą moi przodkowie. Ceremonia różni się od tej w Polsce: ksiądz stoi tyłem do publiczności i przodem do ołtarza. Sam ślub jest udzielany nie przez nałożenie obrączek, a koron. Jest podobnie jak w cerkwi. Ceremonia trwała ponad pięć godzin , więc to było coś niezapomnianego. Co się działo? Nie wiem, bo nic nie rozumiałem, bo ksiądz mówił po ormiańsku - opowiadał Robert Makłowicz w rozmowie z “Plejadą”.