Przepracował aż 42 lata. Przykre, jaką emeryturę wypłaca mu ZUS
Po 42 latach pracy Zakład Ubezpieczeń Społecznych wyliczył mu głodową emeryturę. Problem dotyczy wielu byłych sportowców, którym Zakład nie chce uwzględnić do świadczenia emerytalnego stypendiów sportowych.
Lata pracy i głodowa emerytura
Byli sportowcy, pomimo lat sukcesów i utrzymywania się w tym czasie w dużej mierze ze sportowych stypendium, często otrzymują z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych głodowe emerytury .
Powodem jest właśnie stypendium, którego ZUS nie chce uwzględniać do świadczenia emerytalnego . Stanowi to duży problem dla sportowców, choć wcale nie musi tak być.
Byli olimpijczycy opowiadają swoją historię.
W takiej sytuacji znaleźli się m.in były kajakarz Tomasz Świerczyński oraz olimpijczycy z Moskwy (1980 rok) Waldemar Merk i Andrzej Klimaszewski. Temu pierwszemu ZUS nie chce zaliczyć aż 7 składkowych lat. Całą trójka opowiada swoją historię “Gazecie Wyborczej”
Startowałem w reprezentacji Polski przez 12 lat, czyli był to kawał życia, który być może spożytkowałbym lepiej, gdybym wiedział, że państwo mnie tak wystawi do wiatru. Przez cały ten czas stypendium było moim jedynym środkiem utrzymania, co niejako było moją umową z Polską - mówi Andrzej Klimaszewski.
ZUS nie respektuje wyroku Sądu Najwyższego?
W 2022 roku Sąd Najwyższy zdecydował, że stypendia powinny się wliczać do kapitału początkowego emerytury, nawet jeśli w przeszłości składka nie była odprowadzana do ZUS.
Problemem jest jednak uzyskanie potwierdzeń wypłat. Związkowe archiwa takowymi nie dysponują. Wówczas jednak bycie członkiem kadry oznaczało otrzymywanie stypendium. ZUS nie chce jednak przyjąć tego do wiadomości.
Tymczasem jest to jednoznaczne - w owych czasach nie można było należeć do reprezentacji, mieć najwyższą klasę sportową, tzw. mistrzowską międzynarodową i nie otrzymywać stypendium. Jednak ZUS-owi taki dokument nie wystarcza i żąda więcej niemożliwych do uzyskania dowodów - podaje "Gazeta Wyborcza".