Wielki protest i starcia z policją w pierwszy dzień lockdownu. Wśród protestujących znalazł się były kandydat na prezydenta RP
Pierwszy dzień lockdownu w Polsce przebiega bardzo burzliwie. Tłumy Polaków, którzy nie zgadzają się z decyzjami rządu wyszły dziś na ulice Warszawy oraz innych miast, aby zaprotestować. Do strajkujących w stolicy dołączył nawet były kandydat na prezydenta Rzeczypospolitej.
Protest na ulicach Warszawy i nie tylko. Policja użyła gazu i granatów hukowych
Dziś w Warszawie doszło do protestu przeciwko obostrzeniom nakładanym przez rząd w celu opanowania epidemii koronawirusa. Jego członkowie domagali się przywrócenia im wolności i zaprzestania nakładania kolejnych zakazów. Chociaż zdecydowana większość protestujących zachowywała się spokojnie i nie chciała wchodzić w starcia z policją, która licznie przybyła na miejsce, doszło do kilku niebezpiecznych sytuacji.
Policja użyła gazu i granatów hukowych wobec osób, które mogły według niej stanowić poważne zagrożenie. Funkcjonariusze nawoływali tłum do rozejścia się, przypominając, że mamy obecnie ciężką sytuację epidemiczną. Zatrzymano kilka osób, które zachowywały się niebezpiecznie. Dwóch policjantów zostało rannych w trakcie trwania akcji.
Co ciekawe, wśród protestujących przeciwko kolejnym obostrzeniom rządu znalazł się były kandydat na prezydenta Polski oraz obecny poseł Sejmu Grzegorz Braun. Polityk dbał o bezpieczeństwo protestujących, uważnie obserwując zachowanie policji w oczekiwaniu na to, że przekroczy ona swoje prawa.
Początkowo protestujący zebrali się pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Następnie przeszli na Pole Mokotowskie, gdzie odbył się główny wiec. Większość osób ograniczyła swoje działania do skandowania haseł antyrządowych. Niestety znalazły się również osoby, które według policji zachowywały się agresywnie. To właśnie wobec nich zastosowano środki przymusu bezpośredniego, o czym wspomina rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji nadkomisarz Sylwester Marczak.
Policjanci dopowiedzieli zdecydowanie. Użyli środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej, pałki służbowej i ręcznych miotaczy gazu, a także granatów hukowych. Dokonano też zatrzymań - oznajmił Sylwester Marczak
Policjanci nawoływali do rozejścia się protestujących, powołując się na przepisy zakazujące zgromadzeń. Uczestnicy odpierali jednak te polecenia, mówiąc, że naruszane są ich prawa konstytucyjne.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Barbara Brylska była jedną z najpiękniejszych kobiet PRL. Niewiarygodne, jak wygląda obecnie
Kobieta rozbierała się przy wszystkich w kościele. Potem opluła księdza, interweniowała policja
Źródła: Interia, relacje świadków, policja