Prokuratura przeprowadzi sekcję zwłok Artura "Walusia" Walczaka
W piątek, 26 listopada 2021 roku media obiegły informacje o śmierci strongmana Artura "Walusia" Walczaka, który trafił do szpitala po tym, jak stracił przytomność w czasie gali walki PunchDown we Wrocławiu. Prokuratura podjęła decyzję o przeprowadzeniu sekcji zwłok 46-letniego zawodnika.
W czasie gali, która odbyła się 22 października br. we wrocławskim klubie P1, Artur "Waluś" Walczak brał udział w zawodach "slapfightingu", które polegają na uderzaniu się w policzki z otwartej dłoni. Po ciosie otrzymanym od Dawida Zalewskiego pochodzący z Gniezna strongman stracił przytomność i został przetransportowany do szpitala.
Artur "Waluś" Walczak nie żyje. Zmarł po nokaucie w czasie gali PunchDown
46-latek przeszedł operację usunięcia krwiaka mózgu, a następnie lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Obrażenia, z którymi zawodnik trafił do szpitala, od początku określano jako bardzo ciężkie. – Rozmawiałem z lekarzem na OIOM-ie. Artur ma ciężkie uszkodzenie mózgu. Niestety nie rokuje to dobrze. Jest malutka szansa na przeżycie. Świat się kończy – informował za pomocą mediów społecznościowych przyjaciel sportowca, Piotr Witczak.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
W piątek media obiegły informacje o śmierci strongmana. Rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu poinformowała dziennikarza RMF FM, że przyczyną zgonu Artura "Walusia" Walczaka była "niewydolność wielonarządowa, wynikająca z nieodwracalnego uszkodzenia centralnego układu nerwowego".
Prokuratura przeprowadzi sekcję zwłok Artura "Walusia" Walczaka
Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku narażenia osoby na niebezpieczeństwo utraty życia lub odniesienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jak przekazała w rozmowie z PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Małgorzata Dziewońska, podjęto także decyzję o przeprowadzeniu sekcji zwłok 46-latka.
– Przesłuchiwani są świadkowie – dodała prok. Dziewońska.
Śledczy wyjaśniają, w jaki sposób przygotowano i zabezpieczono gale walki, podczas której doszło do tragedii. Przyjaciel zmarłego strongmana wspomniał w swoim wpisie internetowym, że w jego opinii zawodnikowi zbyt późno udzielono pomocy medycznej, bowiem miał on czekać na karetkę 30 minut.
– Odciągnęli mu krew z połowy półkuli, reszty nie dali rady. To czekanie na karetkę mogło zadecydować o jego życiu – pisał Piotr Witczak.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
Źródło: TVP Info/RMF FM