Prezydent Syrii chce wysłać 40 tys. bojowników do pomocy Rosji w walkach w Ukrainie
Wkrótce do wojny w Ukrainie może dołączyć 40 tysięcy bojowników z Syrii. Według doniesień agencji Interfax-Ukraina, prezydent tego kraju Baszar el-Asad miał obiecać Rosji wsparcie w walkach. Eksperci twierdzą jednak, że przerzucenie tylu ludzi do Europy może być logistycznie niewykonalne dla Rosjan.
Doniesienia o tym, że syryjscy bojownicy mają być wsparciem dla rosyjskich wojsk oparte są na ustaleniach ukraińskiego wywiadu wojskowego. Ten twierdzi, że rosyjska baza lotnicza Hmejmim w Syrii, wydzierżawiona w 2017 roku, została poinstruowana, by wysyłać na Ukrainę ok. 300 bojowników dziennie.
- We wtorek z bazy wysłanych zostało 150 najemników, którzy mają walczyć po stronie Rosji - przekazała agencja Interfax-Ukraina.
Syria chce wysłać swoich bojowników na Ukrainę
W planach jest również przekazywanie broni i sprzętu z Syrii do Rosji i na Białoruś. Syryjski dyktator Baszar el-Asad miał ponoć obiecać Rosjanom w sumie wysłanie ok. 40 tysięcy bojowników.
Pogłoski o tym, że Syria może wesprzeć Rosję pojawiają się już od jakiegoś czasu. Oba państwa są blisko zaprzyjaźnione odkąd Władimir Putin uratował Asada przed obaleniem go podczas wojny domowej. Dziś syryjskiego prezydenta uznaje niewiele krajów, w tym m.in. Rosja.
Jak zauważa Onet, Syria jest ważnym przyczółkiem w basenie Morza Śródziemnego. Poza lotniskiem, Rosjanie wydzierżawili na prawie 50 lat bazę morską w porcie handlowym Tartus, gdzie do upadku ZSRR stacjonowały radzieckie okręty.
Akcja logistycznie niewykonalna
Pomimo wielkich planów, akcja może napotkać na trudności. Eksperci twierdzą, że logistycznie może być ona niewykonalna dla Rosji.
– Być może parę tysięcy ludzi uda się wysłać w ramach wdzięczności dla Władimira Putina, ale to wszystko. Chodzi o tych, którzy mają doświadczenie w walkach miejskich w Damaszku, czy w Aleppo. Poza tym ludzie to jedno, ale przecież oni muszą mieć czym walczyć – mówi Onetowi gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO, weteran z Iraku i Afganistanu.
Jak dodaje, informacje wypływające z Ukrainy mogą być elementem wojny informacyjnej, w której póki co wygrywają Ukraińcy. Przeciwnikom Rosji może zależeć na pokazaniu jej słabości i wyczerpujących się możliwości.
Podobnego zdania jest zresztą minister spraw wewnętrznych Ukrainy, który zaznacza, że wysłanie 40 tys. bojowników może być awykonalne, gdyż cała armia Syrii liczy 100-130 tys. żołnierzy. – W takiej sytuacji w Syrii szybko rozpoczęłaby się nowa wojna domowa – dodaje.
Rosja szuka najemników za granicą
Warto także zaznaczyć, że problemem jest także to, iż morskie cieśniny Bosfor i Dardanele blokuje obecnie Turcja, a to tamtędy odbywa się ruch na Morze Czarne, nad którym położona jest Ukraina.
Według szefa resortu spraw wewnętrznych, Rosja nie dysponuje aż takim potencjałem, by przetransportować Syryjczyków na pokładach samolotów.
Z kolei były ambasador RP w Iraku i Afganistanie Krzysztof Płomiński ocenia, że fakt, iż Kreml nie wydał jeszcze dementi, świadczy o jego desperacji.
– Prezydent Syrii ma wystarczająco dużo groźnych problemów w domu, by szukać guza daleko od Damaszku – stwierdził.
Wcześniej już Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy informował na Facebooku, że Rosja otworzyła w Syrii centra rekrutacji najemników. Zwerbowano już ponad 1000 osób, a około 400 jest na terytorium Rosji.
Z kolei Ukraińskie Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji przekazało, że Rosja ma oferować najemnikom z Syrii, Libii i Republiki Środkowoafrykańskiej po 300 dol. miesięcznie, jeśli wezmą udział w wojnie w Ukrainie.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
B. szef MSZ Rosji: "Putin to szczwany lis, który pozuje na niezrównoważonego"
-
Lech Wałęsa powiedział jak powstrzymać Putina. To samo zrobił w 1993 roku
Źródło: Onet