Pracownik oskarża Magdę Gessler o głodowe pensje
Magda Gessler tytułowana w czołówce programu „Kuchenne rewolucje” autorytetem kulinarnym, nierzadko spotyka się z opiniami, że powinna skupić się na prowadzeniu własnych przedsiębiorstw. Wiele osób uważa, że nie są one na tak wysokim poziomie, jak powinny. Słowami krytyki podzielił się między innymi Maciej Nowak.
Magda Gessler nie dba o pensje pracowników?
- Moja odpowiedź: Magda, nie pi**dol. Zatrudniacie kelnerów na czarno, za grosze, w najlepszym wypadku na umowach śmieciowych. Napiwki to podstawa ich wynagrodzenia za ciężką i niewdzięczną pracę. Doliczanie serwisu do rachunku to kolejne ograbianie pracownika i nigdy się z tym nie pogodzę. Wara wam od tych pieniędzy - napisał kucharz na Facebooku.
W odpowiedzi Magda Gessler udzieliła obszernego wywiadu tabloidowi Super Express, zastrzegając, że Maciej Nowak nie ma prawa do kwestionowania jej autorytetu kulinarnego. Wyznała, że osobiście nie widzi żadnych uchybień w prowadzonych przez siebie biznesach.
- Nikt nie będzie u mnie rządził. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do swoich restauracji. Trzeba być autorytetem, żeby pokazywać innym, co jest nie tak. Nie ma takiego autorytetu w Polsce, który by u mnie mógł zrobić rewolucję. Wierzę Maćkowi Nowakowi, ale ostatnio stał się trochę snobem - odpowiedziała na zarzuty prowadząca „Kuchenne rewolucje”.
Słowa Macieja Nowaka zdaje się potwierdzać kucharz Marcin Kowalski, który był pracownikiem warszawskiej restauracji Alegoria, której właścicielką jest Magda Gessler. Mężczyzna udzielił niepokojącego wywiadu dla niemieckiego dziennika „Die Welt”. Ujawnił szczegóły, o których fani gwiazdy TVN nie mieli pojęcia.
- Po kilku miesiącach dostałem umowę na pół roku z pensją 11 zł za godzinę. Czas pracy nienormowany, ale do tego napiwki. Miesięcznie miałem zarabiać 2700 zł. Potem przyszły ciężkie czasy, szefowa obcięła pensje, a jak komuś to nie pasuje „rynek jest szeroki i głęboki” - zwierzył się kucharz.
Marcin Kowalski ostatecznie zdecydował się skorzystać z rady szefowej i poszukać pracy gdzie indziej. Jego przygoda nie trwała jednak zbyt długo, bo wkrótce Magda Gessler poprosiła go o powrót do jej restauracji. Współpraca trwała do ubiegłego roku i zakończyła się nieprzedłużeniem umowy.
Restauratorka tłumaczyła, że na jej decyzję wpływ miał kryzys związany z pandemią koronawirusa i ogłoszonymi przez rząd restrykcjami sanitarnymi. Marcin Kowalski ujawnił, że podobny los spotkał także innych pracowników warszawskiego lokalu gastronomicznego.
Doniesienia o głodowych stawkach zdaje się potwierdzać ogłoszenie, które w 2019 roku pojawiło się na stronie grupy Gastronomia Warszawska na Facebooku. Należąca do Magdy Gessler restauracja „U Fukiera” poszukiwała osoby do pracy na zmywaku, oferując stawkę o 1,70 zł niższą niż ówczesne minimum.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: Popularne.pl