Jak polscy politycy mówią po angielsku? Najsłynniejsze wpadki, które przeszły do historii
Od polityków wymaga się bardzo dobrej znajomości języków obcych. Nic dziwnego – reprezentują oni nasz kraj na międzynarodowej arenie, a treści rozmów międzynarodowych mają realne przełożenie na życie Polaków. Wiele z polityczno-językowych wpadek zostało na długo zapamiętanych. Zaliczyli je politycy od lewicy po prawicę. Przypominamy te najgłośniejsze i najzabawniejsze.
Prezydencka angielszczyzna
Do historii przeszła już konferencja w amerykańskim Davos. Podczas Forum Ekonomicznego swoje wystąpienie miał Andrzej Duda. Urzędująca głowa państwa wielokrotnie „zacinała się” i powtarzała te same zwroty. [ EMBED-4 ]
Jednak, jak już wspomnieliśmy pomyłki językowe są zmorą wszystkich opcji politycznych. Internaucie zapamiętali wypowiedź Wojciecha Olejniczaka z 2007 roku. Ówczesny szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej został nagrany podczas przemowy na warszawskim Kongresie ECOSY. Akcent polityka sprawił, że uszy zwiędły nie tylko anglistom.
Polskie obozy śmierci?
Bohaterem wpadki, choć nie jej autorem, był także Mateusz Morawiecki. Urzędujący premier w 2018 roku wydał specjalne orędzie o nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. – Właśnie dlatego nowelizujemy ustawę o Instytucie Pamięci Narodowej. Obozy, w których wymordowano miliony Żydów nie były polskie – mówił (po polsku) premier.
Niestety, dołączone do nagrania napisy przedstawiały zgoła co innego. W angielskim tłumaczeniu pojawiło się zdanie, które sugerowało, że obozy, w których wymordowano Żydów były polskie. Internauci szybko wyłapali błąd i zainterweniowali. W swoim tłumaczeniu Kancelaria Prezesa Rady Ministrów wyjaśniła, że za całą pomyłkę odpowiada... algorytm, który sam tłumaczy.
– Błędne tłumaczenie na język angielski napisów w oświadczeniu premiera powstało w wyniku automatycznego tłumaczenia serwisu YouTube – oświadczyła KPRM.
Native speaker ocenia
Jakiś czas temu Dominik Tarczyński zarzucił Donaldowi Tuskowi, że ten mówi po angielsku bardzo słabo i ciężko zrozumieć, co Tusk chce przekazać. Portal WP postanowił zapytać mieszkającą w Polsce Amerykankę – Rebekę Górzyńską – która jest natywnym użytkownikiem angielskiego o ocenę wypowiedzi Tuska.
Górzyńska stwierdziła, że Tusk mówi po angielsku bardzo dobrze. Co prawda niezwykle powoli, jednak wszystko jest zrozumiałe i w jego mowie nie ma wielu błędów. Amerykanka oceniła także wypowiedzi Andrzeja Dudy. Jaka jest opinia Górzyńskiej? Kobieta zauważa, że prezydent ma lepszy akcent od Tuska, jednak „próbka”, którą oceniała była przemówieniem – wcześniej napisanym i wyuczonym przez urzędującą głowę państwa.
A jak mówi Tarczyński? Amerykanka zauważa, że polityk PiS ma typowo brytyjski akcent, mówi szybko i spontanicznie, ale z bardzo dużą ilością błędów – myli zaimki. Egzmain z angielskiego Adam Szostkiewicz z Polityki przypomina zdarzenie z TVN24, gdy redaktor postanowił przepytać z angielskiego Janusza Palikota. Jak poradził sobie lewicowy polityk?
– Poszło tak sobie, ale blamażu nie było. Knapik, nie bez błędów, zadał Palikotowi pytania, a ten, nie bez błędów, na nie odpowiedział. Potem dorzucił jeszcze trochę niemczyzny na dowód, że mówi prawdę, iż włada czteroma – czytamy na blogu „Gra w klasy”
Z kolei reporter Nowa TV, Mateusz Jędraś postanowił sprawdzić jak z angielskim radzą sobie parlamentarzyści zasiadający na Wiejskiej w Warszawie. Jak poszło? Poziom jest niezwykle zróżnicowany. Część z polskich parlamentarzystów w ogóle nie przystąpiła do „egzaminu” tłumacząc się, że matura już dawno za nimi. [ EMBED-5 ]
Obcy język obcy
Adam Szostkiewicz wskazuje, że ze znajomością języków obcych wśród polskich polityków jest gorzej niż przed 1989 rokiem. Szostkiewicz bez ogródek pisze, że „polskim polityką wisi kompetencja językowa”. Aby być sprawiedliwym należy jednak zwrócić uwagę, że wpadki zdarzają się politykom z całego świata. Prezydent Francji Emmanuel Macron podczas wizyty w Australii pomylił angielskie słówka, przez co w podziękowaniach za organizację wizyty nawał australijską pierwszą damę... smaczną. [ EMBED-7 ]
Blog Blingo przytacza również historię, gdy w 1977 do Polski przybył prezydent USA Jimmy Carter. Ważny dokument został przetłumaczony przez niezbyt wprawnego w polszczyźnie tłumacza. I tak przeczytać możemy, że Carter porzucił na zawsze Stany Zjednoczone, bo najzwyklej w świecie Polaków pożąda!
Zabawna wpadka tłumacza stała się przedmiotem debaty za oceanem. Jak wykazuje Michał Nowicki z bloga Blingo tłumacz nadal pracuje dla Departamentu Stanu, ale już nie zajmuje się językiem polskim.
Artykuły polecane przez redakcję portalu Goniec.pl:
-
Ile wzrostu mają polscy politycy? Duda, Kaczyński, Morawiecki, Tusk, Wałęsa i inni
-
Emerytura honorowa, czyli nawet 4 tysiące złotych dodatku do podstawowego świadczenia
-
Nieudany biznes Krzysztofa Krawczyka. Kosztował go wiele i doprowadził do kryzysu