Raport Gońca ze Świata. Strzelanina w USA i zamieszki we Francji
Miniony tydzień obfitował w wiele gorących i często tragicznych wydarzeń na świecie. Dziesięć osób zginęło w strzelaninie, do której doszło w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. Relacje pomiędzy Turcją a Szwecją stają się coraz bardziej napięte, m.in. przez incydent, w którym szwedzki polityk spalił Koran przed turecką ambasadą. Z kolei we Francji i w Peru doszło do masowych protestów, które przerodziły się w zamieszki.
Do strzelaniny w Stanach Zjednoczonych doszło podczas obchodów chińskiego Nowego Roku. Napięte stosunki pomiędzy Turcją a Szwecją komplikują wejście skandynawskich państw do NATO. Z kolei protesty we Francji sparaliżowały kolej i spowodowały utrudnienia w ruchu lotniczym i w działaniu szkół. Zapraszamy na podsumowanie tych wydarzeń.
Strzelanina w USA. Dziesięć osób nie żyje
Do tragicznego w skutkach incydentu doszło w klubie tanecznym w mieście Monterey Park w Kalifornii. Około godziny 22 w sobotę (21.01) czasu lokalnego sprawca lub sprawcy otworzyli ogień do osób biorących udział w obchodach chińskiego Nowego Roku.
Według przedstawiciela lokalnej policji funkcjonariusze przybyli na miejsce około godziny 22:30. Zginęło dziesięć osób, a dziesięć innych zostało rannych. Poszkodowani trafili do szpitala, a ich stan jest różny - od stabilnego po krytyczny.
Policja nie podała opisu podejrzanego lub podejrzanych, ale wiadomo, że sprawca znajduje się na wolności. Agencja Associated Press cytuje właściciela restauracji, która znajduje się naprzeciwko klubu, w którym doszło do tej tragedii. Według Seung Won Choia w pewnym momencie trzy osoby wbiegły do jego lokalu i kazały mu zamknąć drzwi. Powiedzieli właścicielowi restauracji, że w pobliżu znajduje się mężczyzna z karabinem maszynowym.
Monterey Park to 60-tysięczne miasto położone kilkanaście kilometrów od Los Angeles, którego 2/3 mieszkańców stanowią Amerykanie pochodzenia azjatyckiego.
Oddala się dołączenie Szwecji do NATO ze względu na napięte stosunki z Turcją
Szwecja oraz Finlandia dalej czekają na oficjalne dołączenie do NATO. Aby tak się stało, wszyscy członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego muszą wyrazić na to zgodę. Dotąd nie zrobiły tego tylko Węgry oraz Turcja. Viktor Orban deklarował, że Węgry podejmą decyzję na początku tego roku, jednak Turcja postawiła twarde warunki. Tureckie władze wymagają od Finlandii, a przede wszystkim od Szwecji, aby te przestały wspierać organizacje, które Turcy uznają za terrorystyczne. Chodzi przede wszystkim o Kurdów, z którymi tureckie władze toczą wiele konfliktów.
Z tego względu od kilku miesięcy trwają negocjacje, które mają doprowadzić do wyrażenia przez Turcję zgody na dołączenie obu państw do NATO. Do kolejnej tury rozmów miało dojść 27 stycznia, podczas wizyty szwedzkiego ministra obrony w Ankarze. Tureckie władze odwołały jednak tę wizytę ze względu na "antytureckie protesty", do których w ostatnich dniach dochodzi w Szwecji.
Mowa tutaj o protestach zarówno Szwedów, jak i Kurdów mieszkających w Szwecji, którzy sprzeciwiają się prezydentowi Turcji i postawionym przez niego warunkom, zgodnie z którymi Szwedzi mieliby ekstradować do Turcji Kurdów oskarżonych tam o działalność terrorystyczną. Do jednego z takich protestów doszło w sobotę przed turecką ambasadą w Sztokholmie, podczas którego ultraprawicowy szwedzko-duński aktywista spalił Koran.
Burning of Koran in front of the Turkish embassy in Stockholm, Sweden. pic.twitter.com/nZpwFNZMTx
— Kevin smith (@KJ00355197) January 22, 2023
Turcja oskarża Szwecję o przyzwalanie skrajnym organizacjom na wygłaszanie antyislamskich i antytureckich haseł i niereagowanie na tego typu zdarzenia. Przedstawiciele szwedzkiego rządu odpowiadają jednak, że w Szwecji obowiązuje wolność słowa, która gwarantuje mieszkańcom wygłaszanie swojego zdania, co nie znaczy jednak, że szwedzkie władze zgadzają się z tego typu retoryką.
W odpowiedzi na protesty, do których dochodzi w Szwecji, przed ambasadą tego państwa w Ankarze zebrała się grupa demonstrantów, która spaliła szwedzką flagę.
Gwałtowne protesty we Francji przeciwko planom podniesienia wieku emerytalnego
W czwartek (19.01) w całej Francji wybuchły protesty, które zostały zapowiedziane kilka dni wcześniej przez przedstawicieli ośmiu największych związków zawodowych w kraju. Są one wynikiem reformy emerytalnej zapowiedzianej przez premier Francji Elisabeth Borne oraz prezydenta Emmanuela Macrona. Zgodnie z projektem ustawy, który niedługo ma trafić pod obrady francuskiego parlamentu, do 2030 roku wiek emerytalny ma zostać podniesiony z 62 do 64 lat, zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn.
Obecny wiek emerytalny we Francji jest jednym z najniższych w Unii Europejskiej. Średnio mieszkańcy UE przechodzą na emeryturę w wieku 63,8 lat.
Protesty wybuchły w największych francuskich miastach, jednak najtrudniejsza była sytuacja w Paryżu, gdzie demonstracje przerodziły się w zamieszki i starcia z policją. Służby użyły gazu łzawiącego oraz granatów hukowych. W wyniku protestów zakłócone zostało działanie kolei, paryskiego metra, ruchu lotniczego, a także niektórych szkół, które musiały zostać zamknięte.
More than a million people marched in France Thursday to protest pension reforms, with some demonstrators clashing with police in Paris, as strikes disrupted public transport, schools and much of the civil servicehttps://t.co/0qLNVxvXcn pic.twitter.com/AkBbzk6xLS
— AFP News Agency (@AFP) January 20, 2023
Zamieszki i chaos w Peru
W Peru cały czas trwają zamieszki, w których zginęło już co najmniej kilkadziesiąt osób, a kilkaset zostało rannych. Południowoamerykańskie państwo pogrążyło się w chaosie w grudniu ubiegłego roku, kiedy dotychczasowy prezydent, Pedro Castillo, został usunięty z urzędu i aresztowany po tym, jak próbował rozwiązać parlament, który miał przegłosować wobec niego wniosek o impeachment.
Dotąd protesty odbywały się głównie w południowych regionach Peru, jednak w ostatnich dniach tysiące demonstrantów przybyło do stolicy, aby domagać się organizacji przedterminowych wyborów. Nowo mianowana prezydent odrzuciła te wezwania i zapowiedziała, że wszystkie osoby odpowiedzialne za organizację protestów zostaną pociągnięte do odpowiedzialności.
Ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że protestujący atakowali niektóre posterunki policyjne, a także lotniska na południu kraju. W wyniku protestów peruwiańskie władze zdecydowały o zamknięciu Machu Picchu - starożytnego miasta Inków i największej atrakcji turystycznej w tym kraju.
Organizacja broniące praw człowieka oskarżyły policję i wojsko o użycie broni palnej i ostrej amunicji. Przedstawiciele służb poinformowali z kolei, że protestujący użyli broni i materiałów wybuchowych domowej roboty.
#Peru: the scenes of police repression against the protests yesterday in Lima. A total of 53 protesters have been killed, with hundreds more injured by the police and the army. Still the mass movement has grown, demanding the removal of Boularte government and early elections. pic.twitter.com/ObJ6dTavhT
— Denis Rogatyuk (@DenisRogatyuk) January 20, 2023