Piotr Bałtroczyk od lat bawi Polaków. Znany konferansjer i kabareciarz ma za sobą mroczną przeszłość
Piotr Bałtroczyk 4 grudnia obchodził swoje 62. urodziny. Nie da się ukryć, że od lat uwielbiany jest przez publiczność i należy do grona najpopularniejszych kabareciarzy w Polsce. Ze sceny zaraża uśmiechem i poczuciem humoru, jednak w jego życiu prywatnym nie zawsze było do wesoło. Mnogość dramatów, z jakimi musiał się zmierzyć, robi wrażenie. Jaka jest mroczna przeszłość kabareciarza?
Piotr Bałtroczyk pół żartem pół serio wita się z fanami
Piotr Bałtroczyk nie pojawia się już w telewizji, jednak od wiosny 2022 roku kontynuuje swoją autorską trasę stand-uperską pod nazwą "Starość nie jest dla mięczaków". Dwugodzinne show zaczyna od nietypowego powitania z publicznością.
Dobry wieczór państwu, nazywam się Piotr Bałtroczyk i jestem atrakcją. A Wy jesteście dla mnie atrakcją, bez Was czułbym się jak w domu, samotny i niepotrzebny - żartuje, jednak w tym odważnym przeświadczeniu nie brakuje też prawdziwości.
Kabareciarz, choć kojarzony jest z rozrywką, był mocno doświadczony przez los. Niespełniony poeta z Olsztyna musiał stawić czoła problemom, które na przestrzeni lat zbudowały jego charakter. O czym mowa?
Michał Wójcik kończy dziś 52 lata. Niedawno przeżył ogromną tragedięPiotr Bałtroczyk borykał się z depresją i uzależnieniem
Piotr Bałtroczyk wychowywał się w domu przy lesie, który wcześniej przeznaczony był dla myśliwych. Pokój, w którym dorastał pełnił funkcję celi, jednak kraty w oknach nie działały na niego negatywnie i zdążył się do nich przyzwyczaić. Po studiach w Warszawie wrócił do macierzy, gdzie szybko dostrzeżono jego konferansjerski talent.
Kariera rozkwitła na dobre, jednak mimo zawodowych sukcesów gwiazdor nie miał wielu powodów do radości. Porażką okazał się związek z Joanną Fertacz, z którą wspólnie wychowywał jej dziecko z poprzedniego związku. Gdy na świecie pojawił się także jego biologiczny syn, para rozstała się. Kolejną kobietą w jego życiu była Katarzyna Jasińska, jednak również ona nie była tą jedyną.
Zawody miłosne to jednak nie wszystko. Praca na estradzie oprócz niewątpliwych blasków miała bowiem także cienie. Gwiazdor TVP i Polsatu zachorował na depresję.
Mam depresję od wielu lat. Moje życie jest próbą oswojenia jej i walki z nią - mówił kilka lat temu na łamach portalu wodzisław-śląski.pl.
Gospodarz rozmaitych kabaretonów zapewniał, że stara się radzić sobie z tą groźną dolegliwością, jednak zmartwienia, nieudane związki, nieustanna presja i postępująca samotność doprowadziły także do coraz częstszego nadużywania alkoholu.
W którymś momencie zaczęło mi to przeszkadzać, a też zaczęło być niebezpiecznie. Rzeczywiście było tak, że nie nadążałem z wynoszeniem flaszek. Jak goście jacyś przyjeżdżali, to uważałem, że stoi tych flaszek tyle, że trzeba je pochować, żeby goście nie pomyśleli, że dzieje się coś złego - rozprawiał w Polityce.
Gdy sam z sobą nie radził sobie najlepiej, na horyzoncie pojawiły się następne nieprzewidziane przeciwności losu. Jak 62-latek sobie z nimi poradził?
Piotr Bałtroczyk nie miał w życiu lekko. Wreszcie udało mu się odnaleźć szczęście?
Piotr Bałtroczyk bardzo przeżył śmierć ojca, którego zawsze podziwiał. W wywiadach podkreślał, że był dla niego punktem odniesienia i dużo czerpał z jego doświadczenia. Gdy senior zmarł w szpitalu, gwiazdor długo nie mógł w pełni uświadomić sobie, że już nigdy go nie zobaczy. Zdecydował, że zrobi sobie przerwę od pracy i zwolni, jednak długo bez sceny nie wytrzymał.
Powrócił do dawnych nawyków, jednak ten pęd za niewiadomym okazał się druzgocący dla jego organizmu. Komediant w 2009 roku przeszedł zawał. Poznał wtedy lekarkę, z którą wiązał wspólną przyszłość. I tym razem skończyło się na ambitnych, acz niezrealizowanych planach. Ukojenie nadeszło dopiero w kolejnych latach, chociaż w nieco innej formie.
Piotr Bałtroczyk zainwestował w małą chałupkę 20 km od Olsztyna i… osiadł w niej na stałe. Przyznaje, że był to strzał w dziesiątkę i odnalazł tam upragnione szczęście, wewnętrzy spokój i wreszcie usłyszał siebie. Mieszka tam w pojedynkę.
Myślę, że gdybym przy tych moich wszystkich neurozach, depresjach wielokrotnych i nieradzeniu sobie absolutnym, przy tym tułaczym zawodzie, jaki wykonuję, nie miał tego odejścia do Tuławek, tobym odjechał. Tak sądzę. A tak poradziłem sobie z alkoholem, poradziłem sobie z deprechami - wspominał z dumą w Polityce.
Wiedzieliście, że uśmiechniętego gwiazdora z kabaretowej sceny życie tak bardzo doświadczyło?
Źródło: wodzislaw-slaski.pl, Polityka