Pierwszy Polak, któremu przeszczepiono twarz. Tak dziś wygląda
Grzegorz Galasiński to pierwszy Polak, który przeszedł przeszczep twarzy. Skomplikowana operacja, która odbyła się 10 lat temu była traktowana jako wyjątkowy sukces w medycynie. Teraz mężczyzna wyznał, jak wygląda jego obecne życie. Jak się okazuje, wcale nie jest kolorowo.
Wypadek, który zmienił jego życie
W 2013 roku Grzegorz Galasiński uległ poważnemu wypadkowi, który zmienił na zawsze jego życie. Podczas normalnego dnia w pracy wydarzyło się coś, co niestety już na zawsze zapamięta. Pracował wtedy w zakładzie budowlanym w dolnośląskich Stanowicach i to właśnie tam przytrafiła się jego największa tragedia życiowa. W pewnym momencie maszyna do kostki brukowej niespodziewanie włączyła się i wciągnęła mu twarz.
To była chwila. Pamiętam moment uwolnienia się z maszyny. Obraz, który widziałem gałkami ocznymi na zewnątrz. Krzyk ludzi i swój. W helikopterze straciłem przytomność. Ocknąłem się na oddziale po jakimś czasie - wspominał mężczyzna w programie “Uwaga!”.
Galasiński potrzebował natychmiastowej interwencji chirurga. Po raz pierwszy w Polsce wykonano przeszczep twarzy, a to dlatego, że matka 33-letniego Sławomira Banacha zgodziła się na pobranie jej od jej zmarłego syna. Trwająca aż 26 godzin operacja, której dokonano w Narodowym Instytucie Onkologii w Gliwicach okazała się sukcesem. Starania kilkunastu polskich chirurgów zostały docenione na całym świecie, a w ręce profesora Adama Maciejewskiego, który przewodził skomplikowanej operacji, trafił medyczny Oskar, którego odebrał w Stanach Zjednoczonych. Przed Grzegorzem Galasińskim była jeszcze długa rehabilitacja, ale mężczyzna odzyskał nadzieję na powrót do normalności.
Szansę na nowe życie Grzegorz Galasiński zawdzięczał Pani Teresie Banach, która podpisała zgodę na pobranie narządów od zmarłego syna. Sławomir był jej jedynym dzieckiem.
Magdalena Narożna ma powody do świętowania? To koniec!?Film "Twarz" na podstawie historii Galasińskiego
W 2018 roku powstał film w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej, który opowiada o tragicznym wypadku Grzegorza Galasińskiego. Dramat pod tytułem “Twarz” zdobył nagrodę Grand Prix Jury - Srebrny Niedźwiedź. Poszkodowany w rozmowie dla portalu tokfm.pl wyznał jednak, że produkcja nie do końca wiernie pokazała jego życie i z wieloma kwestami się nie zgadza.
Zła reakcja otoczenia, którą tam pokazują, nie ma nic wspólnego z moim życiem. Jedyne co się zgadza, to wypadek i przeszczep twarzy. Ludzie mi pomogli, i to wiele - przyznał Grzegorz
Dodał również, że mimo rozgłosu na temat jego osoby, nie czuje się osobą sławną, nawet w rodzinnym mieście. Na pytanie, czy jest popularny odpowiedział:
Nie jestem. Nigdy nie byłem i nie będę. Stałem się osobą medialną, ale to nie mój wybór - powiedział szczerze Galasiński w rozmowie z portalem.
Obecnie mężczyzna jest rencistą i żyje z matką w niewielkiej wsi na Dolnym Śląsku. Na co dzień zajmuje się gospodarstwem, starając się zapomnieć o przykrych zdarzeniach z przeszłości. Od czasu wypadku Grzegorz jest oczywiście pod stałą kontrolą medyków.
Mężczyzna wyznał, jak wygląda jego życie po przeszczepie
Grzegorz Galasiński po dziesięciu latach od operacji przyznał, jak naprawdę wygląda jego życie. Jak się okazuje, jego walka o zdrowie nadal trwa, a lekarze nie wiedzą już jak mu pomóc. Mężczyzna nie ma również tylu pieniędzy, by zapewnić sobie godne leczenie. Wyznał, że po przeszczepie twarzy dolega mu nawet więcej problemów zdrowotnych, a jego stan jest coraz gorszy. W tym wszystkim musi sobie radzić sam.
Mówiono o mnie jako o sukcesie medycyny, ale teraz ze swoimi dolegliwościami znalazłem się poza systemem. Żyję, ale co to za życie? - powiedział w rozmowie z “Wyborczą”
Życie nie jest takie piękne, jak się pisze w gazecie i pokazuje w telewizorze. Dla mnie głównym celem było przywrócenie do jakiegokolwiek funkcjonowania. Jakoś się udało, żyję z tym dłużej, niż zakładałem. To zasługa rehabilitantek. Początkowo myślałem, że uda mi się przeżyć cztery, góra pięć lat - wspominał innym razem w rozmowie z portalem “Fakt.pl”.
Jeszcze w szpitalu we Wrocławiu Grzegorz Galasiński miał prosić lekarzy, aby odłączyli go od respiratora. Teraz cieszy się, że żyje i mimo przeciwności losu nie poddaje się w walce o powrót do normalności. Niestety, jak to często bywa w podobnych sytuacjach, na przeszkodzie stanęły pieniądze. 44-latek obecnie często szuka pomocy i organizuje zbiórki, które mają na celu zebranie środków na dalsze leczenie i rehabilitacje.
Grzegorza Galasińskiego można wesprzeć, przekazując 1,5 proc. podatku (KRS 0000050135 z dopiskiem TWARZ) lub wesprzeć internetową zbiórkę, która dostępna jest pod linkiem: https://pomagam.pl/grzegorz_gal
Źródło: Fakt.pl, Gazeta Wyborcza, Uwaga!, tokfm.pl