Pełnomocnik Tomasza Komendy: Myśleliśmy, że życie mu się ułoży
- Tomasz Komenda to tragiczna postać. Po wyjściu z więzienia chciał się odciąć od przeszłości, on nawet zeznawać nie chciał. Niestety nie było mu dane - mówi w rozmowie z Gońcem mec. Zbigniew Ćwiąkalski. Tomasz Komenda zmarł w środę, miał 46 lat.
Tomasz Komenda nie żyje
Tomasz Komenda zmarł w środę 21 lutego. Infromację podał dziennikarz Grzegorz Głuszczak z „Uwagi!” TVN. W ostatnim czasie Komenda walczył z nowotworem .
Polska poznała go przez sprawę, za którą został niesłusznie skazany na 25 lat więzienia za gwałt i zabójstwo 15-latki. Po latach udało się dowieść jego niewinności i wyszedł na wolność po odsiedzeniu 18 lat. W 2020 r. na podstawie jego historii powstał film “25 lat niewinności. Sprawa Tomasza Komendy”. - Odbywał karę w warunkach wręcz koszmarnych, znęcano się nad nim w więzieniu , nie dawano mu żyć. Film o nim oddaje tylko część tego, co się działo w rzeczywistości - zauważa mec. Zbigniew Ćwiąkalski.
Zbigniew Ćwiąkalski wspomina Tomasza Komendę
Ćwiąkalski szerszemu gronu znany jest jako polityk. W pierwszej dekadzie XXI wieku był m.in. ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym. W 2018 r. został pełnomocnikiem Tomasza Komendy i reprezentował go pro bono. Grupa adwokatów walczyła wtedy o zadośćuczynienie i odszkodowanie dla Komendy. Udało się, niesłusznie skazany dostał wtedy odpowiednio 800 tys. i 12 mln zł.
Historię Tomasza Komendy nazywa po prostu tragiczną. - W bezpośrednich kontaktach był bardzo miłym człowiekiem, choć gdy wyszedł z zakładu karnego, był mocno zastraszony. O wszystko pytał: czy wolno mu to, tamto… Nam, jego obrońcom, w momencie końca sprawy wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku - wspomina Zbigniew Ćwiąkalski. Po decyzji o ogromnym odszkodowaniu prawnicy zdołali jeszcze uzyskać decyzję o odstąpieniu od jego opodatkowania.
- Związał się z kobietą, myśleliśmy, że życie mu się ułoży. Pamiętam, jaki był dumny z tego, że dzieci jego partnerki odnoszą się do niego jak do taty. A potem urodziło mu się jeszcze własne dziecko. Wtedy, gdy zakończyliśmy sprawę sądową, nasz kontakt się urwał. Wyobrażaliśmy sobie - i my, i on - że już będzie dobrze. Niestety potem dopadła go choroba nowotworowa… - mówi Ćwiąkalski.
Tomasz Komenda nie zdążył zaznać spokoju po wyjściu z zakładu
Po wyjściu z zakładu karnego Komenda był niecałe 6 lat na wolności. W tym czasie toczył batalię o odszkodowanie, brał udział w produkcji filmu o swojej historii i miewał trudne relacje z resztą rodziny, co dzięki portalom plotkarskim mogli śledzić internauci.
Czy Tomasz Komenda zdążył być szczęśliwy? Czy zaznał spokoju? - pytamy mec. Ćwiąkalskiego . - Zdecydowanie jego historia kończy się w sposób tragiczny, ponieważ nie udało mu się zamknąć tematu więzienia. On przede wszystkim chciał się wyzwolić ze wspomnień z okresu tych 18 lat. Nie chciał już mówić na ten temat, nie chciał nawet, by go przesłuchiwano w tej sprawie. W pewnym momencie myślał nawet, że najlepiej będzie, jeśli wyjedzie z kraju i ślad po nim zaginie. Pragnął mieć święty spokój i być anonimowym człowiekiem. To się nie udało - mówi jego dawny pełnomocnik.
Zobacz też:
Schwertner: Komenda to bolesny wyrzut sumienia polskiego wymiaru sprawiedliwości
I gorzko dodaje, że według niego z historii tragicznej pomyłki przy skazaniu Tomasza Komendy nie wyciągnięto odpowiednich wniosków. - Wydaje mi się, że w dużej mierze ta historia była doraźnie i z wielkim współczuciem komentowana, ale bez większej refleksji czy wniosków na przyszłość pod kątem prawno-karnym - podsumowuje Zbigniew Ćwiąkalski.