Niósł na rękach umierającego Krzysztofa Krawczyka. Ujawnił, co włożył do trumny
Krzysztof Krawczyk odszedł niespodziewanie trzy lata temu, w Wielkanocny Poniedziałek. Prywatny kierowca piosenkarza ujawnił, że towarzyszył mu w ostatnich chwilach. Co włożył do trumny przyjaciela?
Krzysztof Krawczyk zmarł trzy lata temu
Krzysztof Krawczyk odszedł trzy lata temu. Piosenkarz niemal do końca był aktywny zawodowo, mimo że zmagał się z problemami zdrowotnymi. W Poniedziałek Wielkanocny niespodziewanie stracił przytomność w swoim domu.
Krzysztof Krawczyk trafił do szpitala, gdzie chwile po godzinie 15 zmarł. Został pochowany na cmentarzu w Grotnikach pod Łodzią, gdzie przez lata mieszkał z żoną Ewą Krawczyk. O okolicznościach jego śmierci opowiedział wieloletni kierowca i asystent.
Nie żyje Zofia Kucówna. Miała 90 latKrzysztof Krawczyk nie żyje. Kierowca ujawnił prawdę o ostatnich chwilach gwiazdora
Pan Robert współpracował z Krzysztofem Krawczykiem przez niemal dwie dekady. W rozmowie z portalem ShowNews podkreślił, że traktował artystę nie tylko jak pracodawcę, ale przede wszystkim jak przyjaciela.
Pokochałem go jak brata, szanowałem, jako artystę i człowieka. Znałem wiele jego tajemnic... Kiedy zmarł, płakałem jak dziecko i do dziś lecą mi łzy, kiedy wspominam ten dzień. Jeszcze żywego, niosłem go na rękach, nie pierwszy raz zresztą, ale przeczuwałem już najgorsze – przyznał pan Robert.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje popularny aktor. Zmarł "nagle i niespodziewanie"
Ostatnie chwile Krzysztofa Krawczyka. Kierowca zabrał głos
Krzysztof Krawczyk tuż przed Wielkanocą zapewniał, że czuje się dobrze. Artysta opuścił w tym czasie szpital, do którego trafił po zachorowaniu na COVID-19. Ogromnie zależało mu na tym, żeby spędzić świąteczny czas z żoną Ewą.
Zjadł nawet świąteczne potrawy, ale... w poniedziałek poczuł się tak źle, że wezwano karetkę. Wziąłem Krzysia na ręce i pomogłem pielęgniarzom położyć go na specjalnych noszach, a potem zeszliśmy z nim po schodach. Resztkami sił pożegnał się z rodziną i odjechał do szpitala, a my za nim. Zastanowiło mnie to, że kierowca nie włączył sygnału karetki – powiedział.
Niestety, Krzysztof Krawczyk zmarł kilka godzin później. Pan Robert dołożył wszelkich starań, by spełnić ostatnią wolę przyjaciela.
W przygotowaniach do pogrzebu wziąłem na siebie czuwanie nad tym, by położono go do trumny tak, jak sobie tego życzył, w najlepszym, scenicznym ubraniu, z biżuterią, którą bardzo lubił, z mikrofonem, który dostarczył mi jego najlepszy przyjaciel i manager Andrzej Kosmala – wspominał.
Dodał, że w trumnie Krzysztofa Krawczyka umieścił także jego ulubione perfumy, książeczkę do nabożeństwa i różaniec. Tuż nad jego sercem asystent położył jego zdjęcie z żoną Ewą.
Dwa razy jeździłem do zakładu pogrzebowego i czuwałem nad tym, by nikt obcy nie miał dostępu do ciała. Przed ostatecznym zamknięciem trumny sam na sam pożegnałem się z Krzysztofem i wziąłem za rękę mojego przyjaciela i powiernika. Nigdy go nie zawiodłem i zawsze mogłem na niego liczyć – podsumował ze smutkiem.
Źródło: shownews.pl