Nietypowa kolęda w Poznaniu. Proboszcz podjął zaskakującą decyzję
Obecnie trwający okres poświąteczny to niemal w każdej parafii czas tzw. kolędy. Księża ruszają do domów wiernych z wizytą duszpasterską. Przy okazji tego wydarzenia wciąż pojawia się odwieczny problem – ile włożyć duchownemu do koperty? Ksiądz proboszcz Trojan Marchwiak z Poznania zapowiada, że w tym roku w jego parafii będzie zupełnie inaczej.
Kolęda. Księża już niebawem ruszą do wiernych
Księża w wielu parafiach jeszcze przed świętami informowali wiernych o planach wizyt duszpasterskich. Po Bożym Narodzeniu duchowni ruszą z kolędą i odwiedzać będą domy parafian, błogosławiąc im na nowy rok. Przy okazji wizyty, księża inkasują także dobrowolną ofiarę od mieszkańców, przeznaczaną na kościół, potocznie zwaną "kopertą" .
Wysokość przeznaczonej na kościół ofiary nie jest ustalona z góry. Zdarzają się jednak przypadki, gdy proboszczowie w parafiach sugerują kwoty, które umieszczone w kopercie ucieszyłyby ich oko.
Kolęda zmienia się z roku na rok
Niektóre parafie zmieniają zasady dotyczące wizyt duszpasterskich. W Poznaniu, aby przyjąć duchownego, trzeba go do siebie wcześniej zaprosić. Tak jest np. w parafii pw. Imienia Jezus. Żeby zapisać się tam na kolędę, trzeba było do świąt złożyć kartkę w kościele lub wysłać zaproszenie przez internet. Proboszcz tłumaczy skąd taka decyzja.
- Kiedy chodziłem od domu do domu, to czułem się trochę jak św. Mikołaj. Nikt poważnie tej wizyty nie traktował. Niektórzy podchodzili do tego jak do obowiązku, którego spełnienie zapewnia chrzest, komunię dla dziecka bądź zabezpiecza katolicki pogrzeb. A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi - mówił w "Głosie Wielkopolski" ksiądz proboszcz Radosław Rakowski.
Nietypowa kolęda w Poznaniu
W dwóch poznańskich parafiach proboszczowie podjęli dosyć zaskakujące decyzje i zrezygnowali z "koperty". Jak wyjaśnił w Radiu ZET proboszcz parafii pw. Świętego Wojciecha ks. Trojan Marchwiak, już rok temu ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę, dzięki czemu kolęda przebiegała w weselszej atmosferze . Postanowiono więc ten pomysł kultywować.
- Te spotkania z ubiegłego roku pozostawiły we mnie bardzo ciepły ślad. Są takie, o jakich zawsze marzyłem, z wymianą myśli. Jest czas, żeby się podzielić różnymi sprawami - tłumaczy proboszcz.
- Są tacy, którzy pomijają to milczeniem, niektórzy podpytują, są też tacy, którzy zachowują bezpieczny dystans wobec tego tematu - dodawał pytany, jak na jego pomysł reagują inni duchowni.
Źródło: Radio ZET/Głos Wielkopolski/Goniec.pl