Niebywała historia afrykańskiego dyplomaty. Będąc w Polsce, stał się bezdomnym i spał na dworcu
Nie milkną echa poniedziałkowego incydentu w Warszawie, kiedy to ambasador Rosji w naszym kraju, Siergiej Andriejew został oblany czerwoną substancją przez jedną z protestujących. W związku z zaistniałym incydentem wiele osób żywo zainteresowało się prawem dyplomatycznym i statusem dyplomatów w Konwencji wiedeńskiej. Jak się okazuje, ostatnia sytuacja nie jest jedną niestandardową historią, która miała miejsce na terenie naszego kraju.
W poniedziałek 9 maja na terenie Warszawy doszło do nietypowego zdarzenia z udziałem rosyjskiego ambasadora. Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą w chwili, gdy chciał złożyć kwiaty tuż przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich.
Ten incydent wywołał niezwykłe poruszenie nie tylko w naszym kraju, ale obił się szerokim echem w światowych mediach. Wielu ekspertów wskazywało, że atak na dyplomatę jest karygodnym czynem. Spora doza krytyki spadła również na polski rząd, jak i policję, która nie była w stanie w odpowiedni sposób zabezpieczyć bezpieczeństwa ambasadora innego kraju.
Jak się okazuje, ostatnia sytuacja związana z rosyjskim dyplomatą nie jest jedynym "nietypowym" zdarzeniem z udziałem przedstawiciela innego kraju.
Afrykański dyplomata przez jakiś czas spał na dworcu, żywił się chipsami i mlekiem
Mowa o Emanym Mata Likambe, który w wieku 28 lat rozpoczął swoją polityczną karierę. Pierwsze kroki stawiał w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konga, drugiego co do wielkości państwa Afryki. Mężczyzna ukończył w Brukseli studia z zakresu zarządzania biznesem, a także biegle władał 4 językami.
To właśnie dzięki swoim umiejętnościom odnotowywał kolejne awanse, otrzymując prestiżową posadę przy ONZ w Nowym Jorku. Finalnie w 1992 roku trafił do naszego kraju, gdzie zastąpił dotychczasowego ambasadora.
Jak się okazało, prestiżowe życie ambitnego dyplomaty zostało zakłócone przez nieumiejętne działania dyktatora Mobutu Sese Seko. Niestety, ale jego kraj popadł w gigantyczne kłopoty gospodarcze, co wpłynęło na wysokość średniej pensji.
Warto podkreślić, że wynosiła ona zaledwie 4 dolary, przez co nie starczyła nawet na podstawowe potrzeby. Adekwatnej zapłaty nie otrzymywali zarówno urzędnicy, jak i nauczyciele. Dodatkowo tamtejsza armia wszczęła bunt, gdy żołnierzom wypłacono żołd w nieważnych banknotach.
Niestety, ale rok po podjęciu pracy w ambasadzie, Likambe wyprowadził się z budynku ambasady przy ul. Kubickiego 11. Sprzedał również limuzynę, by móc zamieszkać w hotelu, który też musiał wkrótce opuścić ze względu na okazałe zadłużenie.
Pomimo faktu, że z poważnymi kłopotami borykały się w tym czasie wszystkie placówki dyplomatyczne Zairu, to jedynie Likambe wpadł w niezwykle poważne tarapaty. Warto podkreślić, że został on pierwszym w historii świata ambasadorem, zmuszonym do nocowania na Dworcu Centralnym w Warszawie.
Zairski dyplomata bardzo szybko zaprzyjaźnił się z pozostałymi bezdomnymi, przebywającymi na terenie dworca. W odróżnieniu od nich posiadał jednak ważny immunitet, a także status dyplomaty.
W dalszym ciągu korzystał z posiadanych przywilejów, takich jak wizyty na przyjęciach w placówkach innych krajów, gdzie dożywiał się i korzystał z telefonu. Ambasador każdej nocy powracał na dworzec, gdzie, jak informowali miejscowi, jadł chipsy, pił mleko, oglądał telewizję, po czym zasłaniał oczy i zapadał w sen.
Jego sytuacja była znana jedynie w wąskich kręgach politycznych, lecz w chwili, gdy został okradziony i zgłosił się na komisariat, o całej sprawie zrobiło się niezwykle głośno.
- Oni mi zapłacą! Jeśli nie mnie, to moim wnukom, jeśli nie teraz, to za sto lat, ale dadzą mi pieniądze. A ja jestem urzędnikiem państwowym. Będę tu aż do chwili, kiedy mnie odwołają - przekazał w rozmowie z dziennikarzami.
Co ciekawa, ta niezwykle nietypowa sprawa została wówczas rozgłoszona przez światowe media. Jak się okazało, spotkała się z uprzejmą reakcją ambasady Bułgarii, która zorganizowała mieszkanie dla bezdomnego dyplomaty.
Finalnie w 1994 r. Likambe został zastąpiony na stanowisku i już nigdy więcej nie pojawił się na terenie naszego kraju.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Kim Dzong Un napisał list do Władimira Putina. Twierdzi, że Rosjanie uratowali "los ludzkości"
-
PiS znów wygrywa w sondażu wyborczym, ale partia Kaczyńskiego zalicza spadek. Prezes musi być czujny
Źródło: Goniec.pl