Nie żyje strażak, miał zaledwie 34 lata. Pozostawił żonę i 2-letnią córkę
Zmarł 34-letni Artur, funkcjonariusz państwowej straży pożarnej w Świebodzinie. Strażak zostawił żonę i 2-letnią córeczkę Mariankę. Od długiego czasu mężczyzna borykał się z chorobą nowotworową. Odszedł w poniedziałek 31 lipca. Bliscy żegnają go we wzruszających słowach.
Nie żyje strażak ze Świebodzina
Strażak Artur Nowaczyk zmarł 31 lipca w poniedziałek po długiej walce z chorobą nowotworową. O tym smutnym fakcie poinformowała jego żona oraz funkcjonariusze Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Świebodzinie.
Kobieta napisała bardzo przejmujący post w mediach społecznościowych, który chwyta za serce. Strażak Artur zostawił również 2-letnią córeczkę Mariankę.
Żona żegna zmarłego strażaka w przejmujących słowach
Żona zmarłego strażaka poinformowała o jego heroicznej walce w ostatnim czasie - Z przykrością informuję, że dziś odszedł mój ukochany człowiek. Bardzo dziękuję Wszystkim, którzy nas wspierali w tym trudnym czasie. Artur stoczył heroiczną walkę o swoje życie, dla mnie jest bohaterem. W ostatnim czasie bardzo cierpiał, ciężko nam było patrzeć na jego męki, dobrze, że już odpoczywa… Jeszcze kiedyś się spotkamy - napisała kobieta.
Pogrzeb strażaka Artura
Żona zmarłego poinformowała również o dacie pogrzebu strażaka. Poprosiła również o to, aby wszystkie osoby, które zdecydują się osobiście pożegnać mężczyznę, nie zakładały czarnych ubrań.
- Msza święta odbędzie się w środę o godz. 8:00 w Kościele im. świętego Alberta w Zielonej Górze, natomiast ostatnie pożegnanie rozpocznie się w kaplicy na Nowym Cmentarzu o godz. 9:15 - napisała na swoim profilu facebookowym kobieta.