Nie żyje legendarny muzyk. "Nie było dla niego lekarstwa ani pomocy"
Nie żyje Freddie Salem, wielki gitarzysta rockowej sceny, którego muzyka zyskała miano ikony lat 80. i 90. Artysta zmarł w wieku 70 lat, o śmierci poinformowali członkowie jego ostatniego projektu muzycznego. Później przyjaciele ujawnili, że powodem były komplikacje po ciężkiej chorobie. Nie miał szans na wyleczenie.
Nie żyje Freddie Salem. Miał 70 lat
Freddie Salem był gitarzystą i kompozytorem związanym w latach 1977-1983 z zespołem rockowym Outlaws . W poniedziałek 23 września członkowie projektu Freddie Salem & Lonewolf poinformowali za pośrednictwem mediów społecznościowych, że rankiem artysta zmarł w wieku 70 lat .
Dziś rano Niebiosa rozstąpiły się na przybycie legendy – napisano.
Muzyk walczył z nowotworem. Nie było sposobu na skuteczne leczenie
Choć początkowo nie było wiadomo, jaka jest przyczyna śmierci cenionego gitarzysty, to jednak po chwili odpowiedź nadeszła od byłych kolegów z zespołu Outlaws. We wpisie na Facebooku poinformowali, że przyczyną śmierć był nowotwór.
Freddie zmarł z powodu komplikacji związanych z rakiem. Będziemy go wspominać za jego osobowość i pasję do muzyki – napisali.
Czyta także : Niepokojące wieści Teresy Lipowskiej. Fani nie mogą powstrzymać łez
Szczegółami na temat choroby podzielił się zaś jego przyjaciel Den Zon. Jak się okazało, Freddie Salem cierpiał na zmiany w obszarze wątroby, lecz nie zamierzał korzystać z chemioterapii.
Powiedział, że nie ma dla niego lekarstwa ani pomocy. Dlatego nie chciał żadnej terapii – przekazał.
Kariera Freddiego Salema
Był zdecydowanie jednym z najbardziej utalentowanych gitarzystów rockowych swojego pokolenia. Miał ogromny talent do komponowania, ale świetnie sprawdzał się także w pisaniu tekstów. Współpracował m.in. przy tworzeniu przebojów grupy Outlaws, takich jak “ White Horses ”, “ Long Gone ”, “ Devil's Road ” czy “ Don't Stop ”.
Zobacz : Czas na zapłatę tylko do środy, mogą zabrać część emerytury. Ważne wieści dla wielu Polaków
W 1978 roku wydał z nią pierwszy album koncertowy, zatytułowany “ Bring It Back Alive ”. Zastąpił wówczas jednego z poprzednich gitarzystów, kontynuując tym samym styl zespołu, czyli tzw. atak na trzy gitary. Płyta uplasowała się w pierwszej 30-tce rankingu Bilboard 200 i pokryła się złotem.