Nie żyje legendarny muzyk. Jego największy hit znają prawie wszyscy
Smutne wieści dla świata kina i muzyki. Nie żyje legendarny muzyk, którego gitara pojawiła się w ścieżce dźwiękowej jednego z najpopularniejszych filmów wszech czasów. Artysta w ostatnich latach chorował na Alzheimera. Teraz żegnają go setki fanów na świecie.
Nie żyje słynny artysta
Informacja o śmierci muzyka obiegła media w środę, 20 listopada 2024 roku. Zmarły miał 87 lat i od pewnego czasu chorował na Alzheimera. Vic Flick znany był przez fanów kina przede wszystkim przez słynny motyw muzyczny z filmu „Doctor No” z serii o Jamesie Bondzie. To właśnie brzmienie jego gitary od lat pozostaje nieśmiertelną częścią serii . Teraz przyszedł czas, aby pożegnać tę ważna dla kinematografii postać. O jego śmierci poinformowała rodzina.
Brytyjski gitarzysta Vic Flick, znany ze swojego riffu w piosence przewodniej serii o Jamesie Bondzie, zmarł w wieku 87 lat. Rodzina ogłosiła jego odejście po długiej walce z chorobą Alzheimera - poinformowała amerykańska stacja ABC.
Tak powstało jedno z najważniejszych nagrań w historii kina
Nagranie motywu przewodniego do filmów o Jamesie Bondzie było bez wątpienia najważniejszym momentem w karierze Flicka . Przypomnijmy, że utwór powstał do pierwszej odsłony serii - “Doctor No”. Nie każdy jednak wie, że na potrzeby tego nagrania zmarły muzyk użył specjalnej gitary. Była to Clifford Essex Paragon De Luxe. W późniejszych latach gitarzysta wielokrotnie miał okazję z nią występować. Nagranie z jednego z takich występów znaleźć można poniżej.
ZOBACZ: Dramatyczny stan Tomasza Jakubiaka. Niebywale smutne słowa jego żony
Warto wspomnieć, że całą melodię do Jamesa Bonda skomponował John Barry. W późniejszych latach zmarły 87-latek dzięki miał okazję współpracować z najlepszymi artystami i kompozytorami . Praca przy filmie o słynnym agencie 007 otworzyła mu bowiem drzwi do wielkiej międzynarodowej kariery.
Vic Flick miał na swoim koncie wiele innych sukcesów
W trakcie wielu lat aktywności zawodowej Vic Flick miał także okazję współpracować z wieloma artystami spoza filmowego świata, którzy z czasem dołączyli do serii o Bondzie. Wśród jego muzycznych przyjaciół znalazła się bowiem Shirley Bassey czy członkowie legendarnego zespołu The Beatles.
ZOBACZ: Poruszające wyznanie Ireny Santor. "Ja się po prostu boję"
Warto wspomnieć, że sam styl gry na gitarze zmarłego został określony przez krytyków mianem nowatorskiego, eleganckiego i budującego napięcie . To właśnie z tego powodu świetnie spisał się on w filmach o słynnym agencie, a same dźwięki Flicka zapadły w pamięć milionom widzów na świecie.