Na jaw wyszła prawda o kawalerskim Lewandowskiego. Wygadał się były kolega z kadry
Od ślubu Roberta Lewandowskiego minęło już 11 lat. Jednym z gości wydarzenia oraz świadkiem pana młodego był kolega z kadry - Sławomir Peszko. Po latach pomocnik postanowił uchylić rąbka tajemnicy i opowiedzieć o wieczorze kawalerskim kapitana polskiej drużyny w piłce nożnej.
Robert i Anna Lewandowscy 11 lat po ślubie
Robert Lewandowski poznał swoją przyszłą żonę - Anię , podczas jednego z integracyjnych obozów dla studentów wychowania fizycznego . Było to w 2007 roku. Przyszła trenerka początkowo nie była jednak zainteresowana znajomością z piłkarzem. Dopiero po czasie kobieta zdała sobie sprawę, że czuje coś do zawodnika i z tej relacji może być coś więcej niż jedynie przyjaźń.
Sportowiec oświadczył się trenerce podczas wakacji na Malediwach w 2011 roku, a do ślubu finalnie doszło dwa lata później. Lewandowscy na ślubnym kobiercu stanęli 22 czerwca 2013 roku . Wśród gości nie zabrakło rodziny, przyjaciół, a także kolegów z drużyny piłkarza. Wśród nich znalazł się Sławomir Peszko, który jednocześnie został świadkiem napastnika .
Peszko o wieczorze kawalerskim Lewandowskiego
Teraz były pomocnik w reprezentacji postanowił opowiedzieć o wieczorze kawalerskim najpopularniejszego obecnie polskiego piłkarza. Jak się okazało, Lewandowski nie oszczędzał na swojej ostatniej nocy wolności. Wydarzenie odbyło się bowiem we Francji . Cała ekipa, która brała udział w wyjeździe, bawiła się znakomicie. Nie obyło się jednak bez pewnych komplikacji.
Lewandowski był już dużą gwiazdą, ale nikt z nas nie pomyślał, żeby wyczarterować prywatny samolot i na Lazurowe Wybrzeże polecieliśmy regularnymi liniami. Co prawda on, ja i Szczęsny weszliśmy na pokład terminalem VIP, ale i tak nie udało się nam uniknąć ogona - pisał w książce “Peszkografia. Będzie się działo!”
ZOBACZ: Justyna Żyła przekazała radosne wieści. Spełniła swoje marzenie
Opisywany przez piłkarza "ogon" okazał się grupą paparazzi, którzy śledzili mężczyzn aż pod ich hotel. W całej akcji pomógł jednak przyjaciel piłkarzy - Marcin Kulczyk. Miał on wyskoczyć z auta, a pojazdem zastawić drogę pędzącym fotoreporterom .
Imprezy nie można było zaliczyć do w pełni udanych
Peszko wspomniał także o posiłku, który miał okazję zjeść z napastnikiem. Głodny Lewandowski postawił tamtej nocy na cheeseburgera z frytkam i. Po kolacji wszyscy uczestnicy kawalerskiego udali się do klubu. Nie była to jednak pierwsza lepsza miejscówka. Jak wspomniał były pomocnik, wśród imprezowiczów znalazł się m.in. "jakiś książę z Danii lub Norwegii".
ZOBACZ: Trzeci ślub babci gwiazdy "Królowych życia". To jednak nie wszystko
Całej imprezy nie można jednak zaliczyć do w pełni udanych . Zabawę utrudniał tłum gapiów, który nie pozwalał piłkarzom na swobodny taniec i korzystanie z uroków stolicy Francji. Świadek kapitana polskiej drużyny przyznał, że tak naprawdę wybawić im się udało dopiero na weselu Ani i Roberta .
Co prawda bawiliśmy się świetnie, ale Robert nie mógł poszaleć tak, jakby chciał. Mieliśmy świadomość, że jesteśmy obserwowani, nawet gdy płynęliśmy jachtem z Cannes do Saint-Tropez. Zdjęcia robiono nam na plaży, na mieście... Brakowało, tylko żeby paparazzi zajrzeli do kibla. Nadrobiliśmy dopiero na weselu, które "Lewy" z Anią zorganizowali w Trębkach Nowych. Co jednak wydarzyło się w Trębkach, pozostanie w Trębkach - wspominał Peszko.