Ksiądz z Mirkowa wpadł w szał, gdy opłata za pogrzeb się opóźniła. Wierna otrzymała od niego skandalicznego sms-a
Ksiądz w Mirkowie (woj. dolnośląskie) dopuścił się gorszącego zachowania w związku z brakiem pieniędzy za przeprowadzoną mszę. Kobieta, która miała wykonać przelew "co łaska" tłumaczyła się opóźnieniami spowodowanymi problemami w banku. Wtedy też duchowny popełnił pozbawiony etykiety SMS, w którym zarzucił wiernej oszustwo. Sprawa szokuje tym bardziej, iż rzecz dotyczyła pogrzebu.
Gorszące zachowanie księdza z Mirkowa
Brak oficjalnego cennika usług kościelnych bywa czasem kłopotliwy. Szczególnie kiedy zaistnieje wyjątkowo niefortunny zbieg okoliczności, wynikający chociażby z nowoczesnych metod płatności i opóźnieniami na serwerach lub obszerną biurokracją. Przekonała się o tym, w mało sympatycznych warunkach, jedna z wiernych.
Kobieta mieszkająca na stałe w Kanadzie przyjechała do Mirkowa (woj. dolnośląskie), by pochować swą matkę. W związku z tym poprosiła księdza o mszę poświęconą zmarłej. Jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach, nauka Chrystusa schodzi na dalszy plan i ustalana jest stawka "co łaska". Kobieta uszczegółowiła wspólnie z duchownym kwotę oraz rodzaj płatności, którą był przelew bankowy. Jak się okazało niefortunnie, a raczej z woli Bożej, formalności związane z założeniem konta w Polsce wymagają nieco więcej czasu. Wierna przekazała kapłanowi, iż pieniądze otrzyma z niewielkim opóźnieniem.
- Ostatni raz dałem się oszukać. Ludzie uczą człowieka rozumu. Nie p*****z, że to wina banku - to charakterek!!! To zresztą podobnie było z pogrzebem Babci. Jeżeli Ty tak się opiekowałaś mamą, jak załatwiłaś jej pogrzeb - to szczerze współczuję!!! - napisał "kulturalnie" ze spokojem Ducha ksiądz.
Reakcja archidiecezji
Trudno powiedzieć, na ile duchowny zgłębił egzegezę Nowego Testamentu, w szczególności jedną z przypowieści w Ewangelii św. Łukasza. Kobieta poczuła się na tyle dotknięta, iż powiadomiła archidiecezję, która stanowczo zareagowała na zachowanie kapłana.
- Duchowny [przyp. red.] złożył obszerne wyjaśnienia, uznał niestosowność swojego zachowania, wyraził skruchę i przyjął nałożoną na niego karę - przekazał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ks. Kowalski, który zaznaczał, iż kara dotyczy zapisów Kodeksu Prawa Kanonicznego. 500 zł, o które rozegrała się cała nieprzyjemność, zamiast na konto parafii, trafiło do fundacji "Zdążyć z pomocą". Zapisy Bożej Księgi wydają się trudne, a przecież nauka Chrystusa jest tak prosta. W tym przypadku wystarczyła odrobina cierpliwości, wszak jak się człowiek śpieszy...
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Wielcy nieobecni na pogrzebie Elżbiety II. Lista niezaproszonych jeszcze się wydłużyła
-
„Czekam, kiedy Lecha ogłoszą Bogiem Polski”. Krzysztof Skiba bezlitośnie zakpił z pomysłu PiS
-
Wypadek z udziałem samochodu wiozącego Wołodymyra Zełenskiego. Jest nagranie z miejsca zdarzenia
Źródło: o2.pl