Maryla Rodowicz rozpętała aferę po koncercie. Wielu fanów nie zostawiło na niej suchej nitki
Maryla Rodowicz w przypływie szczerości opowiedziała o pochodzeniu swojej rodziny, jednak jej wyznanie nie wzbudziło w fanach współczucia. Wręcz przeciwnie, wytknięto piosenkarce hipokryzję i wskazano, co było dla niej ważniejsze od kultywowania pamięci po potomkach. Co zarzucili Maryli Rodowicz?
Maryla Rodowicz mogła urodzić się w Wilnie. Jej rodzinę wypędzili bolszewicy
Maryla Rodowicz była jedną z gwiazd koncertu z okazji Dnia Polonii i Polaków mieszkających za granicą. Widowisko zorganizowano w Wilnie, z którym wokalistka jest emocjonalnie związana. Powodem sentymentów są nieszczęśliwe dzieje jej rodziny, która została wygnana z Wilna po wkroczeniu Armii Czerwonej i uciekła do Zielonej Góry.
Maryla Rodowicz do rodaków mieszkających na dawnych kresach wystosowała mocny apel, w którym nazwała się ofiarą wypędzeń. Piosenkarka użyła dosadnej formy i dodała, że też jest jedną z uchodźczyń.
- Moja rodzina wywodzi się z Wilna. Jestem pokoleniem, chciałam powiedzieć uchodźców, ale właściwie wypędzonych, bo komuniści dali takie ultimatum, że albo zostajecie w związku radzieckim, albo proszę bardzo, wagony bydlęce są podstawione . Czuję się dzieckiem wypędzonych. Ilekroć jestem w Wilnie, czuję całą sobą związek z tym miastem, bo po prostu kocham to miejsce Pozdrawiam Polaków, którzy mieszkają za granicą - mówiła gwiazda w TVP.
Komuniści prześladowali rodzinę Maryli Rodowicz
Internauci w mig przypomnieli sobie, że Maryla Rodowicz rzeczywiście nie mija się z prawdą. Wskazali,, że gdy gwiazda miała zaledwie trzy latka, jej ojciec został aresztowany przez komunistyczne władze. Sąd PRL skazał go na karę pozbawienia wolności.
Problemy piętrzyły się do tego stopnia, że młoda Maryla Rodowicz razem z matką musiała kolejny raz uciekać, tym razem z Zielonej Góry do Włocławka. Samozwańczej "córce wypędzonych" wytknięto jednak hipokryzję. Dlaczego?
Maryla Rodowicz rozpętała aferę. Internauci dali jej w kość
Wirtualna społeczność była dla Maryli Rodowicz wyjątkowo niełaskawa i pamiętliwa. Wytknięto jej, że w przeszłości nie brała pod uwagę historii swojej uciemiężonej rodziny i w najlepsze dogadywała się z komunistami.
Wchodziła z nimi w układy, u boku Jerzego Urbana spędzała bajeczne i nieosiągalne dla każdego wczasy w Bułgarii, zaś z innym prominentnym PRL-owskim przedstawicielem (synem Jaroszewiczów) wdała się w romans. Te dokonania nie stawiały jej w dobrym świetle i sprawiły, że jej słowa podczas koncertu TVP nie były wiarygodne.
- Komuniści wypędzili rodzinę z Wileńszczyzny, mówi Rodowicz. I nie przeszkadzało to jej romansować z synem swego czasu najważniejszego komunisty w Polsce? Przecież to jest chore - komentowała oburzona fanka.
- Maryla Rodowicz, wspomina komunistów, którzy podstawili wagony i wygnali jej rodzinę z Wilna . A ja zastanawiam się, co ona wie o komunie? Robiła karierę, nigdy nie dostała odmowy wydania paszportu. Była pieszczochą komunistów, jeździła po świecie i obściskiwała się. Zawsze na fali? - złośliwie pytał kolejny niezadowolony internauta.
- Cuchnie hipokryzją. O godne poszanowanie rodziny mogłą walczyć już w czasach komuny, a wolała wtedy jeździć w tournée po Związku Radzieckim - czytamy w sieci. Jak sądzicie, czy wielbiciele są dla Maryli Rodowicz zbyt surowi, czy mają rację?
Źródło: TVP