Marian Lichtman żegna Krawczyka. Ujawnił nam nieznane fakty
Marian Lichtman przyznał, że przyjaźń z Krzysztofem Krawczykiem trwała nieprzerwanie do ostatnich chwil jego życia, a wiadomości o śmierci piosenkarza były dla niego ogromnym ciosem. W rozmowie z nami muzyk wspomniał zmarłego przyjaciela oraz opowiedział o ich ostatnim spotkaniu.
Marian Lichtman nie mógł uwierzyć w smutne informacje o śmierci Krzysztofa Krawczyka
Wiadomości o śmierci Krzysztofa Krawczyka przekazał w poniedziałek 5 kwietnia 2021 roku na swoim Facebooku manager artysty, Andrzej Kosmala. Tragiczne informacje wstrząsnęły całą Polską. Zaskoczony smutnymi doniesieniami był również przyjaciel zmarłego piosenkarza, Marian Lichtman.
- Cios dla mnie wielki, ja się nie spodziewałem tego. Strasznie się źle czuje, nie chciałem w to wierzyć i myślałem, że to jakiś fejk jest w internecie. Jest to dla mnie wielki szok, bo on z tego szpitala wyszedł i jakoś to się ładnie potoczyło i nagle ten cios dostałem, straszny cios. Nie wierzyłem w to, no ale się stało. Po prostu tragedia się stała - mówił w rozmowie z nami Marian Lichtman, wieloletni przyjaciel Krzysztofa Krawczyka.
Marian Lichtman przyznał, że długo nie wierzył w to, co się wydarzyło. Jak wspomniał w rozmowie z nami, po raz ostatni widział się z Krzysztofem Krawczykiem w zeszłym roku, podczas nagrań do dokumentu telewizyjnego o życiu piosenkarza. Wówczas nikt nie spodziewał się, że będzie to ich ostatnie osobiste spotkanie.
- Widzieliśmy się w tamtym roku przy okazji kręcenia telewizyjnego dokumentu o Krzysztofie, tam się spotkaliśmy na żywo ostatni raz. Było bardzo sympatycznie, rodzinnie i nie spodziewaliśmy się, że może taka tragedia nadejść - mówił muzyk.
Krzysztof Krawczyk i Marian Lichtman byli współzałożycielami legendarnego zespołu Trubadurzy, który rozpoczął działalność w 1963 roku. Po jakimś czasie Krawczyk zdecydował się spróbować kariery solowej, jednak nigdy nie opuścił kolegów z zespołu i zawsze ich wspierał.
- Przyjaźń nasza trwała do ostatniej chwili, bo nigdy nie byliśmy z nim podzieleni. Zrobił karierę solową, ale nigdy nie odszedł z zespołu. Po prostu spróbował sam i mu to pięknie wychodziło, ale zawsze był, jak był jakiś koncert jubileuszowy czy ważne koncerty Trubadurów, to zawsze Krzysztof się meldował, normalnie tak jak wojskowy przychodził. Nawet o gażę nie pytał. Przychodził i z nami grał i śpiewał - opowiadał Lichtman.
[ EMBED-243 ]
Muzyk nie ukrywał w rozmowie z nami, że śmierć przyjaciela a jest dla niego ogromnym wstrząsem. Marian Lichtman podkreślił, że Krzysztof Krawczyk był niezwykłym artystą o wielkim talencie, a jego śmierć to dla niego ogromna strata.
- Krzysztof miał tyle życia, tyle jeszcze pomysłów. On był w ogóle nieobliczalny, cały czas do przodu szedł i niczego się nie bał. Ale przy jego wielkim talencie, to ja go rozumiałem. Byliśmy do ostatniej chwili wielkimi przyjaciółmi. Ja jeszcze tu jestem, a Krzysztof niestety nas pożegnał. Jest to bardzo smutny dzień w moim życiu, bardzo - wyznał Marian Lichtman.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Plany rządu po świętach. Dziennikarze dotarli do nieoficjalnych ustaleń
-
Mandaty w Lany Poniedziałek. Czego nie robić podczas śmigus-dyngus?
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl