Mama Ginekolog przyjmuje koleżanki poza kolejką na NFZ. Zaczęła gęsto się tłumaczyć
Po gromach, jakie spadły na Mamę Ginekolog, która wyznała, że przyjmuje znajome poza kolejką na NFZ, influencerka poczuła się dogłębnie dotknięta krytyką i postanowiła wyjaśnić swoim obserwatorom, co miała na myśli. Jak zapewniła obserwatorów, każdego pacjenta traktuje z równie wielką troską, bo jest "lekarzem z powołania". Na dowód przytoczyła też kilka opowieści świadczących o jej rzekomej wielkoduszności i bezinteresowności. Tylko czy ktoś w ogóle w to uwierzył?
Mama Ginekolog w ogniu krytyki
Zakładając swoje konto na Instagramie, Mama Ginekolog z pewnością liczyła na liczne grono obserwatorów, ale nie krytyków. Jak niejeden raz się przekonaliśmy, influencerka źle znosi jakiekolwiek nieprzychylne komentarze i sugestie, żaląc się później na niesprawiedliwości, jakie jej dosięgają i brak przyklaskiwania jej kolejnym inicjatywom.
Tak też było ostatnim razem, kiedy to lekarko-kucharko-bizneswoman wymsknęło się o jedno słowo za dużo. Mama Ginekolog przyznała podczas live'a, że w gabinecie, w którym przyjmuje na NFZ, jej znajome są obsługiwane poza kolejnością i utrzymywała, że to jej sposób na "skracanie kolejek".
Wiele osób było w szoku i dało temu wyraz, ganiąc Nicole Sochacki-Wójcicką za postępowanie wbrew praktykom i selekcjonowanie pacjentów. Trudno dziś stwierdzić jednak, czyje oburzenie było większe, bowiem celebrytką także targały silne emocje, wywołane tym, że tym razem jej nie pochwalono.
Influencerka gęsto się tłumaczy
Początkowo Mama Ginekolog próbowała przełknąć gorycz porażki, ale w końcu nie wytrzymała ciśnienia i postanowiła wyjść z całej sytuacji, o ile to w ogóle możliwe, z twarzą. W tym celu zamieściła na Instagramie sprostowanie.
- Porównywanie, że ktoś inny nie uzyskał świadczenia, bo moja koleżanka uzyskała, jest nieprawdą. To nie ma żadnego związku przyczynowo-skutkowego. Zresztą od kilku tygodni bardzo aktywnie zachęcam do zapisania się do ambulatorium - przekonywała.
Jak dodała, z każdą pacjentką ma bezpośredni kontakt, a poza kolejką przyjmuje nie tylko przyjaciółki, ale też kobiety w nagłej potrzebie. Dlaczego? Otóż jest "lekarzem z powołania".
- Tak to czuję. Każda moja pacjentka ma do mnie numer telefonu. W ginekologii, a w szczególności w położnictwie nie można przewidzieć, kiedy moja pomoc będzie potrzebna, dlatego bardzo często pacjentki zgłaszają się właśnie w ten sposób. Niezależnie czy prywatnie są moją koleżanką (rzadko), czy nie (bardzo często) - podkreśliła.
Wspaniałomyślne działanie Mamy Ginekolog
Na tym jednak nie koniec, bo Mama Ginekolog nie przepuściła też okazji, by pochwalić się swoją wielką wspaniałomyślnością, empatią i zaangażowaniem godnym pomnika. Dlatego też opowiedziała obserwatorom m.in. opowieść o bolesnym sromie sąsiadki czy zakładaniu wkładki domacicznej pacjentce 5 tygodni po porodzie.
- Sobota. Pisze do mnie koleżanka, że jej koleżanka ma wysokie ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa. Jest w 13 tygodniu ciąży. Proszę, aby przyjechała w poniedziałek i pomogę z diagnostyką - relacjonowała dalej.
Na koniec nie omieszkała jeszcze zamieścić wiadomości od zadowolonych pacjentek którym, jak twierdzi, udało jej się pomóc. Tylko czy w takim przypadku konieczne było o tym tak głośno opowiadać? A może lepiej było nie wchodzić w dyskusję z rzekomymi hejterami?
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Karina z "Chłopaków do wzięcia" zawstydziła krytyków. Nagranie mówi wszystko
Sebastian Karpiel-Bułecka w "Dzień dobry TVN" zwrócił się do żony
Marta Kaczyńska w dzieciństwie przeżyła koszmar. Wiemy, co się stało