Krzysztof Rutkowski nie odpuszcza. Ujawnił, co ustalił w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek
Krzysztof Rutkowski mimo upływu lat nie odpuszcza i wciąż aktywnie uczestniczy w śledztwie w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Detektyw bez licencji postanowił zabrać głos w związku z ostatnim przełomem, którym miało być rzekome odnalezienie "mężczyzny z ręcznikiem", którego zarejestrowały kamery monitoringu.
Krzysztof Rutkowski komentuje przełomowe ustalenia w sprawie Iwony Wieczorek
Według najnowszych informacji zatrzymano dwie osoby, które mogą mieć związek z głośną sprawą zaginięcia Iwony Wieczorek w 2010 roku. Od samego początku pseudodetektyw był zaangażowany w medialną sprawę i postanowił podzielić się swoimi najnowszymi ustaleniami. Przez 12 lat nikt nie był w stanie ustalić, co dokładnie wydarzyło się w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku, kiedy to ostatni raz widziano Iwonę Wieczorek.
Jest szansa na rozwikłanie tej zagadki, gdyż prokurator Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej poinformował o zatrzymaniu dwóch osób: Pawła P. oraz jego partnerki. Oprócz tego, w minioną sobotę do policjantów z Chorzowa zgłosił się 58-letni mężczyzna, który rozpoznał własny wizerunek, który opublikowali wcześniej śledczy.
- To, że został znaleziony mężczyzna z ręcznikiem - owszem, to jest dodatkowy element, ale mężczyzna z ręcznikiem nie jest osobą, która jest określona jako zabójca, ani która doprowadziła do jej zaginięcia, tylko jest to świadek zdarzenia, który wszedł w monitoring. To było wejście nr 46, Gdańsk-Jelitkowo i ten monitoring opublikowaliśmy na konferencji prasowej. W związku z tym, monitoringi zabezpieczyło biuro w pierwszej kolejności. I te monitoringi oczywiście opublikowaliśmy - opowiadał Krzysztof Rutkowski w rozmowie z portalem Pomponik.pl.
Detektyw bez licencji wierzy, że dzięki 58-letniemu "mężczyźnie z ręcznikiem" uda się rozwiązać sprawę Iwony Wieczorek. Niestety świadek twierdzi, że nic nie pamięta z tamtego wieczoru - i jest to zrozumiałe, gdyż minęło ponad 12 lat.
Krzysztof Rutkowski od dawna był na tropie
Choć zatrzymanie Pawła P. i jego partnerki przez wiele osób określane jest jako przełom, to Krzysztof Rutkowski nie podziela tego entuzjazmu i zwraca uwagę, że od lat wspomniany mężczyzna był przez jego agencję typowany jako osoba, która może mieć wiedzę o okolicznościach, w jakich zaginęła poszukiwana. Wszystko wskazuje na to, że przełomowe ustalenia dla właściciela najbardziej geometrycznej figury w Polsce nie są niczym nowym.
- Absurdem jest w tej chwili mówienie, że nastąpił przełom, skoro my Pawła P. wskazywaliśmy na 4-5 dni po rozpoczęciu działań i każdy doskonale o tym wie. Wskazywaliśmy Pawła P. jako osobę, która może mieć związek z zaginięciem, ale nie było żadnych dowodów, które by o tym świadczyły. Dziś również organy ścigania nie posiadają żadnych dowodów w tym kierunku. Przecież partnerka Pawła P. nie miała żadnego związku z zaginięciem i już została wypuszczona - wyjawił Krzysztof Rutkowski w rozmowie z portalem Pomponik.pl.
Zdaniem celebryty i pseudodetektywa Pawłem P. był jedną z pierwszych osób, które mówiły wprost o zaginięciu kobiety, dlatego podejrzewa, że zatrzymanie mężczyzny może okazać się wielką pomyłką, która zupełnie nic nie wniesie. Krzysztof Rutkowski uważa, że Paweł P. potencjalnie może zostać zatrzymany najwyżej za mataczenie lub inne przestępstwo, które nie ma bezpośredniego związku z zabójstwem.
- Jeżeli będą świadkowie konkretni, jeśli będzie konkretny dowód wskazujący sprawców tego zdarzenia, to możemy powiedzieć o przełomie. Dzisiaj mamy do czynienia ze strzelaniem ze ślepaków - podsumował Krzysztof Rutkowski w rozmowie z Pomponikiem.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Była kochanka Krzysztofa Rutkowskiego uderza w jego żonę. Totalnie puściły jej hamulce
-
Maja Rutkowska o oszczędzaniu. "Korzystam z diety pudełkowej, żeby nie marnować jedzenia"
Źródło: Pomponik.pl