Krzysztof Rutkowski bał się o swoje życie. Za jego głowę wyznaczono nagrodę, kwota poraża
Krzysztof Rutkowski nie należy do grona najbardziej lubianych gwiazd, a jego popularność tłumaczyć można chęcią pośmiania się z ekscentrycznego "detektywa bez licencji". Okazuje się jednak, że są osoby, które do celebryty nie pałają sympatią, przez co może poważnie obawiać się o swoje życie. Za jego głowę wyznaczono wysoką nagrodę.
Krzysztof Rutkowski na celowniku. Wyznaczono nagrodę za jego głowę
Krzysztof Rutkowski słynie z nietypowej fryzury, kontrowersyjnej działalności i podłączania się pod najbardziej medialne sprawy, często przynosząc więcej szkody, niż pożytku. Czy to właśnie dlatego za głowę detektywa wyznaczono nagrodę? Jak donosi sam zainteresowany, pewien mężczyzna chciał go nawet zabić, ale kilka dni później popełnił samobójstwo.
Krzysztof Rutkowski 18 kwietnia pojawił się w hotelu Trojak w Mysłowicach, gdzie zorganizowano konferencję prasową dotyczącą piramidy finansowej na Śląsku. Cztery dni później przed budynkiem zabił się 74-latek, oddając strzał z broni palnej. Dla Krzysztofa Rutkowskiego sprawa jest jasna i wprost mówi o zamachu. Okazuje się, że dobrze znał ofiarę.
Detektyw bez licencji zdradził, że 74-letni Henryk S. z Mysłowic zameldował się w hotelu Trojak tego samego dnia, w którym miała odbyć się konferencja. Celebryta doskonale znał mężczyznę, gdyż kilka lat wcześniej udało mu się powstrzymać go od dalszej działalności przestępczej.
74-latek planował zabić "detektywa bez licencji"?
Henryk S. miał zabrać ze sobą broń palną, na którą nie miał zezwolenia, planując użycie jej przeciwko Krzysztofowi Rutkowskiemu. Ponieważ nie udało mu się zaatakować celebryty, cztery dni później przystawił sobie lufę do głowy i popełnił samobójstwo. Podejrzany mężczyzna miał mieć przy sobie torbę, w której znajdowały się ładunki wybuchowe. Jak zdradził Krzysztof Rutkowski, 74-latek miał planować zamach na męża Mai Rutkowski .
- To przestępca, który został zatrzymany przez nas w 2015 roku na granicy węgiersko-ukraińskiej w sprawie przemytu samochodów z polskich wypożyczalni - zdradził Krzysztof Rutkowski w rozmowie z "Super Expressem". Jeszcze przed konferencją do detektywa bez licencji doszły niepokojące informacje.
- Mieliśmy informacje, że grupy samochodowe planują na mnie zamach. Została wyznaczona nagroda w wysokości 250, a potem nawet 500 tys. dolarów za moją głowę - zdradził, "nie chwaląc się" właściciel najbardziej geometrycznej fryzury w Polsce.
Krzysztof Rutkowski wie, że mężczyzna czyhał na jego życie
Detektyw bez licencji jest zatem pewien, że 74-letni Henryk S. chciał go zabić. Podczas konferencji niedoszły zamachowiec miał podejrzanie się zachowywać i spoglądać na detektywa, ale zniechęciła go obecność ochroniarzy celebryty, którzy przez cały czas nie odstępowali mu na krok.
Zdaniem Krzysztofa Rutkowskiego 74-latek mógł działać na czyjeś zlecenie i dlatego planuje złożyć też zawiadomienie na komendzie policji ws. zamachu na swoje życie.
- Osoby, które brały udział w konferencji prasowej, były również narażone na utratę życia lub zdrowia, nie można wykluczyć, że mężczyzna mógł oddać kilka strzałów - zauważa Krzysztof Rutkowski w rozmowie z tabloidem.
Źródło: Super Express