Goniec.pl Rozrywka Zakonnice miały bić i przywiązywać dzieci do łóżek. Jedną z ofiar była Kora, "byłam numerem osiem"
TRICOLORS/East News

Zakonnice miały bić i przywiązywać dzieci do łóżek. Jedną z ofiar była Kora, "byłam numerem osiem"

14 czerwca 2022
Autor tekstu: Piotr Szczurowski

Kora już lata temu wspominała o straszliwych okropnościach, do których dochodziło w DPS-ie w Jordanowie, który prowadzony jest od lat przez zakonnice. Teraz, dzięki dziennikarskiemu śledztwu Dariusza Farona i Szymona Jadczaka z Wirtualnej Polski, powrócił temat okrutnego traktowania dzieci w tymże ośrodku.

Kora już lata temu wspominała o potwornościach, których dopuszczały się zakonnice

Choć od traumatycznych wydarzeń, których uczestniczką była młoda Kora, minęło kilkadziesiąt lat, wiele wskazuje na to, że zakonnice wciąż stosują stare "metody wychowawcze".

O karygodnym traktowaniu dzieci w DPS-ie w Jordanowie mogliśmy usłyszeć na łamach Wirtualnej Polski, która w poniedziałek opublikowała wstrząsający artykuł Dariusza Farona i Szymona Jadczaka.

Dziennikarze odsłonili kulisy "opieki" sióstr prezentek nad dziećmi z niepełnosprawnością intelektualną. Wśród "metod wychowawczych" stosowanych przez zakonnice znalazło się m.in. przywiązywanie do łóżek, zamykanie w klatce czy bicie mopem . Siostry rzekomo nie znosiły sprzeciwu, a każde przewinienie miało być karane z ogromną surowością.

Kary miały być wymierzane dzieciom z niepełnosprawnościami. Informacje o znęcaniu się nad podopiecznymi w Jordanowie ujawniły dziennikarzom pracownice DPS-u i rodzice dzieci po tym, jak jedna z sióstr miała pobić 13-letnią dziewczynkę. W materiale przytoczono też słowa, które „opiekunki” kierowały do mieszkańców ośrodka. "Wychowali cię w stajni", "twoja matka jest prostytutką", "jak będziesz niedobra, dostaniesz wpi*rdol" - to tylko niektóre ze sformułowań, które miały paść w stosunku do niepełnosprawnych dzieci. Jeszcze trudniej uwierzyć, że słowa te miały wypowiadać zakonnice, które w świadomości ludzi są uosobieniem pokory i łagodności.

Równie trudno uwierzyć w to, że do podobnych zachowań dochodziło w tym ośrodku od dekad. W DPS-ie w Jordanowie pięć lat spędziła legendarna wokalistka Maanamu - Kora. Artystka wielokrotnie podkreślała, że okres ten był dla niej szczególnie traumatyczny. Jakim cudem więc przez tyle lat nikt nie zainteresował się oburzającym zachowaniem opiekunów pracujących w ośrodku?

Olga Jackowska, bo tak właściwie nazywała się legendarna Kora, za życia wielokrotnie wspominała o krytycznym stosunku do Kościoła. Swój udział w zniechęceniu piosenkarki do tej instytucji zdecydowanie miały zakonnice, które sprawowały nad nią opiekę podczas jej pobytu w ośrodku. Choć spędziła w nim zaledwie pięć lat, to doświadczenia te pozostawiły w niej ślad na całe życie.

W 2010 roku Kora nagrała nawet utwór pt. "Zabawa w chowanego", w której opisała ból i cierpienie, z którymi musiała się mierzyć latami.

"Można milczeć długo można długo Na dno pamięci upychać obrazy Zastanawiać, kto był temu winny I pytać ojcze po trzykroć przedziwny Muszę się cofnąć wehikułem czasu Do cichych uliczek pachnących bzami Cudownych ogrodów i zamożnych domów Oplecionych winem i winogronami" - brzmi fragment utworu. - Teraz w piosence, opowiadam ze szczegółami. Ubieram w artystyczny przekaz, żeby każdy mógł zobaczyć, że ten problem istnieje. Także ci, którzy twierdzą, że pedofilii w Kościele nie ma. A ja właśnie dlatego, że sama byłam ofiarą księdza, mam prawo mówić, że się mylą - podkreślała wokalistka, która zmarła w lipcu 2018 r.

Kora nagrała utwór o traumatycznych wspomnieniach. Możecie go odsłuchać poniżej:

Artystka opowiedziała o traumatycznych wydarzeniach z ośrodka w Jordanowie w wywiadzie dla "Wprostu".

- W domu dziecka spędziłam pięć lat i tak naprawdę to właśnie tam dostałam pierwszą lekcję uległości wobec nienormalnych zachowań księży. [...] Zakonnice o wszystkim wiedziały, wszystko działo się na ich oczach. Były strażniczkami tego cichego szaleństwa, tej sparaliżowanej zgrozy. Dopóki Kościół nie zda sobie sprawy z tego, jaką robi krzywdę, i nie przyzna się do wyrządzonego zła, nic się nie zmieni - mówiła.

Kora o swoich krzywdach otwarcie napisała w autobiografii "Kora, Kora. A planety szaleją"

- Zakonnice były dla nas w patologiczny sposób okrutne. Biły, wykręcały uszy, kazały - jak w bajce - klęczeć na grochu, znęcały się psychicznie. Miałam tak powykręcane, naderwane uszy, że dosłownie zwisały mi z głowy. Pod koniec tygodnia gromadziły nas wszystkie i było publiczne pokazywanie rajstop. Miały być białe, ale przecież po tygodniu używania nie mogły być białe! I kara. Jeśli same nas nie biły, to starsze dziecko miało bić młodsze. Nie miałyśmy imion. Nikt nie wołał na mnie: Oleńko albo Gwiazdeczko, jak nazywała mnie mama. Byłam numerem osiem - pisała w autobiografii Kora. Choć Kora w DPS-ie w Jordanowie znalazła się 60 lat temu, gdy jej mama zachorowała na gruźlice. Przyszła artystka miała zaledwie cztery lata. Choć od tamtego czasu minęło wiele lat, to niewiele się zmieniło. Wielu byłych podopiecznych placówki próbowało zwrócić uwagę władz na okrutne praktyki zakonnic, jak widać bezskutecznie.

Przerażające jest to, że zakonnice, które "opiekowały się" Korą już dawno odeszły, a sposób wychowywania dzieci i opiekowania się nimi, pozostał ten sam.

Kora do placówki trafiła podczas choroby mamy. Wraz z nią w DPS-ie znalazła się jej siostra Ania. Siostry nie mogły się tam nawet widywać, gdyż jedną z zasad panujących w ośrodku było to, że rodzeństwa nie mają prawa się do siebie zbliżać. Gdy raz udało im się spotkać na korytarzu, zostały za to boleśnie ukarane.

Beata Biały, autorka książki "Słońca bez końca. Biografia Kory" zdradziła, że przyszła wokalistka otrzymała numer osiem, niczym w obozie koncentracyjnym. Przez cały czas pobytu w ośrodku nikt nie zwracał się do niej po imieniu.

- Takie dziecko traci tożsamość, wiarę we własne możliwości i przekonanie, że świat jest dobry. Kiedy któreś z dzieci zmoczyło się w nocy, co Korze jako małemu dziecku również się zdarzało, było jeszcze gorzej. Takie dziecko musiało uprać prześcieradło i suszyć je, trzymając ręce w górze, aż wyschnie. Zdarzało się, że dzieci było też wielokrotnie bite różańcem. Dla Kory, która już jako pięciolatka potrafiła czytać, najdotkliwszą karą było to, że zakonnice zabraniały jej korzystać z biblioteki. Wiedziały, jakie to dla niej ważne. Kiedy przyłapały ją raz na czytaniu książki nocą, dostała zakaz zbliżania się do tego miejsca - zdradziła autorka biografii artystki.

Jest jednak szansa na to, że horror dzieci znajdujących się pod opieką zakonnic z Jordanowa wkrótce się skończy. Od czasu publikacji artykułu Farona i Jadczaka zareagowała już Prokuratura Rejonowa w Suchej Beskidzkiej, która w poniedziałek odsunęła dwie zakonnice od opieki nad dziećmi w placówce. Jedna z nich odpowie za znęcanie się nad podopiecznymi, ale zarzuty mogą wkrótce zostać rozszerzone. Druga z kolei próbowała wymusić wycofanie oskarżeń na matce, która zgłosiła na policję pobicie córki w DPS-ie. Sprawę nagłośnienia tego, co dzieje się w placówce, zawdzięczamy Pani Bronisławie, która w ośrodku pozostawiła swoją córkę. Zakonnica miała szantażem zmusić ją do napisania pisma, w którym wycofała oskarżenia pod adresem sióstr dotyczące pobicia jej córki. Z desperowana kobieta wykonała polecenie siostry Bronisławy, ale następnie opowiedziała o wszystkim śledczym.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Pudelek.pl/Wprost.pl/Goniec.pl

Obserwuj nas w
autor
Piotr Szczurowski

Od najmłodszych lat zainteresowany głównie motoryzacją. Od kilkunastu lat codziennie sprawdzam co nowego w branży - od lat na bieżąco.

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@goniec.pl
non-fiction wiadomości finanse technologia zdrowie rozrywka sport