Kierownik USC w niewybredny sposób pouczał pary o współżyciu i zasadach związku
Do dziennikarzy Gazety Wyborczej zgłosiła się mieszkanka Katowic, która postanowiła nagłośnić sytuację, która spotkała ją w Urzędzie Stanu Cywilnego w Katowicach. Urzędnik miał zadawać niestosowne pytania dotyczące zarobków młodej pary, a także pouczać kobietę na temat współżycia. Mężczyzna opowiadał się za tym, że mężowi nie wolno odmawiać.
Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Katowicach miał prowadzić dość niewygodne i krępujące rozmowy z wieloma parami. Kiedy sprawa wyszła na jaw, do dziennikarzy zaczęły zgłaszać się kolejne małżeństwa, a nawet świadkowie takich przytyków, jak np. fotografowie.
Kierownik USC zaszedł za skórę jednej z kobiet
Mieszkanka Katowic zgłosiła się do USC po dokumenty niezbędne do zawarcia ślubu konkordatowego. Jak sama przyznaje w rozmowie z Gazetą Wyborczą, kierownik instytucji był bardziej dociekliwy niż ksiądz. Interesowały go dochody i wydatki, a nawet kwestia pożycia małżeńskiego.
Zszokowana kobieta usłyszeć od Mirosława Kańtora, że seks jest obowiązkiem i nie wolno odmówić go mężowi. Dopiero przy czwartym dziecku może przysłowiowo rozboleć głowa. Mało tego, w przypadku odmowy współżycia, mąż ma prawo domagania się zaspokojenia swoich potrzeb.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Na odchodne usłyszała, żeby dobrze przemyślała kwestię ślubu konkordatowego, bo potem uzyskanie rozwodu nie jest zbyt proste. Dość kontrowersyjne wywody słyszeli nawet fotografowie na uroczystościach i sami łapali się za głowy. Po nagłośnieniu sprawy o swoich doświadczeniach z kierownikiem USC zaczęły mówić inne pary.
Pani Barbara, która również miała okazję rozmawiać z urzędnikiem, usłyszała, że musi dbać o to, aby mąż miał zawsze pełny żołądek oraz puste ją**a. Inna z kobiet dowiedziała się, że nieprzyjęcie nazwiska męża to brak szacunku, a dzieci z różnymi nazwiskami to patologia.
Kierownik przyznał się do odbycia takiej rozmowy
Mirosław Kańtor nie ukrywa, że przeprowadził wiele podobnych rozmów z parami. Powołuje się na Kodeks rodzinny i opiekuńczy w kwestii tłumaczenia przyszłym małżonkom ich praw i obowiązków.
Jak sam zaznacza, kodeks nie pokazuje jednoznacznie, jak takie tłumaczenia mają przebiegać. W związku z tym używa prostego języka, aby każdy dokładnie wszystko zrozumiał. Mówi, że ma dobre intencje.
Stara się bazować na własnym doświadczeniu jako kierownik USC oraz mąż. Woli wszystko dobitnie wytłumaczyć, a jednak nadal daje zauważyć się dużą liczbę rozwodów. Wyraził też zdziwienie, że wpłynęło na niego zażalenie i przyznał nawet, że może przeprosić urażone osoby.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Wałbrzych: nie żyje 50-latka, wypadła lub wyskoczyła z okna szpitala. Trwa śledztwo prokuratury
-
Bijatyka z udziałem Ryśka "Szczeny". Mamy nagranie z MMA VIP 2
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
Źródło: Gazeta Wyborcza