Kierowcy Jarosława Kaczyńskiego łamią przepisy. Dwór prezesa czuje się całkowicie bezkarny
Niedzielna wizyta prezesa Prawa i Sprawiedliwości w Inowrocławiu nie będzie dobrze wspominana zarówno przez niego samego. Nie dość, że Jarosław Kaczyński musiał odwiedzić miasto uważane przez siebie za zepsute rządami Ryszarda Brejzy, to jeszcze zaliczył na spotkaniu z sympatykami poważne wpadki, a także nie dopilnował swojej świty. Ta zaś, w poczuciu kompletnej bezkarności, złamała podstawowe przepisy drogowe, co nie umknęło uwadze wolnych mediów.
Miało być kulturalnie i sympatycznie, a tymczasem skończyło się wielkimi skandalami. Choć spotkanie z sympatykami i działaczami PiS w Inowrocławiu zorganizowano w Państwowej Szkole Muzycznej, o jakiejkolwiek kulturze raczej nie może być mowy.
Plan był prosty i dopięty na ostatni guzik. Na sali zgromadzili się lokalni zwolennicy Zjednoczonej Prawicy, którzy z entuzjazmem powitali na scenie swojego guru. Nieważne nawet, czy do owacji i okrzyków trzeba ich było zachęcać tak, jak w Sochaczewie, ważne, że na twarzy prezesa znów można było zobaczyć szeroki uśmiech.
Początkowo wszystko szło dobrze. Prezes PiS karmił zgromadzony tłum opowieściami o tym, że w Polsce nie ma dyktatury, a nad porządkiem i bezpieczeństwem zebranych nieustannie czuwała kiedyś państwowa, dziś bardziej partyjna policja.
Humoru liderowi Zjednocznej Prawicy nie byli w stanie popsuć nawet dobijający się do drzwi mieszkańcy Inowrocławia, pragnący zadać zapewne kilka niewygodnych pytań, ani pokojowi manifestanci, z którymi szybko poradzili sobie mundurowi .
Kierowcy Kaczyńskiego bezczelnie złamali prawo
Skoro unieszkodliwiono wszystkie czyhające na dobre imię i samopoczucie prezesa czynniki, nikt nie spodziewał się, że największym wrogiem okaże się dla polityka on sam i jego wierny dwór.
Najpierw Kaczyński dwukrotnie popełnił dwie niewybaczalne gafy , myląc Inowrocław z Włocławkiem, a prezydenta Ryszarda Brejzę z posłem Adama Bielana Łukaszem Mejzą, później niemałą aferę rozpętali jego kierowcy.
Długoletnia służba na rzecz prezesa PiS najwyraźniej dała im pewne poczucie bezkarności, bo mimo iż nie od dziś parają się wożeniem VIP-ów, zapomnieli lub nie chcieli pamiętać o elementarnych przepisach drogowych.
Zamiast w wyznaczonym do tego miejscu, zaparkowali więc na dwóch stanowiskach dla osób niepełnosprawnych , a upomnieni przez jednego z mieszkańców miasta, odwdzięczyli mu się wiązanką wyzwisk.
Padły wyzwiska i kłamstwa
- Cały teren wokół budynku, w którym odbywało się spotkanie był odgrodzony przez policję, nikogo nie dopuścili nawet w pobliże wejścia. Otoczony był również parking, na który bez problemu wchodzili jedynie funkcjonariusze PiS - opowiadał "GW" Patryk Kaźmierczak, inowrocławski radny i wiceprzewodniczący rady miasta.
W pewnym momencie z ust jednego z kierowców miały paść nawet niecenzuralne słowa „Ku.wa baranie!", co dobitnie pokazało stosunek ekipy prezesa do inowrocławian. Sprawa została więc zgłoszona na policję, ale początkowo policjanci nie chcieli przyjąć zgłoszenia. Aby wzięli się za wypełnianie swoich obowiązków, potrzebny był drugi telefon.
- Każdy zwykły mieszkaniec, który popełniłby takie wykroczenie spotkałby się z wysokim mandatem. Co więcej, osoba znajdująca się w pobliżu źle zaparkowanego pojazdu wybuchła agresją, używając publicznie niecenzuralnych słów. A jak wiemy, jeden z protestujących został ukarany mandatem karnym za publiczne przekleństwa - stwierdził oburzony Kaźmierczak.
Bezczelność kierowcy prezesa nie skończyła się jednak "tylko" na złamaniu przepisów i wyzwiskach. Mężczyzna, aby wytłumaczyć się z nieuprawnionego parkowania, na poczekaniu wymyślił kłamstwo o tym, że pojazd jest uszkodzony.
- Mam film, na którym ten niby uszkodzony samochód spokojnie odjeżdża. Uważam, że wszyscy są równi wobec prawa i równo powinni odpowiadać za popełniane przez siebie wykroczenia - odpiera jednak ten argument radny, który żąda od KPP w Inowrocławiu odpowiedzi na pytania, czy winni zostali ukarani.
W czasie, gdy policja w Inowrocławiu zastanawia się wciąż nad tym, jak wyjść z twarzą z całej sytuacji, głos zabrała mł. insp. Monika Chlebicz, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
- Policjanci dostali zgłoszenie od osoby, która była świadkiem niewłaściwego zachowania kierowcy iveco. Podjęli interwencję i wobec kierowcy został nałożony mandat w wysokości 800 zł. Kierowca przyjął mandat. Z tego co wiem, zwolnił miejsca parkingowe, przeznaczone dla osób niepełnosprawnych - podała.
Prezydent Inowrocławia interweniuje
Sprawą zainteresował się także prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza, który coraz bardziej daje się we znaki prezesowi PiS.
- Informuję, ze nikt do mnie, jako odpowiedzialnego za teren parkingu i ulicy nie występował o zgodę na zajęcie. Zarówno właściciel, jak i zarządca tego miejsca, nie zostali wcześniej poinformowani o jakichkolwiek podobnych działaniach. Inowrocław był już miastem odwiedzanym przez prezydentów, premierów i ministrów, ale nigdy nie mieliśmy do czynienia z tym, aby poseł, w licznym otoczeniu osób, w tym policjantów pozainowrocławskich oddziałów prewencji zajmował część miasta, uniemożliwiając jego mieszkańcom dostęp do miejsca publicznego - poinformował w mediach społecznościowych.
Brejza zapowiedział też, że ma zamiar złożyć wniosek do Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Wybuch gazu w Wałbrzychu. Z kamienicy ewakuowano 30 osób, ranna została ciężarna kobieta
-
Pogoda na wtorek. Synoptycy ostrzegają. Lepiej nie wychodzić z domów
-
Dziennikarz TVN24 skomentował słowa Kaczyńskiego o osobach LGBT. "Głupotę należy piętnować"
Źródło: Wyborcza.pl, Goniec.pl