Katowice: policja interweniowała przy proteście w sanepidzie
Funkcjonariusze z Katowic zostali wezwani pod sanepid z powodu demonstracji, która zdecydowanie wymknęła się spod kontroli. Uczestnicy wtargnęli także do budynku, kilkoro z nich nie chciało wyjść. Została użyta siła fizyczna.
Policja wylegitymowała uczestników, posypały się wnioski o ukaranie
Dziś atmosfera pod katowickim sanepidem zdecydowanie była gorąca. Zgromadzeni protestowali przeciwko wysokim i rzekomo bezpodstawnym karom nakładanym przez sanepid oraz przeciwko przedłużaniu i wprowadzaniu obostrzeń. Na miejsce przybyło więcej osób, niż zakładano.
Organizatorzy protestu zgłosili władzom wydarzenie, w którym, według obowiązujących przepisów, może uczestniczyć 5 osób. Uczestników było jednak więcej, dlatego policja musiała interweniować ze względu na obowiązujący limit liczby uczestników zgromadzenia.
Wylegitymowano kilkanaście osób pod budynkiem sanepidu. Niestety część z nich wdarła się do środka. 4 osoby odmawiały wyjścia, dlatego funkcjonariusze musieli użyć siły fizycznej - dyrekcja sanepidu zgłosiła wcześniej problemy z uczestnikami protestu, którzy dobrowolnie nie chcieli opuścić budynku.
- Wobec tych czterech osób zostały sporządzone notatki pod kątem naruszenia miru. Piętnaście osób wylegitymowano; wobec sześciu osób sporządzono wniosek do sądu z art. 116 kodeksu wykroczeń, trzy osoby zostały pouczone - poinformowała lokalne i ogólnopolskie media rzeczniczka katowickiej policji, młodsza aspirant Agnieszka Żyłka.
Młodsza aspirant powiadomiła także o zdarzeniu po proteście - konieczna była interwencja wobec mężczyzny, który nie miał maseczki i próbował oddalić się na widok policji. Według policji nie chciał podać danych. Nie wiadomo, czy uczestniczył w zgromadzeniu. Wobec niego również została użyta siła w celu doprowadzenia do radiowozu. Sporządzono wniosek o ukaranie i niedługo później go wypuszczono.
Zupełnie inny przebieg tego zdarzenia przedstawił nam zatrzymany mężczyzna. Według jego relacji do wszystkiego doszło w momencie, kiedy zwrócił uwagę na jednego z policjantów, który miał dopuścić się zaatakowania innej osoby postronnej.
- Zostałem zatakowany, gdy ten bandyta (chodzi o policjanta - dop. redakcji) zaatakował innego pana, a ja zapytałem, dlaczego tak robi. I to w tym momencie zostałem zaatakowany - usłyszeliśmy od naszego rozmówcy.
Jakby tego było mało, dziennikarze transmitujący zajście w internecie, mieli podejrzenia co do jednego z policjantów interweniujących podczas protestu. Zarzucono mu służbę pod wpływem substancji psychoaktywnych lub alkoholu. Miał zachowywać się nieadekwatnie.
Wyżej wymienieni dziennikarze złożyli zawiadomienie do Biura Spraw Wewnętrznych Policji. Informacja została przyjęta, a odpowiednie osoby mają przyjrzeć się sprawie i przeanalizować przesłane dowody.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Trzydniowa żałoba po śmierci górnika. Zarząd KGHM zadecydował
-
Prezydent nakazał opuścić flagę do połowy masztu w hołdzie m.in. zmarłych lekarzy i ratowników
Źródło: Polsat News