Juliusz Machulski wspomina Jerzego Stuhra. "Był dzielny do końca"
We wtorek 9 lipca 2024 roku, polskie media obiegła przykra wiadomość o śmierci Jerzego Stuhra. Wybitny aktor, reżyser i pedagog zmarł w wieku 77 lat, pozostawiając po sobie bogate dziedzictwo artystyczne. Jego odejście wywołało falę wspomnień wśród ludzi, którzy mieli okazję z nim współpracować. Juliusz Machulski ujawnił nieznane dotąd fakty z życia i kariery artysty.
Juliusz Machulski pożegnał Jerzego Stuhra. Zdradził jego drugie oblicze
Juliusz Machulski, wybitny reżyser i bliski przyjaciel Jerzego Stuhra, wielokrotnie podkreślał, że był on dla niego kimś więcej niż tylko aktorem. W swoich wspomnieniach przypomniał ich wspólne prace, takie jak "Seksmisja", "Deja vu" czy "Kiler", które stały się kamieniami milowymi polskiego kina. Reżyser zdradził, że Jerzy Stuhr był nie tylko wybitnym aktorem, ale także utalentowanym kaskaderem. W filmie "Deja vu" większość niebezpiecznych scen wykonał samodzielnie, co przypłacił rwą kulszową. Juliusz Machulski podkreślał odwagę i determinację aktora, który mimo przeciwności losu, zawsze był gotowy do poświęceń dla swojej sztuki.
To jest więcej niż aktor dla mnie, to jest rodzina […] Nikt nie wie o takiej rzeczy, jaką miał Jurek Stuhr, oprócz tego, że był genialnym aktorem i w teatrze, i w telewizji, w dubbingu. On był też genialnym kaskaderem. Ja miałem tę przyjemność, że jak w Odessie kręciliśmy "Deja vu" - to było straszne doświadczenie - on większość tych kaskaderskich numerów robił sam i przepłacił to rwą kulszową - zdradził reżyser w programie "Kropka nad i" Moniki Olejnik.
Był dzielny do końca. Znam Jurka od różnych stron, byliśmy razem na różnych festiwalach. Straciłem dzisiaj kogoś najbliższego. To była taka prawdziwa przyjaźń - dodał Juliusz Machulski.
Polskie gwiazdy pożegnały Jerzego Stuhra. Nie zabrakło wzruszających wspomnień
Jerzego Stuhra w programie Moniki Olejnik pożegnali także inni artyści, którzy mieli okazję z nim współpracować. Katarzyna Figura, która zagrała u boku Stuhra w wielu filmach, wspominała go jako swojego idola i wzór do naśladowania. Opowiadała, że jako młoda dziewczyna marzyła, by być jak Jerzy Stuhr, a nie jak gwiazdy Hollywood. Zaznaczała, że artysta miał ogromny wpływ na jej karierę aktorską, pomagając jej kształtować swoje umiejętności i podejście do zawodu. Wspominała go jako człowieka niezwykle utalentowanego, ale jednocześnie skromnego i ujmującego swoją postawą.
Andrzej Seweryn, wybitny aktor teatralny i filmowy, w swoim pożegnaniu podkreślił wszechstronność talentu Jerzego Stuhra. Wspominał jego brawurowe role zarówno w komediach, jak i w dramatach, a także jego umiejętności wokalne i taneczne. Andrzej Seweryn określił Jerzego Stuhra nie tylko wspaniałym artystą, ale również wyjątkowym pedagogiem i wrażliwym człowiekiem, który potrafił zjednać sobie ludzi swoją autentycznością i empatią.
Jan Englert z kolei wspominał Stuhra jako człowieka, który nie bał się mówić prawdy i walczyć o swoje przekonania. Podkreślał jego zaangażowanie nie tylko w sprawy artystyczne, ale również społeczne i polityczne. Aktor zwracał uwagę na odwagę Stuhra w wyrażaniu swoich opinii, nawet tych najbardziej kontrowersyjnych, oraz na jego walkę o etykę i empatię w zawodzie aktora. Jerzy Stuhr był dla niego przykładem artysty, który nie tylko tworzy, ale także aktywnie angażuje się w życie społeczne.
Jacek Braciak, młodszy kolega po fachu, wspominał Jerzego Stuhra jako osobę niezwykle ujmującą i pełną wdzięku. Podkreślał jego dystans do własnej kariery i poczucie humoru, które czyniły go wyjątkowym. Aktor zwracał uwagę na dziecięcą ciekawość i świeżość zmarłego artysty, które sprawiały, że zawsze potrafił zaskoczyć swoją wrażliwością i otwartością na świat.
Śmierć Jerzego Stuhra to ogromna strata dla polskiego kina
Jerzy Stuhr pozostawił po sobie nie tylko niezapomniane role filmowe i teatralne, ale także bogate dziedzictwo jako reżyser i pedagog. Jego filmy, takie jak "Wodzirej", "Amator" czy "Dekalog X", oraz komedie Juliusza Machulskiego "Seksmisja" i "Kiler", na stałe weszły do kanonu polskiego kina. Jego głos, najbardziej znany z roli Osła w serii "Shrek", pozostanie w pamięci zarówno starszych, jak i młodszych widzów.
Śmierć Jerzego Stuhra była ogromnym zaskoczeniem dla branży filmowej. Choć artysta od 2011 roku zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi, w tym nowotworem krtani, udarem mózgu i zawałem serca, do końca pozostawał aktywny zawodowo i sprawiał wrażenie niezniszczalnego. Teraz jego determinacja i pasja do sztuki będą inspiracją dla kolejnych pokoleń artystów.