Joanna Racewicz odniosła się do słów Jarosława Kaczyńskiego. Opowiedziała o swojej tragedii. "Umarło we mnie"
Joanna Racewicz to popularna dziennikarka, która jakiś czas została dość brutalnie potraktowana przez TVP za czasów "rządów PiS" w telewizji. Gwiazda uznała, że powinna zabrać głos w sprawie kontrowersyjnej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o pijących Polkach, które nie mogą przez to zajść w ciąże.
Joanna Racewicz zareagowała na słowa Jarosława Kaczyńskiego
Joanna Racewicz postanowiła wrócić wspomnieniami do osobistej tragedii, jaką było dwukrotne poronienie. Tym samym dołączyła do grona sławnych Polek, które postanowiły podzielić się swoimi przeżyciami w ramach sprzeciwu wobec głupot wygadywanych przez Jarosława Kaczyńskiego , który kobiety widuje jedynie w sejmowych ławach.
Przypomnijmy, że podobnymi przeżyciami podzieliły się już m.in. Anna Lewandowska , Ewa Chodakowska czy Paulina Smaszcz . Joanna Racewicz postanowiła opublikować w sieci mocny wpis, w którym zwróciła się do Kaczyńskiego, wyjawiając, że sama dwukrotnie poroniła.
- To ja i mój syn. Urodziłam sporo po trzydziestce. Nie, nie dlatego, że "dawałam w szyję", Panie Prezesie. Odwlekałam macierzyństwo ze strachu o przyszłość. Nasze pierwsze dziecko było za słabe, żeby przeżyć. Umarło we mnie. Bywa. Potem chcieliśmy zbudować gniazdo. Dom. Nie oglądaliśmy się na państwo. Byliśmy we dwoje, młodzi. Szczęśliwi - napisała dziennikarka w mediach społecznościowych.
Następnie Joanna Racewicz opowiedziała o tym, jak została potraktowana przez TVP , w którym władze sprawowała partia Jarosława Kaczyńskiego. Dziennikarka została zwolniona, gdy była w trzecim miesiącu ciąży!
- Aż przyszedł "pierwszy PiS " i rękami swoich komisarzy wyrzucił mnie z pracy. Uchodziłam za "lewaczkę". Mówiłam: "To trzeci miesiąc ciąży". Nie miało znaczenia. "Nie pasujesz nam". To była umowa o dzieło, a nie etat. Nazywają to: "śmieciówka". Zna Pan? Zero praw. Zero szans na obronę. Drugie dziecko też straciliśmy. "Nie ma powodów medycznych, wygląda na silny stres" - tyle diagnoza - wyznała Joanna Racewicz w swoim przejmującym poście.
Dziennikarka dodała, że w związku z całą sytuacją dopadła ją depresja, z którą walczyła latami.
- Wtedy kiepsko z prokreacją. Czy ktoś z TVP się mną zainteresował? Nie, Panie Prezesie. Tylko usta pełne frazesów o polityce prorodzinnej. Pańska Bratowa poprosiła swojego Męża, Prezydenta, o dłuższy urlop dla szefa swojej ochrony, mojego męża. "Niech się pan zajmie żoną". Paweł został ze mną w domu. Trzymał za rękę. Powtarzał: "damy radę" - wspomina Joanna Racewicz, dodając, że "dwa lata później stał się cud" i na świat przyszedł ich syn.
Joanna Racewicz urodziła syna, choć wcześniej dwukrotnie poroniła
Niestety, 10 kwietnia Paweł Janeczek, mąż dziennikarki, zginął w katastrofie rządowego Tupolewa w Smoleńsku. Joanna ma wielki żal do Jarosława Kaczyńskiego, że od lat opiera swoją politykę i kapitał polityczny na grobach ofiar. Zapewniła też, że cyniczny polityk odpowie za swoje słowa.
- I - na koniec - o spotkaniu z mężem po ośmiu latach. W Zakładzie Medycyny Sądowej w Lublinie. Prosiłam: "Zostawcie go, jest ostatni. A jeśli tak - nie ma pomyłki. Byłam w Moskwie. Do zalutowania trumny. Wiem, jak jest ubrany. Opisać?". Znów nie słuchał nikt. A teraz? Czy słyszy Pan oburzenie? Wściekłość? Żal? Bezsilność? Smutek? Nie można pogardzać kobietami. Nasz gniew potrafi poruszyć trony. Czasem wystarczy iskra - podsumowała Joanna Racewicz .
Artykuły polecane przez Goniec.pl: