Joanna Kurska nie wytrzymała, wróciła do tematu rozwodu kościelnego. W sieci zawrzało
O Joannie i Jacku Kurskich wyjątkowo głośno zrobiło się przed kilkoma laty, a wszystko za sprawą ich ślubu. W tym wydarzeniu nie byłoby nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że była to ceremonia kościelna, poprzedzona stwierdzeniem nieważności małżeństwa. Ich decyzja była wielokrotnie komentowana, zwykle w sposób nieprzychylny. Żona polityka w końcu powiedziała, co o tym wszystkim myśli.
Ślub kościelny Joanny i Jacka Kurskich w ogniu krytyki
Zanim Jacek Kurski ożenił się z Joanną , był żonaty . Ze swoją poprzednią żoną doczekał się trójki dzieci. Zalewie rok po rozwodzie zaczął starać się o stwierdzenie nieważności małżeństwa w Kościele. Udało się mu go uzyskać dwa lata później.
Joanna i Jacek Kurscy ślub cywilny wzięli w 2018 roku, zaś dwa lata później udało im się złożyć przysięgę małżeńską w Sanktuarium w Łagiewnikach. Jakiś czas później na świat przyszła ich córka.
Decyzja, by starać się o unieważnienie małżeństwa, a następnie wzięcie ślubu w kościele, mając dzieci z poprzednich związków, nie przeszło bez echa. Internauci nie ukrywali, że są zaskoczeni, że Jackowi Kurskiemu udało się otrzymać tzw. rozwód kościelny po tylu latach spędzonych z jedną kobietą. Wielu z nich nie kryło swojego wzburzenia.
Joanna Kurska nie wytrzymała. Komentuje pytania o rozwód kościelny
Choć na Joannę i Jacka Kurskich wylało się wiadro nieprzychylnych im komentarzy, małżonkowie starali się żyć normalnie, lecz, jak możemy się domyślać, nie było im łatwo funkcjonować, znajdując się jednocześnie w ogniu krytyki. Żona polityka nie ukrywa, że wypominanie im unieważnienia małżeństwa jest bolesnym doświadczeniem.
ZOBACZ TAKŻE : Skolim przyleciał helikopterem na występ i po chwili przerwał koncert. Nagranie obiegło sieć
W Polsce stwierdza się nieważność ok. 3 tys. ślubów rocznie, byliśmy jedną z tych par. Proces był długi, trwał prawie 4 lata, nie było żadnych preferencji, tylko fakty i świadkowie. Jest to bardzo przykra procedura, ale przeszliśmy ją, bo pragnęliśmy tego, żeby nasza miłość była w zgodzie z naszą wiarą - wyjaśniła Joanna Kurska w rozmowie z “Faktem”.
Joanna Kurska reaguje na słowa ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego
W dalszym ciągu swojej wypowiedzi Joanna Kurska powołała się na słowa ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który niegdyś mówił, że nie spotkał się nigdy wcześniej z przypadkiem, by unieważnić małżeństwo po tak długim czasie, tym bardziej, że podczas jego trwania, małżonkowie doczekali się narodzin dzieci.
Nigdy nie chciało mi się tego komentować, bo przykro mi to mówić o księdzu, zwłaszcza już nieżyjącym, ale jego komentarz brzmi tak, jakby nie miał pojęcia, o czym mówi. Według prawa kanonicznego stwierdzenie nieważności związku odnosi się do przyczyn przed jego zawarciem, czyli nie ma żadnego związku z jego następstwami, w tym np. dziećmi i ich liczbą. Kto tego nie rozumie, reprezentuje poziom ignorancji wpisów hejterskich trolli na portalach - mówiła Joanna Kurska.
Żona Jacka Kurskiego w rozmowie z “Faktem” przypomniała również, że ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski nie zajmował się zawodowo stwierdzaniem nieważności małżeństwa. Wyjaśniła także, że duchowny nie powinien wypowiadać się na temat ich decyzji życiowych.
Ksiądz Isakowicz-Zalewski nie był prawnikiem, tym bardziej prawnikiem kanonicznym. Warto zaznaczyć, że nie ma czegoś takiego jak rozwód kościelny czy unieważnienie. Jest stwierdzenie nieważności związku. A to fundamentalna różnica. Ksiądz się tak wypowiedział, bo wydawało mu się, że ma prawo komentować czyjeś życie bez żadnej wiedzy na jego temat albo czyjeś decyzje. Otóż nikt nie ma takiego prawa i jest to nie fair - powiedziała.