Jako pierwsza Polka została biskupką: "Chcę wspierać mniejszości". Ma aż trzy parafie
Ks. Paulina Hławiczka-Trotman jest pierwszą polską biskupką. Historia duchownej Luterańskiego Kościoła w Wielkiej Brytanii pełna jest determinacji i wyrzeczeń, jednak dzięki pracowitości udało jej się osiągnąć cel, który do niedawna wydawał się nierealny. Biskupka Paulina Hławiczka-Trotman szczerze o swojej drodze ku kapłaństwu.
Kiedy pierwsza polska biskupka odkryła powołanie?
Ks. Paulina Hławiczka-Trotman pochodzi ze Skoczowa, gdzie już jako dziecko rozpoczęła swoją przygodę z religią. Zaczęła uczęszczać na chór kościelny, w którym śpiewali także jej rodzice. To po nich odziedziczyła talenta wokalne, dzięki którym zebrała swoje pierwsze doświadczenia i odkryła bliskość Boga.
- Nie chodziłam do kościoła, bo musiałam - tam była supermuzyka i mili ludzie, dużo dobrego poczucia humoru, naprawdę to lubiłam. Kiedy miałam 12 lat, przenieśliśmy się do Ustronia. Tam też zaangażowałam się w chór - opowiedziała ks. Paulina Hławiczka-Trotman w rozmowie z Wirtualną Polską.
Pierwsza polska biskupka planowała studia muzyczno-artystyczne, chciała występować na scenie. Los miał jednak wobec niej inne plany. Gdy miała 18 lat, tuż przed maturą doznała powołania. Jak sama mówi, było to spirytualistyczne i zupełnie nowe doświadczenie, przez które zmieniła swoje plany. Poszła na studia do Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, a dopiero później skończyła także drugi, artystyczny kierunek. Już podczas nauk na wyższej uczelni ks. Paulina Hławiczka-Trotman napotkała na pierwsze objawy dyskryminacji ze względu na płeć. O czym mowa?
Jaka jest zaleta życia w celibacie? Ksiądz z TikToka rozśmieszył internautówKs. Paulina Hławiczka-Trotman spotkała się z dyskryminacją
W czasie studiów słyszała niczym niepodparte zarzuty, że mijają kolejne lata, a ona wciąż nie ma męża. Polka nie zamierzała biernie przyglądać się tej dyskryminacji i zaczęła głośno mówić o tym problemie. Niestety, to nie od razu dało rezultaty.
Ks. Paulina Hławiczka-Trotman buntowała się, bo zdobyte przez nią wykształcenie długo nikogo nie interesowało. Rozważała możliwość poświęcenia się tylko muzyce, jednak wówczas dostała pracę w duszpasterstwie wojskowym w MON, a także w Polskiej Radzie Ekumenicznej.
- Wyjeżdżałam też za granicę, do Niemiec, do Anglii. Chciałam uciec od trwającej dyskryminacji kobiet w Kościele – a okazało się, że to właśnie tu Kościół mnie znalazł, zaakceptował i ordynował - czytamy na łamach WP. Czy od tego momentu jej kościelna kariera rzeczywiście poszła jak z płatka? Historia pierwszej polskiej biskupki jest nieco bardziej skomplikowana.
Pierwsza polska biskupka dążyła uparcie do celu
Ks. Hławiczka-Trotman na licznych konferencjach, panelach dyskusyjnych i innych ważnych w środowisku kościelnym wydarzeniach usłyszała krytykę, którą od razu wzięła sobie do serca. Nie chciała, by o niej i o innych zaangażowanych w życie Kościoła kobietach mówiono, że są "głośne, agresywne i że źle się ich słucha". Jakie kroki podjęła?
Biskupka postanowiła skupić się na pisaniu. To szybko dało owoce. Jako, że w Polsce brakowało księży, mogła uczestniczyć w nabożeństwach. Nie śpiewała liturgii, nie sprawowała sakramentów, ale mogła głosić kazania. Po jakimś czasie zaczęła walczyć także o to, by nie musieć ograniczać się jedynie do ewangelii. Udało się.
Paulina Hławiczka-Trotman została pierwszą kobietą w Polsce, która mogła oficjalnie odprawiać całe msze i śpiewać liturgie. Jak zmierzyłą się z argumentem, jakoby nie mogła zostać na stałe pastorką, bo może zajść w ciążę?
- To może odnosić się do każdej pracy. Nie mogę być nauczycielką, kierowczynią, kucharką, wykładowczynią, bo nie zadbam o dom i rodzenie dzieci? Te pytania były zadawane może 100 lat temu, kiedy kobiety w ogóle walczyły o prawo do edukacji i pracy. Dziś to słabe argumenty - stanowczo skwitowała. Jak w praktyce wygląda aktualnie jej życie w parafii?
Polska biskupa pracuje na trzech parafiach
Ks. Paulina Hławiczka-Trotman pełni swoją kapłańską posługę na Wyspach, gdzie po pandemii pojawiły się spore problemy obsadowe. Odeszło wielu luteranów, inni wyjechali, dlatego zmieniło się spojrzenie hierarchów na przyszłość. Dzięki temu polska biskupka jest dziś proboszczką w aż trzech parafiach.
- Sama mam trzy parafie – dwie anglojęzyczne w Nottingham i Corby, i polskojęzyczną w Londynie. Muszę często podróżować, specyfika pracy tego rodzaju pracy będzie inna niż u księdza, który ma plebanię. U nas tego nie ma, wynajmujemy świątynie do nabożeństw od innych Kościołów, a mieszkania - każdy na własną rękę i za swoje pieniądze - wyznała ks. Paulina Hławiczka-Trotman, która święcenia kapłańskie otrzymała we wrześniu. Jak wspomina ten czas?
Kampania ks. Pauliny Hławiczka-Trotman trwałą półtora roku i była trudna, ponieważ wiązała się z debatami, podróżami i innymi dodatkowymi pracami. Na szczęście mogła liczyć na wsparcie rodziny, przyjaciół i współpracowników, dzięki którym udało jej się wytrwać w chwilach próby. Finał tych starań, czyli wybory, okazały się pełnym emocji kadrem, który na stałe zapisze się w jej pamięci.
Na łamach WP ujawniła także swoje plany na najbliższą przyszłość. Po styczniowej konsekracji zamierza dalej udzielać się na parafiach, a także poruszyć istotną kwestię zdrowia psychicznego księży oraz kilka innych, równie ważkich problemów, z jakimi boryka się nie tylko Kościół.
- Planuję skupić się też na kampanii, którą robimy w związku z rasizmem – mamy 30 proc. białych ludzi, 30 proc. czarnych, a reszta to Azjaci. Możemy być przykładem, że te sprawy trzeba przepracowywać. Chcę wspierać mniejszości różnego rodzaju i pracować nad inkluzywnością Kościoła - dodała Polka, która biskupie posłannictwo będzie dalej łączyć ze swoją drugą pracą. Wynika to z faktu, że nie może na razie liczyć na pełny etat. Ks. Paulina Hławiczka-Trotman wierzy jednak, że wkrótce i to się zmieni i ustabilizuje, a Bóg dalej będzie dostarczał jej mądrości i miłości do służby.
Źródło: Wirtualna Polska