Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Irek Bieleninik był wielką gwiazdą TVN i nagle zniknął z telewizji. Co się z nim teraz dzieje?
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 29.12.2022 15:56

Irek Bieleninik był wielką gwiazdą TVN i nagle zniknął z telewizji. Co się z nim teraz dzieje?

Irek Bieleninik był wielką gwiazdą TVN i nagle zniknął z telewizji. Co się z nim teraz dzieje?
Kapif.pl

Irek Bieleninik w swoim czasie był niewątpliwie jedną z najpopularniejszych "twarzy telewizyjnych" w Polsce i niemal wyskakiwał z lodówki przy każdym jej otwarciu. Dziennikarz prowadził show "Siłacze" i "Szkoła Auto", był gospodarzem teleturniejów "Tele Gra", "Fabryka Gry" i "No to gramy!" oraz... reklamował środki do prania i mycia naczyń. Czemu nagle zniknął z show-biznesu?

Irek Bieleninik nagle zniknął z telewizji. Co się z nim dzieje?

Największą popularność Irek Bieleninik zawdzięcza programowi "Siłacze", który bił w TVN-ie rekordy popularności. Działalność dziennikarza przypadła na okres, w którym Mariusz Pudzianowski dominował w zawodach strongmenów i wiele osób za jego sprawą zainteresowało się tym sportem. Na popularności "Dominatora" zyskał również Irek Bieleninik, który w mig stał się bardzo rozpoznawalną postacią.

Prezenter przez osiem lat prowadził jednocześnie aż pięć różnych programów, a reklamy proszku do prania i płynu do mycia naczyń z jego udziałem utrwaliły jego wizerunek w pamięci Polaków - nic dziwnego, gdyż były emitowane we wszystkich stacjach po kilkadziesiąt razy dziennie. Niestety kilka lat temu dziennikarz pożegnał się ze stacją, która uczyniła go sławnym i od tej pory, jak sam mówi, jest wolnym elektronem.

- Wyczerpała się formuła programów, których byłem gospodarzem, nie otrzymałem kolejnych propozycji. Odszedłem, ale nie czułem rozżalenia, złości. Nie przeżyłem szoku - wyznał niedawno gwiazdor w rozmowie z "Angorą".

W mediach Irek Bieleninik zadebiutował zupełnym przypadkiem. Przyszły prezenter zarabiał na życie jako didżej w częstochowskich dyskotekach, gdy pewnego dnia kolega z pirackiego Radia Marconi zaproponował mu, aby razem poprowadzili konkurs dla słuchaczy. Nie spodziewał się, że debiutant szybko "wygryzie" go z radia.

Popularny prezenter i konferansjer z wykształcenia jest specjalistą od melioracji i urządzeń wodnych, ale nie udało mu się dotrzeć na studia, gdyż tuż przed maturą został... ojcem.

Zamiast kontynuować naukę, założył rodzinę i trafił do wojska, gdzie przeszedł przez prawdziwe piekło. Jak zdradził w rozmowie z "Angorą", przełożeni gnębili go, gdyż odmówił donoszenia na kolegów. W końcu udało mu się załatwić sobie służbę zastępczą dzięki lekturze "Pielęgniarstwa psychiatrycznego".

- I zacząłem symulować. Po 156 dniach pobytu w armii eskortowano mnie do bramy, aby jak najszybciej się mnie pozbyć" - opowiadał popularny dziennikarz, który resztę służby odbył w częstochowskim szpitalu, pracując w charakterze salowego. Po odbyciu służby został didżejem w częstochowskich klubach.

Irek Bieleninik wciąż tęskni za telewizją

To, w jaki sposób z dyskotek trafił do radia, już wyjaśniliśmy. Praca w nielegalnie nadającej stacji okazała się dla Irka Bieleninika przepustką do kariery. Gdy w Częstochowie powstał oddział Radia RMF, zgłosił się na casting na reporterów i został przyjęty.

Niedługo później zaproponowano mu przejście do centrali rozgłośni w Krakowie, ale wybrał posadę w konkurencyjnej Zetce. To właśnie wtedy podjął trudną decyzję o pozostawieniu rodziny w Jasnej Górze i przeprowadzce do Warszawy.

Irek Bieleninik był jedną z największych gwiazd Zetki, ale po śmierci jej założyciela i właściciela Andrzeja Wojciechowskiego nagle został bez pracy, ale szybko trafił do TVP, skąd równie szybko wyemigrował do TVN-u.

- Edward Miszczak zaproponował mi, żebym poprowadził "Siłaczy", potem pojawiły się inne programy, a po latach wylądowałem w TVN Turbo jako gospodarz m.in. "Szkoły Auto". Swoją popularność budowałem stopniowo, etapami. Nigdy mi woda sodowa nie uderzyła do głowy - zdradził w rozmowie z "Angorą" gwiazdor.

Potem popularny dziennikarz mógł przebierać w propozycjach i zdecydował się na udział w reklamach popularnych środków do prania i mycia naczyń.

Ta decyzja niestety okazała się gwoździem do jego kariery, gdyż to właśnie udział w reklamach sprawił, że TVN podziękował mu za współpracę. Bieleninik opuścił Warszawę, ale nie wrócił do Częstochowy, choć wciąż ma tam piękny dom.

Jak twierdzi dziennikarz, miłość wygnała go do Bielska-Białej i obecnie mieszka na Pogórzu Śląskim, gdzie znajduje się jego "baza wypadowa" i skąd kieruje swoją firmą "Show and Events". Choć nie pojawia się już na wizji, Irek Bieleninik wciąż odcina kupony od swej telewizyjnej popularności i nie narzeka na brak propozycji dotyczących prowadzenia wszelkiej maści eventów.

- Mam dobre notowania w agencjach eventowych. Ludzie organizujący imprezy chcą mieć kogoś, kogo wszyscy znają. Chcą mieć taką osobę na wyciągnięcie ręki. Ja podczas imprez wychodzę poza scenariusz. Prowadzę animacje, namawiam do różnych zabaw. To się podoba. To moja wartość dodana - chwalił się w rozmowie z "Angorą" były gwiazdor TVN.

Prywatnie Irek Bieleninik jest w szczęśliwym związku i utrzymuje przyjacielskie kontakty ze swoim 33-letnim synem, a od jedenastu lat jest dziadkiem. W wolnym czasie poświęca się swojemu hobby, którym jest kolarstwo. W ciągu roku przejeżdża na nim ok. 12 tysięcy kilometrów.

Irek Bieleninik nie ukrywa, że tęskni za pracą w telewizji, a to, czym zajmuje się obecnie, to jedynie zamiennik tego, czym zajmował się przez ponad dwie dekady.

- Robię to, co kocham, ale brakuje mi telewizji - powiedział w rozmowie z "Angorą" Irek Bieleninik.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Angora.pl