Ile dać księdzu na tacę na Wielkanoc? Proboszcz podał zaskakującą kwotę
Wielkanocna taca przestaje być tylko aktem religijnej hojności, bo coraz częściej sprawdza czyjąś zamożność. Choć nikt nie patrzy – wszyscy widzą. A w Wielkanoc, gdy kościoły pękają w szwach, a koszyczki na datki krążą po ławkach z rytualną regularnością, pojawia się odwieczne pytanie: ile wrzucić, żeby nie było wstydu, ale i bez przesady?
Dawanie na tacę – dobrowolne, ale pod presją
Przekazywanie pieniędzy na tacę to nie tylko religijny rytuał, ale także interesujące zjawisko społeczno-psychologiczne. Co do zasady, ludzie niechętnie dzielą się pieniędzmi — w końcu ich posiadanie wymaga wysiłku i pracy. W przypadku datków składanych na potrzeby Kościoła sprawa wygląda jednak nieco inaczej.
Zwyczaj wspierania duchowieństwa darowiznami sięga początków chrześcijaństwa. Wierni dobrowolnie i z potrzeby serca wspomagali zakonników , przekazując im lokalnie zebrane plony, przetwory, odzież czy inne dobra. Uważano, że obowiązkiem wspólnoty jest troska o tych, którzy dbają o relację człowieka z Bogiem.
Wraz z rozwojem Kościoła , zwłaszcza w średniowieczu, zaczęto porządkować kwestie finansowania ośrodków religijnych. Pojawił się system podatkowy , w ramach którego wierni oddawali dziesięcinę — obowiązkową daninę przekazywaną duchowieństwu. Środki te trafiały do hierarchów kościelnych i były przeznaczane zarówno na potrzeby parafii, jak i na rozbudowę majątku instytucji kościelnych.
Współczesna forma pojawiła się w nowożytności, kiedy Kościół zaczął odpowiadać na reformację. Stwierdzono, że znacznie korzystniejszym rozwiązaniem – w celu przyciągnięcia wiernych – będzie dobrowolne składanie ofiar.
Portfel jako wyznanie wiary. Czy "co łaska" jeszcze wystarcza?
Składanie pieniędzy na tacę jest kwestią zupełnie indywidualną dla każdego parafianina, jednak księża bardzo często narzucają wiernym swoje oczekiwania. Kościół Katolicki stanowczo zakazuje wymuszania darowizn, ale nie ingeruje w działania proboszczów. Dlatego zdarza się, że z ambony przy ołtarzu padają słowa typu: “ w ostatnią niedzielę zebraliśmy bardzo mało ”.
Choć nie powinno to mieć miejsca, wielu duchownych wciąż potrafi wywierać subtelną presję , skłaniając wiernych do sięgnięcia po portfele. Równie istotne okazuje się to, jak bardzo przejmujemy się opinią otoczenia – i jak często ofiarność na tacę staje się sposobem na pokazanie się z "dobrej" strony, wręcz formą religijnego prestiżu.
Patrzymy po sobie, zerkamy, ile kto dał. Ktoś 100 zł – to ja 200 zł. Ktoś 200 zł – to ja 500… Takie banknoty goszczą na tych kościelnych koszyczkach coraz częściej. “Co łaska” tak naprawdę już nie obowiązuje, a symboliczna “złotówka od serca” wydaje się reliktem przeszłości.
Ile wrzucić do tacy w Wielkanoc? Kilka sugestii
Zwłaszcza w miastach wyraźnie widać wzrost wartości darowizn składanych na rzecz Kościoła. Coraz częściej w tacach lądują banknoty zamiast monet, a ich nominały sięgają nawet trzech cyfr. Mimo tej tendencji, wciąż dominują mniejsze kwoty – wiele osób wrzuca symboliczne 5 czy 10 złotych.
W rozmowie z Faktem proboszcz z dużej parafii w północno-zachodniej Polsce przyznał, że przeciętnie z jednej tacy “wychodzi” około 5 zł na osobę. Przy frekwencji rzędu 700–800 wiernych, przekłada się to na około 4 tysiące złotych z jednej mszy świętej .
Podobne dane przedstawia parafia św. Franciszka z Asyżu w Łodzi. Jak podaje portal kobieta.gazeta.pl, w styczniu 2025 roku udało się tam zebrać 56 859,86 zł ze wszystkich niedzielnych mszy i pomniejszych świąt. Większość tej kwoty przeznaczono na wynagrodzenia pracowników parafii oraz bieżące remonty .
Wielkanoc to jednak zupełnie inna kategoria. To jedno z dwóch najważniejszych świąt w kalendarzu liturgicznym, dlatego wiele osób decyduje się na “bardziej godny” gest: banknot 20-złotowy to w wielu miastach dziś już minimum, a 50 zł nikogo nie dziwi. W mniejszych miejscowościach nadal powszechne są datki rzędu 5-10 zł, choć i tam widać delikatny wzrost średniej.
Ostatecznie to nie wielkość darowizny, a intencja ma znaczenie – o ile oczywiście nie staramy się wyłącznie dorównać sąsiadowi z ławki.
Czytaj także: Skandal w Wielką Sobotę. Policjanci "pod wpływem" narozrabiali