Hanna Lis w żałobie. "Cały dom jest dzisiaj brakiem”
Hanna Lis jest aktywna w sieci i chętnie zamieszcza tam interesujące materiały. Tym razem nie miała jednak dobrych wieści. Wyjawiła obserwatorom, że mierzy się właśnie z ogromną stratą - za tęczowy most odszedł jej przyjaciel Fellini.
Hanna Lis miała poważne problemy zdrowotne
Hanna Lis pod koniec lipca ubiegłego roku poinformowała swoich obserwatorów, że uległa poważnemu wypadkowi , na wskutek którego doznała połamania obydwu rąk oraz żebra, a także urazu kolana. Wyjawiła, że było to bardzo niefortunne zdarzenie, a wszystkiemu były winne… spodnie.
Gdyby przyznawali nagrody za najgłupsze wypadki, na bank zdobyłabym złoto. A było tak: idąc do samochodu, zaplątałam nogi w za długie i za szerokie spodnie, które w dodatku przydeptałam i… runęłam jak kłoda. Uchroniłam głowę, ale obie ręce w temblakach - coś za coś. Jestem trochę połamana, ale daję radę, słowo - napisała na Instagramie.
W nieszczęściu, jakie ją spotkało, postanowiła poszukać pozytywów. Choć była mocno poturbowana, cieszyła się, że jej niefortunny upadek nie skończył się znacznie gorzej. Zdradziła również, że z powodu złego stanu zdrowia musiała zrezygnować z upragnionego wypoczynku oraz przesunąć projekty, nad którymi pracowała.
Hanna Lis poinformowała o śmierci przyjaciela
Choć Hanna Lis nieco ograniczyła swoją aktywność medialną, to w dalszym ciągu prężnie działa w sieci, zamieszczając liczne materiały. Niestety tym razem podzieliła się z internautami smutnymi informacjami - zdradziła, że musiała na zawsze pożegnać swojego przyjaciela Felliniego , który zapewne teraz hasa za tęczowym mostem.
Mój Wielki Mały Przyjaciel Fellini. Felek. Delikatność, miłość i empatia na czterech malutkich, pluszowych łapkach. Trochę wstydliwy, nienachalny, bardzo wrażliwy - napisała dziennikarka, wyraźnie poruszona odejściem leciwego czworonoga.
Hanna Lis wspomina zmarłego czworonoga
W dalszej części swojego obszernego i poruszającego wpisu Hanna Lis wspominała Felliniego. Zdradziła internautom, że wspólnie przeżyli 18 lat i był to niezwykle szczęśliwy czas. Wyjawiła, jak wyglądała ich codzienność. Okazuje się, że był on niezwykle empatyczną istotą.
Nie było śniadania, obiadu, kolacji, kawy, ani herbaty bez Felka. Bo wyspa kuchenna była de facto wyspą Felkową, której życzliwie mi użyczał. Był wrażliwy na cierpienie. Pocieszał, kiedy bolało, gdy było źle. W taki swój, nienachalny, czuły, magiczny, Felkowy sposób. Dziękuję za blisko 18 lat przyjaźni i miłości - napisała Hanna Lis.