GONIEC UJAWNIA: Piracki rajd limuzyny Kaczyńskiego. Ulice Warszawy jak tor wyścigowy [ZOBACZ NAGRANIE]
Kierowcy limuzyn przewożących czołowych polityków PiS - w tym prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego - w sposób szokujący łamali przepisy drogowe. Do ich pirackiego rajdu doszło we wtorek późnym wieczorem, gdy Kaczyński wracał z protestu odbywającego się przed aresztem śledczym na Grochowie. Gdyby cały rajd kierownictwa PiS rejestrowała policja, do Skarbu Państwa mogłoby trafić aż 8400 zł z mandatów, a kierowcy prezesa straciliby uprawnienia do kierowania pojazdem.
Piracki rajd rozpoczął się przed aresztem
9 stycznia o godzinie 23 sprzed aresztu śledczego Warszawa Grochów ruszyła kolumna dwóch samochodów. Na pokładzie znajdowali się prezes PiS Jarosław Kaczyński, rzecznik partii Rafał Bochenek i były minister spraw wewnętrznych Paweł Szefernaker.
PIRACKI RAJD LIMUZYNY KACZYŃSKIEGO. ZOBACZ NAGRANIE!
Wszyscy uczestniczyli w spontanicznej demonstracji, podczas której wyrażali solidarność z osadzonymi za kratkami czołowymi politykami swojej partii: Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem. I choć powtarzali hasła o potrzebie przestrzegania prawa, chwilę później sami nie reagowali, gdy kierowcy ich limuzyn kilkukrotnie łamali przepisy.
Kierowcy mogli stracić prawo jazdy
Nasz reporter przyłapał kolumnę odwożącą lidera PiS sprzed siedziby aresztu do hotelu sejmowego. Do złamania przepisów drogowych doszło na trasie Siekierkowskiej, Wale Miedzeszyńskim i na trasie Łazienkowskiej.
Jak wynika z naszych ustaleń, kierowcy polityków PiS kilkukrotnie przekraczali prędkość o kilkadziesiąt km/h. Na jednym z odcinków - pomimo obowiązującego ograniczenia do 60 km/h - mknęli przez Warszawę prędkością przekraczającą 120 km/h.
Ich sposób jazdy mógł zakończyć się nie tylko licznymi punktami karnymi, ale nawet odebraniem prawa jazdy. Co jednak szczególnie istotne, piracki rajd stwarzał zagrożenie dla nich samych, pasażerów oraz innych uczestników ruchu.
Limuzynę przewożącą polityków PiS przyłapaliśmy też na niebezpiecznym i niezgodnym z przepisami manewrze na skrzyżowaniu ulic Długoszewskiego i Bora-Komorowskiego. Doszło tam do przecięcia linii ciągłej oraz do jazdy na wprost z pasa ruchu przeznaczonego do skrętu w prawo.
Mariusz Sokołowski: pośpiech nigdy nie jest wytłumaczeniem
- Przejście dla pieszych jest szczególnym miejscem, szczególnie chronionym - komentuje w rozmowie były rzecznik policji insp. Mariusz Sokołowski. - Pieszy ma tu pierwszeństwo, a kierowca powinien zachować zasadę szczególnej ostrożności. Tutaj tego nie było. Doszło do nagłego przekroczenia linii ciągłej tuż przed przejściem i zmiany pasa jazdy. Takie zachowanie także karane jest mandatem - tłumaczy były policjant.
Jak mówi nam były rzecznik policji, za samo wykroczenie na przejściu dla pieszych, kierowcy polityków PiS mogliby dostać po 15 punktów karnych i dwa mandaty po 1,5 tys. zł każdy.
W rozmowie z Gońcem Sokołowski przyznaje, że przejazd limuzyn z politykami PiS na pokładzie - gdyby został zarejestrowany przez policję - mógłby doprowadzić do odebrania prawa jazdy kierowcom.
Łącznie mogliby zapłacić aż 8400 zł w ramach mandatów – po 800 zł za jazdę ok. 120 km/h na trasie Siekierkowskiej (przy ograniczeniu prędkości 80 km/h), po 400 zł za jazdę powyżej 90 km/h na Wale Miedzeszyńskim (ogr. do 70 km/h) i po 1,5 tys. zł za jazdę powyżej 120 km/h na trasie Łazienkowskiej (ogr. do 60 km/h). Za stwarzanie zagrożenia w obrębie przejścia dla pieszych, kierowcy mogliby otrzymać do 1,5 tys. zł mandatu i utratę prawa jazdy na trzy miesiące.
- Pośpiech nigdy nie jest wytłumaczeniem. W ten sposób każdy by się tłumaczył i podawał jakieś swoje powody. W krajach Europy Zachodniej kierujący pojazdami VIP ów potrafią jeździć zgodnie z przepisami, Niejednokrotnie także potrafią jeździć bez wykorzystania pojazdów uprzywilejowanych. A u nas mamy kolumny, czasami także policyjne i jeszcze dodatkowo łamanie przepisów, bo komuś się spieszy - przyznaje insp. Sokołowski.
Udało się nam skontaktować z Pawłem Szefernakerem, jednym z uczestników nocnego rajdu po Warszawie. - Nie kierowałem samochodem, więc nie wiem, jaką prędkością jechał kierowca - rzucił tylko i zakończył rozmowę.