Dramat rosyjskich żołnierzy. Masowe operacje w białoruskich klinikach
Rosyjski żołnierze trafiają do białoruskich klinik od początku wojny w Ukrainie. Anonimowi rozmówcy Deutsche Welle mówią o dramatycznych okolicznościach - masowych operacjach i amputacjach kończyn u mundurowych, którzy nie jedli od pięciu dni. Niektórzy przyjeżdżają do białoruskich placówek "bez rąk, nóg, uszu, oczu".
- Są to pacjenci urodzeni w 2003 roku, pochodzący z ubogich regionów Rosji. Właściwie to jeszcze dzieci - przyznał jeden z rozmówców niemieckiej gazety.
Koszmar w białoruskich szpitalach
Rosyjskie ministerstwo zdrowia tylko raz przekazało informacje o ofiarach śmiertelnych wojny w Ukrainie. Zdaniem resortu do 2 marca zginęło 498 żołnierzy, a 1597 zostało rannych. Natomiast strona ukraińska przekonuje, że ofiar śmiertelnych jest co najmniej 1 4 200.
Jednak niewykluczone, że Rosja podaje dane zaniżone, a Ukraina - zawyżone. Amerykański wywiad szacuje, że rzeczywista liczba zabitych rosyjskich żołnierzy od początku wojny w Ukrainy oscyluje wokół 6-7 tys.
Białoruskie media i kanały na Telegramie informują, że wielu rannych rosyjskich mundurowych trafia do tamtejszych klinik i szpitali . Udzielana jest im pomoc medyczna, a następnie są przewożeni do Rosji. Te doniesienia potwierdził sam przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka. Z jego informacji wynika, że po pięciu dniach wojny w Ukrainie między 160 a 170 rosyjskich żołnierzy przebywało w placówkach m.in. w Homelu i Mozyrzu.
Te doniesienia potwierdziła także niemiecka gazeta Deutsche Welle , która rozmawiała z czterema osobami. Okazuje się, że tuż obok granicy białorusko-ukraińskiej, w Narowli powstał szpital polowy.
Jeden z rozmówców gazety, który pragnie zachować anonimowość, przyznał, że do Mozyrzu przyjeżdża wielu rosyjskich żołnierzy "bez rąk, nóg, uszu i oczu". Niektórzy otrzymują pomoc za późno, część z nich ma gangrenę . - Gdyby żołnierze zostali sprowadzeni na czas, można by jeszcze uratować im kończyny - przyznał informator.
Z jego obserwacji wynika, że niektórzy rosyjscy mundurowi nie jedli od pięciu dni, byli kompletnie zdezorientowani i prosili o wykonanie telefonu do rodziców . Są to zazwyczaj pacjenci w wieku zaledwie 18-19 lat.
Nawet 50 operacji jednej nocy. Lekarze ściśle kontrolowani
Inny rozmówca, który wgłębił się w sytuację w białoruskich placówkach medycznych, stwierdził, że w obwodzie homelskim operacje są przeprowadzane "non stop". Czasami nawet 50 w ciągu jednej nocy. Lekarze bardzo często są zmuszeni amputować kończyny rosyjskim żołnierzom. - Szpital jest pełny - przyznał rozmówca, prosząc o nieujawnianie dokładanej lokalizacji kliniki.
Deutsche Welle próbowała kontaktować się z białoruskimi lekarzami, ale ci nie chcieli komentować kwestii świadczenia opieki medycznej nad rosyjskimi żołnierzami. Dwóch rozmówców gazety twierdzi, że musieli podpisać klauzulę poufności.
Organizacja pozarządowa Białoruska Fundacja Solidarności Medycznej wskazuje, że wszystkie kliniki znajdują się pod ścisłą kontrolą służb specjalnych (KGB i FSB). Osoby, które mogłyby opowiedzieć o sytuacji w szpitalach, zostały z nich usunięte. Zamiast nich pojawili się Rosjanie. Fundacja potwierdziła również, że w placówkach medycznych nie ma wolnych miejsc.
W związku z pomocą, której Białoruś udziela rosyjskim żołnierzom, pojawiły się wątpliwości co do zaangażowania w wojnę w Ukrainie. Rozwiał je politolog Siarhei Bohdan, pracownik naukowy Instytutu Historii na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie. Jego zdaniem pomoc osobom rannym nie jest równoznaczna ze współudziałem. - Trzeba pomagać wszystkim rannym, niezależnie od tego, do jakiej armii należą. Zarówno w strefie walk, jak i w jej pobliżu - tłumaczył ekspert.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
"New York Times" o Kaczyńskim: "Przyjął rolę orędownika wartości demokratycznych"
-
Rosyjski kapitan Andriej Palij zginął podczas bombardowania obwodu chersońskiego
-
Ukraińska babcia otruła rosyjskich żołnierzy. Ośmiu wróciło do Rosji w trumnach
Źródło: onet.pl