Dramat polskich seniorów, nie mają pieniędzy na leczenie. Farmaceuci ujawniają
Galopująca inflacja dotyka także apteki. Wielu Polaków musi wybierać między zakupem leków i żywności. - Jedni, wzruszając bezradnie ramionami, odpowiadają: "trudno, nic na to nie poradzimy". Innych ponoszą emocje - mówi w rozmowie z portalem Wirtualna Polska Kobieta Paulina, farmaceutka z Katowic.
W aptekach brakuje leków
Z analizy przeprowadzonej przez portal gdziepolek.pl wynika, że średni roczny wzrost cen stu najczęściej sprzedawanych w aptekach nierefundowanych produktów wyniósł w lipcu 7,7 proc. We wrześniu było to już 9 proc. Najboleśniejsze podwyżki można odczuć sięgając po przeciwbólowe leki sprzedawane bez recepty, leki łagodzące objawy infekcji i preparaty stosowane przy problemach z wątrobą.
Twórcy aplikacji PanParagon alarmują z kolei, że tej jesieni Polacy wydawali na leki średnio 121 zł, czyli 41 zł mniej niż w poprzednich sezonach. Chorzy, szczególnie ci, którzy zarabiają najmniej, walczą z frustracją za każdym razem, gdy przekraczają próg apteki.
- Jesteśmy w drodze pomiędzy lekarzami a otrzymaniem leku wypisanego na recepcie. Pacjenci niejednokrotnie zapominają, że nie bierzemy odpowiedzialności za sytuację w branży medycznej. Mimo tego, podchodząc do aptecznego okienka, wyładowują na nas całą złość - mówi w rozmowie z portalem Wirtualna Polska Kobieta Paulina, która pracuje w aptece w Katowicach. Nie bez znaczenia jest również poszerzająca się lista brakujących leków. Pacjenci często przejeżdżają wiele kilometrów, by dowiedzieć się, że lek, który może uratować im życie, nie jest dostępny w żadnej aptece.
- Tu nie chodzi tylko o leki na choroby sezonowe, ale o środki na poważniejsze schorzenia, podtrzymujące m.in. pracę tarczycy czy regulujące poziom cukru we krwi. Obsługiwałam niedawno pacjentkę, która przyjechała z Jastrzębia-Zdroju. Desperacko szukała zastrzyków przeciwzakrzepowych. Miały pomóc jej utrzymać zagrożoną ciążę - mówi farmaceutka.
Pacjenci na informacje o braku dostępności leków, reagują różnie. - Jedni, wzruszając bezradnie ramionami, odpowiadają: "trudno, nic na to nie poradzimy". Innych ponoszą emocje. Wymuszanie na nas krzykiem natychmiastowych działań jest na porządku dziennym - dodaje pracownica apteki.
Polacy muszą wybierać między jedzeniem a lekami
W szczególnej sytuacji są pacjenci w wieku emerytalnym. Galopująca inflacja sprawia, że wielu z nich nie stać na leczenie. - Pewna starsza pani wprost przyznała, że oszczędza na jedzeniu, aby kontynuować leczenie. Z każdą podwyżką cen w aptece jej budżet na posiłki się kurczy - relacjonowała w rozmowie z portalem Wirtualna Polska Kobieta jedna z farmaceutek.
Niektórzy Polacy są zmuszeni do zakończenia kuracji. - Do lady podeszła emerytka. Nie miała ukończonego 75. roku życia, więc darmowe leki jej nie przysługiwały. W portfelu miała ostatni banknot. Wyciągnęła 50 zł i położyła przy kasie. Nie mogłam na to patrzeć. Pomyślałam, że sama nie mam jeszcze tak najgorzej, więc zapłacę za jej leki. Na początku się opierała, ale później dziękowała mi z całego serca i nie kryła wzruszenia - wspomina rozmówczyni WP.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Ogromna śnieżyca nadciąga do Polski. Takiej zimy nie było od dekady
-
Stanisław Żaryn: Rosja wysyła fałszywy sygnał o gotowości do dialogu
Źródło: Wirtualna Polska Kobieta