Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Analiza debaty z 2007 roku. Dlaczego Kaczyński boi się starcia z Tuskiem?
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 20.10.2021 07:14

Analiza debaty z 2007 roku. Dlaczego Kaczyński boi się starcia z Tuskiem?

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
JANEK SKARZYNSKI/AFP/East News

Jarosław Kaczyński nie zgodził się na propozycję Donalda Tuska, by wziąć udział we wspólnej debacie. Za decyzją prezesa Prawa i Sprawiedliwości stoi przede wszystkim strach związany z traumą po ostatnim przegranym pojedynku w 2007 roku.

Donald Tusk wywołał niemałe poruszenie propozycją debaty, jaką złożył niedawno Jarosławowi Kaczyńskiemu. Przewodniczący PO spełnił nawet warunek swojego konkurenta i przeprosił go. Ten jednak nie zamierza stanąć do pojedynku. Wszystko wskazuje na to, że prezes PiS boi się otwartego starcia, a za jego niechęcią stoi historyczna porażka z 2007 roku.

Kandydat z ludu

Debata między Donaldem Tuskiem a Jarosławem Kaczyńskim miała miejsce 12 października 2007 roku, tuż przed wyborami parlamentarnymi, które ostatecznie wygrała Platforma Obywatelska. Obaj panowie próbowali wówczas pokazać się jako zwykli obywatele znający potrzeby przeciętnego Polaka, swojego konkurenta chcieli zaś wsadzić w szufladkę establishmentu.

- Ja niezmiernie lubię jeździć po Polsce i rozmawiać ze zwykłymi ludźmi, także tymi w moherowych beretach, jak to pan przewodniczący był łaskaw powiedzieć - mówił Kaczyński, chcąc wprawić w zakłopotanie przeciwnika, który jednak sprytnie odbił piłeczkę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Jak byłem ostatnio w Kielcach, skąd pochodzi rodzina mojej żony, to tam ludzie powiedzieli: "Przyjechał pan, jak zwykły człowiek. Kilka dni temu był pan prezes Kaczyński z całą swoją świtą i całe Kielce zablokowane" - odpowiedział Tusk.

Kaczyński wpadł w sidła Tuska

W części debaty dotyczącej gospodarki Tusk zaskoczył Kaczyńskiego pytaniem o to, ile podrożały podstawowe produkty spożywcze i jaką pensję mają pielęgniarki. Prezes PiS powiedział o ile wzrosły płace i ceny żywności, ale konkretnych sum nie podał.

Lider PO zaskoczył wtedy wszystkich, wymieniając po kolei ceny pieczywa, gazu, ziemniaków, benzyny oraz wysokość zarobków białego personelu. Wytknął też Kaczyńskiemu, że ten zawyżył podawane przez siebie pensje, mijając się z prawdą. Ta wymiana zdań nie może nie przywodzić na myśl słynnego ostatnio pytania o cenę chleba, na które nie potrafił odpowiedzieć premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu przez ponad minutę opowiadał o wszystkim, tylko nie o kosztach zakupu bochenka.

Tusk przyszedł na debatę doskonale przygotowany. Podawał twarde dane i rzucał oskarżenia oparte na podstawie faktów. Zarzucił np. nadmierne wydatki na KPRM i Kancelarię Prezydenta w wysokości 300 mln złotych rocznie.

Podczas debaty poruszono również temat polityki zagranicznej. Tusk krytykował działania Polski na arenie międzynarodowej, cytując Władysława Bartoszewskiego i mówiąc o "dyplomatołkach". Stwierdził, że mieliśmy najgorsze od 1989 roku stosunki z Niemcami i Rosją, nieskuteczna była także polityka wobec USA. W obliczu wczorajszych wydarzeń w Europarlamencie trudno nie doszukać się kolejnych nawiązań.

Nokaut podczas debaty

Zdaniem prawie wszystkich ekspertów i politologów debatę zdecydowanie wygrał Donald Tusk. Przewodniczący PO pokazał się jako postać wyrazista, zdecydowana, ofensywna i kompetentna. Zabłysnął też trafnymi ripostami.

Z kolei Jarosław Kaczyński często mylił się w odpowiedziach lub nie odpowiadał wcale na zadawane pytania, jeśli były dla niego niewygodne. Starcie błyskotliwego, precyzyjnego, charyzmatycznego Tuska z zagubionym i zestresowanym ówczesnym premierem było politycznym nokautem. Potwierdził to wynik kolejnych wyborów.

Po tej porażce prezes PiS już nigdy nie zdecydował się na otwarte starcie z innym politykiem.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl