Czym jest Wesoły Cmentarz? Niepojęte, co się tam dzieje. "Zostań tutaj, moja droga teściowo"
Słowa "cmentarz" i "wesoły" zazwyczaj nie występują obok siebie, jednak pewnej interesującej nekropoli w Rumunii nie sposób opisać inaczej. Dzięki czemu jest tak wyjątkowa?
Wesoły cmentarz w Rumunii. Dlaczego budzi uśmiech?
Wesoły cmentarz w Rumunii nie wygląda typowo. Zamiast ciemnych i szarych płyt nagrobnych przy niemal każdej mogile znajduje się drewniana tabliczka z trójkątnym daszkiem. Kolorystka tych niecodziennych pomników zachowana jest w odcieniach niebieskiego, co ma oznaczać czystość, wolność i nadzieję.
Całą plejadę kolorów można zobaczyć dopiero wtedy, gdy spojrzy się na nie bliżej. Każda tablica opowiada bowiem okoliczności śmierci lub to, z czego słynął zmarły. Dzięki zamieszczonym nań rysunkom, sercom, kwiatkom i innym wyrzeźbionym opisom można łatwo rozpoznać, w której kwaterze pochowany jest lekarz, kowal, muzyk, krawcowa czy rolnik.
Przechadzając się alejkami wesołego cmentarza w Rumunii można obejrzeć też wygrawerowane interesujące ilustracje. W kilka sekund rozpoznać, czy ktoś zmarł w pożarze, został potrącony przez samochód, czy się utopił. Chociaż zazwyczaj nie jet to powód do żartów, w tym miejscu króluje radość, a uśmiech mają wywoływać nawet zgoła ponure sytuacje. Kto był pomysłodawcą tej inicjatywy?
To straszne! Ksiądz rzucił się na dekoracje wykonane przez dzieci. Prawie nic z nich nie zostałoNa wesołym cmentarzu w Rumunii można się uśmiać. "Zostać tutaj, moja droga teściowo"
Pierwszy nagrobek zachowany w tej konwencji pojawiło się w Sapâncie 88 lat temu. Wykonał go 27-letni wówczas rzeźbiarz, Stan Ioan Patras. Swoją kreatywnością i niekonwencjonalnym podejściem do pamięci po zmarłych błyskawicznie znalazł uznanie wśród lokalnej społeczności. Przez 42 lata wraz z powiernikami zdołał wykonać niemal 600 tablic, które z czasem stały się prawdziwymi nagrobnymi dziełami sztuki ludowej.
Pomysłodawca, co nie jest zdziwieniem, także ma swoje honorowe miejsce na terenie wesołej nekropolii. Przy jego nagrobku znajduje się epitafium, którego treść stworzył sam jeszcze przed śmiercią.
Od czternastego roku życia zarabiałem ciężką pracą w lesie. (...) Ojciec poszedł na wojnę. (...) Chciałbym żyć dłużej - żyłem 69 lat - brzmi napis na jego grobie.
Rumuński cmentarz z czasem stał się także jednym z obowiązkowych przystanków przejeżdżających w okolicy turystów. Dostępna do zwiedzania jest także pracownia jednego z pracowników, który kontynuuje spuściznę po pierwotnym twórcy. Jak przyznaje wesołe tabliczki cieszą się coraz większą popularnością.
Zamówień nie brakuje, gorzej z mocami przerobowymi, bo to bardzo czasochłonna praca. Mimo że nagrobki nie są tanie, rodziny zmarłych chętnie je zamawiają, a nie brak takich, co już za życia wyrażają wolę ich posiadania - opowiedział reporterce portalu Gazeta.pl.
Napisy na nagrobkach są dowolne - mogą być zarówno poważne, jak i zachowane w humorystycznym tonie. Lokalny artysta nie ukrywał że jednym z jego ulubionych jest pozdrowienie dotyczące… teściowej.
Pod tym ciężkim krzyżem leży moja biedna teściowa. Przechodniu, proszę cię, staraj się jej nie zbudzić, bo jeśli wróci do domu, znowu będzie mnie karcić. Zostań tutaj, moja droga teściowo - widnieje na jednym z epitafiów.
Mieszkańcy mają alternatywny cmentarz. "Mamy przecież wybór"
Pozostaje postawić zatem pytanie, czy wszyscy mieszkańcy ledwie trzytysięcznej miejscowości są skazali na grób w tym nietuzinkowym miejscu? Okazuje się, że choć istnieje alternatywa, większość się na nią nie decyduje, a mnogość pstrykających zdjęcia grobom turystów nikomu nie przeszkadza.
Mamy przecież wybór, bo w wiosce są dwa cmentarze - drugi "normalny", dla tradycjonalistów. Imion i nazwisk obcy nie spamiętają. Ba! Pewnie ich nawet nie przeczytają. A ciekawy rysunek lepiej do wyobraźni przemawia i jest szansa, że na dłużej w pamięci zostanie - zapewnia w rozmowie z reporterką Gazeta.pl.
Miejscowość Sapâncie zlokalizowana jest w północnej części Rumunii nieopodal granicy z Ukrainą. Tuż przy wesołym cmentarzu znajduje się świątynia prawosławna wzniesiona w XIX wieku i udekorowana pięknym ikonostasem wewnątrz. Jak sądzicie, czy to oryginalne i nieco żartobliwe spojrzenie na zmarłych sprawdziłoby się także w którymś z polskich miasteczek?
Źródło: Gazeta.pl