Czarne auto zablokowało nagle limuzynę Kaczyńskiego w drodze do kościoła
Jarosław Kaczyński przeżył w niedzielę prawdziwe chwile grozy. Auto wiozące wicepremiera na mszę świętą napotkało na swej drodze na czarny pojazd, który zatrzymał się tuż przed maską limuzyny i zablokował jej przejazd. Na szczęście okazało się, że za kierownicą siedzą tylko zagubieni turyści.
Jarosław Kaczyński znany jest ze swojej pobożności. Co niedzielę opuszcza swoją willę na Żoliborzu, by udać się do zaprzyjaźnionego kościoła rektoralnego św. Benona, który prowadzą bliscy sercu wicepremiera redemptoryści.
Nie inaczej było wczoraj, kiedy to prezes PiS wybrał się na mszę świętą. Zanim jednak dotarł do świątyni, porządnie najadł się strachu.
Chwile grozy w drodze do kościoła
Każdy wyjazd Jarosława Kaczyńskiego z domu jest prawdziwą wyprawą. Wiceministra cały czas pilnują zaufani ochroniarze, którzy przestrzegają wszelkich procedur bezpieczeństwa i dbają o to, by były premier dotarł na miejsce przeznaczenia cały i zdrowy.
Wczoraj flota ochraniająca szefa PiS miała w końcu okazję wykazać się swoim refleksem i umiejętnościami. Limuzyna, którą Jarosław Kaczyński zmierzał na mszę świętą została zastawiona przez inne auto. Przez chwilę zrobiło się naprawdę gorąco, bo cała scena wyglądała jak na dobrym filmie akcji.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Ochroniarz błyskawicznie wysiadł z samochodu i odważnie podszedł do czarnego pojazdu, by sprawdzić, dlaczego zagrodził on wąską uliczkę prowadzącą do kościoła. Na całe szczęście okazało się, że w środku znajdowali się tylko zagraniczni turyści, którzy zgubili się na warszawskiej starówce.
Wiozący prezesa pracownik firmy ochroniarskiej znalazł szybkie rozwiązanie problemu i odeskortował samochód z przybyszami na mały parking znajdujący się nieopodal. Wtedy też sam podjechał maksymalnie blisko wejścia do świątyni, tak, aby Jarosław Kaczyński bezpiecznie i punktualnie dotarł do celu.
Miliony na ochronę
Jarosław Kaczyński na co dzień korzysta z szeroko zakrojonej ochrony. Poza oznakowanymi mundurowymi oraz funkcjonariuszami po cywilnemu, wicepremiera ochrania także prywatna firma. Jak wyliczyli dziennikarze Onetu, rocznie za taką obstawę polski podatnik płaci nawet około 1,8 mln złotych .
Z uwagi na pełnioną funkcję w rządzie, prezes PiS powinien być strzeżony przez Służbę Ochrony Państwa, jednak ten woli zdecydowanie bardziej zaufaną firmę GROM Group. Powodem takiego stanu rzeczy ma być podobno brak zaufania byłego premiera do podlegającej jego własnemu rządowi państwowej ochrony. Zgodnie z przepisami wynajmowanie firmy prywatnej do ochrony osób mających dostęp do informacji niejawnych jest zabronione, jednak Kaczyński nic sobie z tego nie robi . Ponadto, do pilnowania swojej willi wykorzystuje policję, która powinna strzec bezpieczeństwa wszystkich obywateli. Jak donosił TVN24, każdej doby dom prezesa strzeże nawet 18 policjantów na trzech zmianach.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Oliwia Bieniuk rozpłakała się w "Tańcu z Gwiazdami". Na parkiet wbiegł jej ojciec
-
Pokaz burleski w programie "Mam Talent". Żenujące komentarze jurorów
-
Wiceminister zdrowia zabrał głos ws. zamykania cmentarzy. "Decyzje będą podejmowane punktowo"
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec. pl
Źródło: Super Express, Onet, TVN24