Co tam się działo!? W "Pytaniu na śniadanie" pojawił się ojciec jednego z prowadzących. Widzowie nie wytrzymali
Nie da się ukryć, że spora część wiernych widzów "Pytania na śniadanie" nie jest zachwycona ostatnimi zmianami, które dotknęły popularny format. Nie brak wśród nich zadeklarowanych przeciwników nowej wersji programu śniadaniowego, którzy zarzekają się, że kończą z jego oglądaniem. Niedawna sytuacja tylko utwierdziła ich w tym postanowieniu.
Nowi prowadzący "Pytania na śniadanie" nie mają łatwo. Widzowie są bardzo krytyczni
Rewolucja w Telewizji Polskiej nie ominęła programów rozrywkowych, a najlepszym tego przykładem jest "Pytanie na śniadanie", z którym w ostatnim czasie pożegnała się cała plejada gwiazd - Ida Nowakowska, Małgorzata Opczowska czy Tomasz Wolny. Na ich miejsce pojawiły się twarze z konkurencyjnych stacji, a niekiedy widzowie zarzucają produkcji, że robią z formatu TVP drugie "Dzień dobry TVN".
Fani "Pytania na śniadanie" niechętnie dają nowym prowadzącym kredyt zaufania i dość krytycznie podchodzą do prowadzonych przez nich odcinków. Nowe pary w programie tworzą Klaudia Carlos i Robert El Gendy oraz Joanna Górska i Robert Stockinger. Drugi duet zadebiutował 19 stycznia i, delikatnie mówiąc, nie zaskarbił sobie sympatii widzów.
Dzieje się! "PnŚ" wydało stanowczy komunikat do widzów. W komentarzach burza i buntRobert Stockinger nie należy do ulubieńców widzów. Produkcja postanowiła mu nieco pomóc
Pojawienie się Roberta Stockingera w porannym formacie wzbudza szczególnie duże emocje, gdyż dołączył on do obsady programu z konkurencyjnej śniadaniówki. Negatywnych opinii na temat zmian w "Pytaniu na śniadanie" było tyle, że produkcja postanowiła interweniować, a w mediach społecznościowych programu pojawiły się ostrzeżenia o blokowaniu osób publikujących obraźliwe i nienawistne komentarze.
Nowi prowadzący nie mają łatwego startu i muszą do siebie przekonać od początku nastawionych krytycznie do nich widzów. Produkcja śniadaniówki wpadła na sprytny plan, aby 22 stycznia zaprosić do programu ojca Roberta Stockingera, czyli popularnego aktora Tomasza Stockingera. Miało to na celu nieco ocieplić jego wizerunek. Jak wyszło? Cóż... niezbyt dobrze.
Internauci zniesmaczeni zaproszeniem ojca prowadzącego do programu
Tomasz Stockinger, czyli znany z "Klanu" doktor Lubicz, pojawił się w programie z okazji Dnia Dziadka. Popularny aktor jest dumnym posiadaczem dwóch wnucząt, które sprawił mu prowadzący "Pytania na śniadanie" - Oliwii i Adama. W programie opowiedział on o tym, jak ćwiczy z nimi piosenki, wierszyki oraz wspólnie śpiewają i występują. W pewnym momencie Robert Stockinger przesiadł z kanapy prowadzących na kanapę gości i usiadł obok sławnego ojca, dodając, że dumny dziadek nie może się doczekać, aż wnuk zagra wraz z nim w tenisa.
Internauci nie byli zachwyceni tym PR-owym zagraniem i wytykali produkcji, że w całym kraju do dyspozycji są setki tysięcy dziadków... a zaproszono akurat ojca jednego z prowadzących. Krytycznych opinii było zresztą zdecydowanie więcej:
- "Jaki jest więc pomysł na program? Łatwo usuwać, ale ciężej dać coś w zamian [...] Pani Kurska była profesjonalistką i temu nie można zaprzeczyć", "Przywróćcie naszych prowadzących", "Ciężko ogląda się ten program niestety" - czytamy w komentarzach rozwścieczonych widzów.
Zgadzacie się z ich opinią?