Cezary Pazura niedawno stracił ojca, teraz zabrał głos. "Ból zostaje"
Cezary Pazura niedawno stracił swojego ojca, który przed śmiercią przebywał w szpitalu. Dla aktora był to wyjątkowo trudny czas. Teraz pierwszy raz odniósł się do swojej żałoby i wyznał, że gdyby nie rodzina, byłoby z nim jeszcze gorzej.
Cezary Pazura pochował swojego ojca
Cezary Pazura i jego młodszy brat, Radosław Pazura, przeżywają obecnie żałobę po śmierci ojca. Zdzisław Pazura zmarł 21 czerwca w wieku 87 lat, wcześniej poważnie chorował i trafił do szpitala, co było powodem nieobecności Cezarego Pazury na pogrzebie zmarłego Janusza Rewińskiego. Wówczas w rozmowie z JastrząbPost tłumaczył, że mierzy się z osobistymi problemami.
Sonia Bohosiewicz usłyszała jedno pytanie i nie wytrzymała. Polały się łzyJa mam tatę w bardzo ciężkim stanie. Odwiedziny w szpitalu są w określonych godzinach. Nie mogłem być na pogrzebie, bo mam swoje problemy, niosę swój krzyż.
Cezary Pazura o traumie po śmierci ojca
Cezary Pazura w najnowszym wywiadzie opowiedział, że powrót do codzienności po stracie tak bliskiej osoby jest dla niego naprawdę trudny i jako sposób radzenia sobie ze smutkiem wybrał ucieczkę w pracę.
Akurat w tej specyficznej pracy człowiek może się zapomnieć, mieć te 2-3 godziny na scenie dla siebie. W innej sytuacji, w innych okolicznościach, z innymi ludźmi. Nie musisz myśleć o tym, co cię czeka w życiu. To jest dla mnie rodzaj terapii – wyznał Cezary Pazura w portalu JastrząbPost.
Zajęcie głowy jakąś fizyczną aktywnością jest bardzo powszechną próbą pozbycia się uporczywych myśli. Jednak rzadko wystarcza, by znów ruszyć do przodu. W takich momentach najważniejsza jest pomoc drugiej osoby, np. kogoś z rodziny.
Rodzina jest dla Cezarego Pazury największym wsparciem
Aktor stwierdził, że nie da się odciąć od żałoby, a śmierć nie jest czymś, od czego można uciec. Jednak ważne, by mieć przy sobie kogoś, z kim chce się dzielić swój ból i szukać w nim otuchy. Cezary Pazura zaznacza, że jest tym szczęściarzem i w jego życiu są żona oraz dzieci.
Od tego się nie ucieknie, bo ból zostaje i wracamy do życia. Na szczęście ja mam dzieci i żonę, wiec mam dokąd wracać. A dziadka będziemy odwiedzać już tam, gdzie spoczął na zawsze.