Błaszczakowi puściły nerwy i awanturował się z dziennikarką. Padły mocne słowa
Mariusz Błaszczak wystąpił na konferencji prasowej wraz z posłami Zbigniewem Kuźmiukiem i Waldemarem Budą. W pewnym momencie pierwszy z nich wszedł w utarczkę słowną z jedną z dziennikarek, kiedy został zapytany o skandaliczne zachowanie Jarosława Kaczyńskiego na niedawnej konferencji. To wyprowadziło go z równowagi. „Ja sam słyszałem, jaki to jestem osiem gwiazdek. Czy wtedy państwo protestowali? Przeciwko słowom na „w”?” - rzucił Błaszczak.
PiS przygotowuje demonstracje „w obronie demokracji”
Konferencja prasowa PiS rozpoczęła się od kolejnego zaproszenia na demonatracje
11 stycznia, organizowaną przez partię w obronie „w obronie demokracji, wolności słowa, wolnych mediów i suwerenności Polski w ogóle”. Protestujący mają się zebrać po budynkiem Sejmu i jak zapewniają politycy PiS, frekwencja na tej okoliczności ma być duża.
– Zapraszamy wszystkich ludzi dobrej woli 11 stycznia o godzinie 16 przed Sejm Rzeczypospolitej Polskiej - podsumował Błaszczak.
Mariusz Błaszczak w swoim wystąpieniu zgodnie z narracją swojej partii nawiązał do rzekomych „zamachów na media publiczne, które są dokonywane przez koalicje 13 grudnia”.
Konferencja Błaszczaka. Padły niewygodne pytania o Kamińskiego i Wąsika
Mariusz Błaszczak po raz pierwszy dał znać o swoim zdenerwowaniu, kiedy został zapytany przez jedną z dziennikarek o wygaszenie mandatów Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego.
– Albo panie chcą się z nami kłócić, albo panie oczekują na odpowiedź – powiedział.
Sprzeczka na spotkaniu z mediami rozpoczęła się, kiedy jedna z reporterek zapytała o ostatnią konferencję prasową Jarosława Kaczyńskiego. Obraził on wówczas dziennikarzy i uznał, że pokazany niedawno przez Kamińskiego w Sejmie „gest Kozakiewicza” był „manipulacją” - podczas gdy w rzeczywistości jego zachowanie zostało dokładnie uwiecznione nie tylko przez dziennikarzy, ale i samych posłów. „Manipulacją” w rozumowaniu Kaczyńskiego miał być fakt, że on sam nie widział zdarzenia. W nawiązaniu do skandalicznych słów prezesa PiS jedna z dziennikarek zapytała:
– Czy pan prezes żałuje? Czy przeprosi dziennikarzy i czy obejrzał w końcu, jak to wyglądało?
– W pani pytaniu jest cała opinia zawarta , cała narracja przedstawiona - odpowiedział Błaszczak.
W dyskusje włączył się Waldemar Buda, który stwierdził, że dziennikarka „trzeci raz zadaje pytanie”.
– Ja się z panią redaktor kłócił nie będę, a więc uprzejmie informuję panią redaktor, że tego dnia, najpierw został wyłączony sygnał Telewizji Polskiej, to po raz drugi w historii się zdarzyło, a więc pan premier Jarosław Kaczyński, a także wielu posłów klubu parlamentarnego PiS było z kontrolą poselską w TVP na ul. Woronicza. Był wtedy premier Kaczyński, byłem też ja. Jeszcze raz bardzo mocno podkreślam, że nie godzimy się na łamanie prawa. To, co dzieje się dziś w Polsce, jest przejawem autorytaryzmu władzy – stwierdził Błaszczak.
Błaszczak nie wytrzymał pytań dziennikarzy. Krzyki i awantura na konferencji PiS
Dziennikarzom nie wystarczyła odpowiedź Mariusza Błaszczaka. Dopytali polityka PiS o logikę słów wypowiedzianych przez Jarosława Kaczyńskiego.
– Rozumiem, że jak ktoś czegoś nie widział osobiście, to nie istnieje. Taka filozofia panuje, tak? – zapytała reporterka.
– To jest pani interpretacja. Ma pani prawo, żeby tak przedstawiać sytuację – odpowiedział Błaszczak.
Przedstawiciel PiS nawiązał następnie do konferencji Donalda Tuska, podczas której w przeciwieństwie do wystąpienia Kaczyńskiego miało być „miło i spokojnie”. Miało to posłużyć za argument skłaniający do nierzetelności dziennikarzy.
– Jeżeli tak chcecie, to bawcie się w ten sposób. To nic wspólnego z demokracją nie będzie miało – rzucił Błaszczak.
Jego słowa z pewnością mogły obrazić dziennikarzy zebranych na konferencji. Błaszczak został następnie dopytany o sam „gest Kozakiewicza” wykonany przez Kamińskiego, mianowicie czy sam go widział. Polityk postanowił wówczas nie odpowiedzieć, a postawić siebie w roli ofiary, ponieważ sam wielokrotnie miał słyszeć „jaki to on jest osiem gwiazdek”.
– Mówię o wulgaryzmach, które są w przestrzeni publicznej. Czy wtedy państwo protestowali? Przeciwko słowom na "w"? Mówiono mi tak wielokrotnie. To słowo zaczyna się na "w", a kończy na "ć" albo "j" – mówił Mariusz Błaszczak.
W obliczu następnych pytań dziennikarzy były minister obrony stwierdził zakończenie konferencji. Internauci szybko zareagowali na piątkową konferencje posłów PiS. Ich “ucieczka” przed pytaniami nie została przez nich pominięta.